Iwiny przerwały fatalną serię - wygrały z Czerwoną Wodą

Iwiny rzuciły się do ataku od pierwszego gwizdka sędziego i już w 13 minucie Tomasz Zaręba strzelił pierwszego gola. Ponieważ przedwczoraj został ojcem (urodził mu się syn), wraz z kolegami zrobił przy linii bocznej „kołyskę”.

Po kwadransie gospodarze nieco oddali pole i Czerwona Woda też zaczęła zapuszczać się pod bramkę Iwin. W polu karnym rozgrywanie piłki znacznie lepiej udawało się jednak miejscowym, który raz za razem dochodzili do wybornych sytuacji strzeleckich. Byli jednak bardzo nieskuteczni. Pudłowali, a jeśli piłka po ich strzałach leciała w światło bramki, golkiper gości Gryziecki robił to, co do niego należy.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Czerwona Woda była słabsza, ale dzielnie walczyła o remis. Z jej graczy uszło nieco powietrze po utracie drugiego gola – w 67 min. Gryziecki nie miał szans po pięknym strzale z około 30 metrów Dawida Rogulskiego. W końcówce wynik poprawił jeszcze uderzeniem z bliska Grzegorz Hałuza.

Skąd taka słaba forma Iwin do tej pory wiosną? Prezes klubu Franciszek Heryć tłumaczył ją absencją z różnych powodów (kontuzje, wyjazdy zagraniczne) sześciu graczy. Trener Zbigniew Andrzejczuk jest jednak optymistą i zapowiada budowę mocniejszej drużyny na następny sezon. Optymizmu nie było w obozie Piasta, który czeka jeszcze walka o utrzymanie się w A klasie.