„Scrooge. Opowieść wigilijna” jest spektaklem familijnym. Jednak bajką, choć nie dla malutkich dzieci: z dozą dydaktyzmu, urokliwą scenografią, świetnymi kostiumami i dzięki temu - z teatralną magią (nawet, jeśli w dickensowski klimat wmiesza się... wizja świata zaczerpnięta z Gwiezdnych Wojen). I lepiej mieć tego świadomość, wybierając się na spektakl. To widowisko, które w klimacie okresu bożonarodzeniowego przyciągnie do teatru rodziny z dziećmi. Magia scenografii jest atutem spektaklu. Podobać się mogą sceny zbiorowe, zwłaszcza taneczne, zagrane z teatralnym nerwem. Trudno jednak o spektaklu rozmawiać w kategorii „przygody teatralnej”.
Czy Scrooge nawiązuje z widzem dialog o współczesnym obliczu kapitalizmu, presji bogacenia się i ucieczce w egoizm w strachu przed upadkiem ze szczytu? Nie sądzę. Odniesienia do współczesnego przeżywania Świąt Bożego Narodzenia z karuzelą konsumpcji wyniesioną na piedestał to za mało, aby nawiązać rzetelny dialog. Lepiej zostawmy dickensowski klimat mrocznego Londynu i Scrooge'a w epoce wiktoriańskiej.
MPP
Komentarze (1)
Dickens jest zły, a gdyby nadal wystawiano brutalistyczne wymiociny jak kiedyś, to by pewnie pani recenzentka chwaliła, doszukując się w nich nieistniejącej filozofii...