To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

"Forma rośnie" - Maja Włoszczowska po wyścigu we Francji

"Forma rośnie" - Maja Włoszczowska po wyścigu we Francji

Świetny trening przed Mistrzostwami Europy, piękne tereny, super pogoda, ciekawe kobiece ściganie i przede wszystkim ładne polskie akcenty. Tak można podsumować francuski wyścig Le Grande Boucle Feminine, czyli wedle nazwy odpowiednik męskiego Tour de France. Do prawdziwej Wielkiej Pętli nie można go jednak porównywać, gdyż kobiety miały do pokonania zaledwie cztery etapy i to o połowę krótsze niż te podczas TdF. Nie znaczy to jednak, że wyścig był lekki, łatwy i przyjemny...

Na starcie pojawiło się kilka ekip z czołówki rankingu UCI. Przede wszystkim drużyna Cervelo (w pierwszym składzie z Emmą Polley, Christiane Soeder, Kristine Wild), DSB Bank (ekipa niesamowitej Marianne Vos), czy włosko-litewska Safi Pasta Zara. Już po 18 kilometrowej czasówce otwierającej wyścig było wiadome, że to właśnie Cervelo będzie rozdawało karty (aż 6 zawodniczek w pierwszej 10) i to one też uczyniły wyścig szybkim i ciężkim.

Moje odczucia z etapów były bardzo różne. Jazda indywidualna na czas zdecydowanie poniżej oczekiwań (14 miejsce) – generalnie źle się czułam tego dnia na rowerze pod każdym względem i byłam naprawdę szczęśliwa mijając linię mety - moje męki tego dnia się skończyły. Etap padł łupem Emmy Poley, która wyprzedziła Marianne Vos (tak wycieńczoną na mecie, że potrzebne były służby medyczne..). Ja uplasowałam się na 14 miejscu. Pięknie pojechały nasze „młodzieżówki“ – Ola Dawidowicz wykręciła ósmy, a Paula Gorycka dziesiąty czas.

Drugi i trzeci etap (piątek i sobota) stanowił idealny trening do zbliżających się ME. Falisto i bardzo szybko. W piątek samotnie uciekła Christaine Soeder, która dotarła do mety 25 sekund przed peletonem, z którego najlepiej finiszowały: Wild, Vos i...Ola Dawidowicz. Ja gdzieś w środku – ok.22 miejsca. Sobota to znacznie większa nerwówka.

Ciągłe ataki (głównie dziewczyn z Cervelo) zaowocowały trzyosobową ucieczką, do której „prawie“ udało mi się przeskoczyć razem z Kirstine Wild. Jednak gdy holenderka dała mi zmianę nie miałam nawet szansy załapać jej koła i przez jakiś czas wisiałam dosłownie kilka metrów za uciekającą grupką. Zabrakło mi chyba przede wszystkim mocnej psychiki, aby je przetrzymać i doskoczyć i zrezygnowana wróciłam do peletonu. Ostatecznie etap skończyłam w grupie z kilkudziesięciosekundowymi stratami do liderek. Mogę być jednak zadowolona, gdyż same próby ucieczek na płaskim to już sygnał, że jest całkiem nieźle z moją formą.

W niedzielę, jak to powiedział mój trener Andrzej Piątek – nadszedł nasz etap, czyli góry. Do pokonania dwa 9 kilometrowe podjazdy zaraz po starcie i potem falisto do mety – w sumie 112km. Dziewczyny z Cervelo znów nie przeliczały, robiąc „pociąg“ tuż po starcie i atakując już u podnóży pierwszego podjazdu. Odjechała liderka – Emma Poley, za którą pogoniła Marianne Vos. Nie byłam w stanie przetrzymać ich skoków, jednak pokonując podjazd swoim tempem udało mi się je dwukrotnie dogonić i nawet na szczycie poprawić. Zjazd zaczęłam pierwsza – tylko w towarzystwie Pooley. Po dwóch kilometrach dołączyła do nas szalona na zjazdach Vos oraz Soeder i Regina Bruins. W ich towarzystwie pokonałam cały etap, zgarniając po drodze wszystkie górskie premie i tym samym wygrywając klasyfikację na najlepszego górala.
Ku mojemu zaskoczeniu do mety w mojej grupce niewiele się działo. Dziewczyny z Cervelo było wyraźnie usatysfakcjonowane i niespecjalnie chciało im się męczyć z Vos, która zdecydowanie wygrała finisz. Ja skończyłam etap na czwartym miejscu (żałuję, że meta nie była pod górę...), a cały wyścig na piątym, co oczywiście jest sporym sukcesem. Jeszcze większym jednak fakt iż reprezentacja Polski MTB skończyła Le Grande Boucle na drugim miejscu ustępując tylko liderującem obecnie na świecie Cervelo!

Poza mną bowiem w pierwszej dziesiątce (odpowiednio na 6 i 7 miejscu) wyścig skończyły Ola Dawidowicz i Paula Gorycka, a tuż za – na 11 pozycji – uplasowała się Madzia Sadłecka. Organizatorzy i przede wszystkim nasze rywalki byli pod wielkim wrażeniem ekipy biało-czerwonych. Miejmy nadzieje takowe pozostawiać po każdych zawodach.