-Odkąd wróciłam, pilnuje mnie nawet, gdy idę do łazienki – uśmiecha się Agnieszka.
Pierwszy raz, wyjeżdżając po 220 euro na tydzień, dzieci zostawiła pod opieką 21-letniej sąsiadki: -Potem sąsiedzi mówili, że piła, imprezy urządzała, chyba cała jej rodzina u mnie się myła, bo rachunek za prąd przyszedł na 400 zł.
Druga opiekunka miała też 21 lat: -Ona miała głowę na karku, ale sama wyjechała do Niemiec.
Trzecia opiekunka była najmłodsza: -Nie wiem co robiła, ale po powrocie osr...poduszki znalazłam pod szafką w kuchni, a jej 14-letnia siostra moją dwunastolatkę zabrała raz stopem do Świeradowa.
Sąsiedzi zadzwonili do pomocy społecznej, że źle się dzieje w domu Agnieszki. Po takim telefonie Agnieszka natychmiast wróciła do domu.
- Nie zaufam już opiekunce – mówi – wraca moja mama z Irlandii. Babcia to babcia, wnuki przytuli, jak wyjadę. A mnie, w Niemczech, nie będzie się śniło po nocach, że dzieci same po lesie chodzą.
O tym, że opiekunowie dzieci, gdy rodzic pracuje za granicą, nie zawsze się sprawdzają, najlepiej wiedzą sędziowie rodzinni.
- Miałam dwie takie sprawy, dzieciom groziło w trybie natychmiastowym umieszczenie w placówce opiekuńczej – wylicza sędzia Agnieszka Kałużna-Rudowicz. Scenariusz spraw podobny: samotna matka wyjechała do pracy za granicę, dzieci zostawiła pod opieką swojego ojca nadużywającego alkohol. Jedno miało trzy, drugie cztery lata. Podobno wcześniej dziadek zostawał z wnukami i wtedy nie pił.
Euro w domu – alkohol w domu
- Na Zachodzie można zarobić pieniądze, ale rodzina musi za to zapłacić – Elżbieta Ławniczak, kierująca pomocą społeczną w Mirsku, mnoży przypadki rodzin, gdzie euro pomogło naprawić płot, ale zrobiło dziurę w rodzinie.
Wioska w gminie Mirsk. Dom Romana i Marii niewielki, ale bardzo zadbany: nowe kamienne podjazdy, płot w trakcie gruntownego liftingu, kwiaty w ogrodzie, komórka z cegieł postawiona w miejscu szopy. Widać tutaj nie tylko dopływające z Niemiec euro od mamy, ale i pracę gospodarza na miejscu.
- Teraz przelicznik euro marny, ale przynajmniej ma pracę, bo tutaj ją straciła – opowiada Roman – z mojej tylko pensji byłaby wegetacja.
Roman zarabia 2 tysiące. Mają czwórkę dzieci. Najstarsza, pełnoletnia, kiedy mama w Niemczech opiekuje się staruszkami, w domu gotuje obiady, odrabia lekcje z młodszym rodzeństwem.
Cały artykuł w najnowszych "Nowinach Jeleniogórskich" nr 42/2008
Komentarze (5)
:whistle: a kto tych ludzi wygnal za chlebem no chyba nie ich dzieci tylko kochany nasz rzad albo ci ktorzy rzadza bo tu zyc sie nieda normalnie
Byłam opiekunką Agnieszki i wcale nie jest tak jak pisze ona ma gdzieś swoje dzieci i mam na to dowody oskarżyła mnie bezpodstawnie robiła plotki kłamała zza dwa miesiące które jej pilnowałam Dagmary i Wojtka zapłaciła aż 600zł sama mam syna i jestem w stanie wypowiedzieć sie na ten temat mój numer 697264856 co do agnieszki sołowiejko to nie ma słów na ten temat kobieto zajmij się rodziną a nie taką pracą w świeradowie jest pełno pracy
Czy to ta sama Agnieszka solowiejko która teraz mieszka w Niemczech....
jaka typiara z tej agnieszki. kariere w telewizji niemieckiej skończyła to w gazetach chce zaistnieć:) gwiazda pełną gębą.
ps. a tak na marginesie to po powrocie ani razu jej z dziecmi nie widzialem. porażka.
masz świętą racje, to potwór nie kobieta jak można zostawiać swoje dzieci...a puszczanie się za kase nie można nazwać pracą,szkoda dzieci co jakiś czas mają nowych tatusiów,wez sie bladzio do roboty!