
Na trasie wystartowało blisko 60 zawodniczek i zawodników. Było też trochę niespodzianek. Faworyzowani Holender Michiel van der Heijden oraz Szwajcar Fabian Giger zakończyli zawody na ćwierćfinale. Zwyciężył polski faworyt – Marek Konwa, reprezentujący barwy Superior Brentiens. Drugi był Jan Nesvadba (Madeta Fitness Specialized) a trzeci – Borys Góral (Superior MTB Energy Team). Reprezentant MKS Jedenastka Penco Jelenia Góra Michał Grynienko dotarł do małego finału i ostatecznie zakończył zawody na 7 miejscu.
Rywalizacja wśród pań zapowiadała się ekscytująco. To dlatego, że na starcie stanęła jeleniogórzanka Maja Włoszczowska. Wraz z nią ścigała się Włoszka Eva Lechner. Obie to medalistki ostatnich mistrzostw Europy w szwajcarskim Bernie. Listę faworytek uzupełnia zwyciężczyni Pucharu Świata w Champéry w 2010r – Szwajcarka Nathalie Schneitter. Maja okazała się gościnna, zakończyła zawody na 6. miejscu. Zwyciężyła Lechner, wyprzedzając Schneitter. Trzecia była – to miła niespodzianka – Aleksandra Dawidowicz.
Niestety, w tym roku była słaba frekwencja. Wyścig oglądały garstki osób. Miejmy nadzieję, że podczas niedzielnego wyścigu MTB (okolice Parku Paulinum) będzie więcej osób.
Komentarze (4)
No i to są efekty wciskania na siłę przez sponsora modnych rowerów na 29 calowych kołach. Na takiej szybkiej i krętej trasie dużo lepiej sprawdziłby się 26er. Maja jeździła na takim od dziecka. Nie zawsze nowe = lepsze. A tak to jest wstyd, bo we własnym wyścigu znalazła się daleko w środku stawki.
widzę kolego znasz się jak nikt inny. Pozerkaj sobie na fotki na jakich rowerach jeździła większość stawki (oczywiście sama czołówka). Na taką trasę właśnie 29er jest idealny. Na większym kole dużo łatwiej i szybciej pokonasz np schody czy inne krawężniki. Pozdrower
Myślisz, że jeździli na nich, bo tak chcieli? Przecież wyboru dokonują za nich sponsorzy i sztaby sportowe. Mało wiesz, a zgrywasz mądrego. Co do schodów, to owszem, ale powiedz mi ile było schodów na trasie, a ile było ciasnych zakrętów 90 stopni, na których 29er jest wyraźnie wolniejszy. To tak jakby w Rajdzie Karkonoskim startować w samochodzie z ogromną prędkością maksymalną, a tymczasem tutaj nie ma gdzie jej rozwinąć i liczy się głównie przyspieszenie, a nie prędkość.