To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

IV liga – Nysa pechowo z wiceliderem

O rozczarowaniu po końcowym gwizdku mogą mówić zgorzeleccy piłkarze i kibice, bo remis był w zasięgu ręki. Pechowa interwencja obrońcy Nysy, który chciał wybijać piłkę, ale trafił w nią tak niefortunnie, że wpadła do bramki, przesądziła o stracie trzech punktów.

 

Nysa Zgorzelec – Foto-Higiena Gać 1:2 (0:0)

1:0 – S. Monik (53. min.); 1:1 - ?; 1:2 – sam. (Rachański, 87. min.)

 

Wcześniej mecz nie był porywającym widowiskiem. Zgorzelczanie z wyżej notowanym przeciwnikiem zagrali mądrze, nie rzucając się na rywala. Starali się grać piłką i nie dopuszczać Foto-Higieny do narzucenia własnych warunków. Przynosiło to efekt, bo wicelider nie potrafił zagrozić bramce Barynowa. Tyle, że i gospodarze okazji mieli niewiele. Jedną jednak zdołali wykorzystać: Monik precyzyjnie główkował po wrzutce z rzutu rożnego i Nysa prowadziła.

 

Mimo niekorzystnego rezultatu i starań goście nadal nie potrafili zmienić obrazu gry. Ich akcje były niemrawe i na dobrą sprawę nie zagrażały bramce Nysy. Niestety sami zawodnicy biało-niebieskich pomogli im osiągnąć cel. O pierwszej bramce dla gości przesądził błąd Barynowa, którzy krzyknął „puść”, piłki nie zdołał jednak chwycić; futbolówka potoczyła się wzdłuż bramki, wprost pod nogi napastnika Foto-Higieny, który wpakował ją do pustej bramki. No a na minuty przed końcem doszedł „swojak”, co razem przełożyło się na niezasłużoną porażkę.