Grający trener uratował Łaziska

Pierwsza połowa meczu była dość wyrównana. Łaziska strzeliły gola (Tomasz Skrzypek), goście wyrównali (Krzysztof Kurlej), ale poza tym nic nadzwyczajnego na boisku się nie działo.

W przerwie stadion opuścił bramkarz miejscowych Mrozik, który spieszył się do pracy. Ponieważ Łaziska nie miały rezerwowego golkipera, do bramki z konieczności wszedł ich trener Dariusz Hałka. Przed sobą miał obronę w eksperymentalnym – z powodu nieobeności wielu graczy – zestawieniu. Składała się z czterech lewonożnych piłkarzy.

Druga połowa meczu należała do Tomaszowa, choć Łaziska groźnie kontratakowały, co nie było wielkim problemem, bo obrona rywali była bardzo dziurawa. Gospodarze strzelali jednak niecelnie albo zwlekali z uderzeniem piłki i dawali sobie ją wybić.

Co innego goście – piłka po uderzeniach Sadowskiego, Horochowskiego, Kizymy czy Kurleja leciała tam, gdzie chcieli, ale fantastycznymi interwencjami popisywał się Dariusz Hałka. Bronił zarówno strzały z daleka, jak i z bardzo bliska, nawet z odległości paru metrów. Parę szans miał też Tomasz Budas z Tomaszowa, ale pudłował.

W 78 min. Barchacki z Łazisk dostał czerwoną kartkę za faul na wychodzącym na doskonałą pozycję Horochowskim. Goście nie zdołali wykorzystać przewagi liczebnej. Skończyło się na 1:1.