Proces był prowadzony dwukrotnie, bo zmienił się skład sędziowski. Procedowanie opóźniło się też przez wielomiesięczne oczekiwanie na opinię biegłych księgowych.
Zawiadomienie o przestępstwie złożył w prokuraturze ponad 5 lat temu ówczesny przewodniczący rady nadzorczej spółki Józef Sarzyński. Według niego zarząd „Wodnika” źle gospodarował pieniędzmi. Środki przekazywane przez Związek Wodociągów i Kanalizacji (tworzony przez gminy Jelenia Góra i Piechowice), który wówczas był właścicielem spółki, nie były przeznaczane na finansowanie konkretnych inwestycji, lecz na pokrycie różnych innych wydatków. Poza tym w „Wodniku” miało dojść do “rażącego przeinwestowania” - m.in. poprzez zakup drogiego specjalistycznego samochodu i remontu dwóch budynków należących do spółki - co doprowadziło w 1998 roku do powstania strat rzędu 2,8 mln złotych. To w czasach prezesury Jadwigi B. spółka sfinansowała kosztowny wyjazd do Las Vegas kilkorga osób, m.in. przedstawicieli ZWiK, rzekomo na branżowe targi.
Sytuacja „Wodnika“ pogorszyła się po powodzi w 1997 r. Straty w urządzeniach wodociągowych i kanalizacyjnych wyniosły 1,2 mln zł. Aby usunąć szkody spółka musiała zaciągnąć kredyt, bo z ubezpieczenia dostała tylko 300 tys. złotych.
„Wodnik” gospodarował na majątku gmin, które tworzyły Związek Wodociągów i Kanalizacji. To związek był właścicielem spółki. Kapitał „Wodnika” był niewielki. W 1998 roku ZWiK przekazał spółce do eksploatacji wybudowaną właśnie oczyszczalnię ścieków w Piechowicach. Obiekt był w trakcie rozruchu i przerabiał bardzo mało ścieków, dlatego dochody spółki z tego tytułu były trzykrotnie mniejsze niż czynsz dzierżawny, którego zażądała gmina Piechowice. W 1998 r. „Wodnik“ stracił na działalności oczyszczalni 400 tys. zł.
W 1998 roku przy uchwalaniu nowych opłat za wodę i ścieki ZWiK wiedział, jaka jest sytuacja finansowa „Wodnika“, a mimo to zdecydował, że sfera budżetowa będzie miała ulgi. Związek miał zrekompensować spółce zmniejszone wpływy z tego tytułu, ale nigdy do tego nie doszło.
Była prezes twierdziła przed sądem, że informowała radę nadzorczą o sytuacjach, w których domagała się egzekucji należności za wodę m.in. od klubów sportowych, czy szkół. Jednak zawsze wtedy dostawała z urzędu miasta nakaz wstrzymania takich działań.
- To były decyzje polityczne – dwukrotnie podkreślała przed sądem Jadwiga B.
Całość czytaj w bieżącym wydaniu "NJ"
Komentarze (2)
Umorzono?Niewielki stopień szkodliwości na kwote 390 tys zł ?. To skandal. :woohoo:
pan białas robi przyłącza w czasie pracy fuchy między innymi dla niedzielskiego kasuje siano i nikt go nie rusza dziwny zakład ten wodnik jego pracownicy kupują nowe ałta za 30.000 np czy to niejest dziwne