Ile z 1800 prób połączeń (23 VII) zostało odebranych przez dyżurnego pogotowia energetycznego? Ile osób dyżurowało tego dnia przy numerze alarmowym, odbierając zgłoszenia? Czy w związku z huraganem zwiększono obsługę?
Ewa Styczyńska: W czwartek od godz. 18. do 24. na numer 991 było ok. 4200 połączeń. W piątek do dyspozytora było ich ponad 8000. W sumie średnio na godzinę było ponad 800 zgłoszeń. Najwięcej połączeń zanotowano w czwartek – ok. 1800 na godzinę. W weekend było nieco mniej połączeń – ok. 220 na godzinę. Niestety, system nie podaje informacji na temat ilości odebranych połączeń.
Podczas huraganu zwiększono obsługę przy telefonie alarmowym. Oprócz dyżurnego dyspozytora telefony odbierało 5 innych osób. Po awarii zgłoszenia przyjmowane były również m.in. w Biurach Obsługi Klienta i pod numerami głównych central telefonicznych. Uruchomiono tyle kanałów, ile w danej chwili było możliwe.
Dlaczego nikt nie podnosił słuchawki w sobotę (25 VII) przy numerze alarmowym „991” w godz. 10-10.15, 12.50 – 13.20., 15.-15.30 (łącznie 14 prób połączeń, jedno udane)?
Ewa Styczyńska: Kilka lat temu, w odpowiedzi na uwagi klientów wprowadzono kilka linii dla numeru 991. Spowodowało to jednak, że osoba dzwoniąca nie słyszy sygnału zajętości linii. Praktycznie w sytuacji, jaka miała miejsce w czwartek, dyspozytor (dyspozytorzy) nieustanne odbierają telefony, a rozmowa z jedną osobą może trwać nawet kilka minut.
Jak wygląda praca „pogotowia energetycznego”? Ile osób zwyczajowo dyżuruje przy numerze alarmowym (w siedzibie pogotowia) i w jakich godzinach? Ile w domach? Czy jest różnica w obsadzie w dni powszednie i w dni wolne od pracy?
Ewa Styczyńska: Zgłoszenia o awariach przyjmuje z całego terenu dyżurny dyspozytor w Jeleniej Górze, który po normalnych godzinach pracy dysponuje dyżurnymi zespołami ludzi z tzw. „pogotowia domowego”. Pracownicy pogotowia energetycznego pracują głównie w terenie. Wykonują planowe naprawy, usuwają awarie na sieci, dbają o jej prawidłową eksploatację oraz dokonują napraw po różnego rodzaju awariach, burzach, kataklizmach itp. Ich zadaniem jest również zabezpieczenie miejsc zagrożenia życia i zdrowia. Telefon alarmowy znajduje się u dyspozytora w Rejonowej Dyspozycji Ruchu, który do pogotowia kieruje informację o koniecznych interwencjach i dysponuje jego pracą.
Dlaczego nikt nie odbierał telefonu w sobotę w rejonie energetycznym w Piechowicach i w Jeleniej Górze i rozmowy nie były przekierowane?
Ewa Styczyńska: W sytuacjach zagrożenia wszyscy pracownicy pogotowia energetycznego są kierowani do pracy w terenie, bez względu na to, czy pełnią w danym dniu dyżur, czy mają wolne. Ich najważniejszym zadaniem jest przywrócenie zasilania na sieci.
Dlaczego mieszkańcom np. Piechowic Dolnych nie podano informacji o wyłączeniu energii w sobotę (25 VII) w godz. 9-16?
Ewa Styczyńska: Wyłączenie w Piechowicach należało do wyłączeń awaryjnych i było związane z usuwaniem awarii. Podana była ogólna informacja o możliwych wyłączeniach na całym obszarze objętym czwartkowym kataklizmem.
Przeczytaj także: Alarm? Nie dla energetyków
Komentarze (6)
Dawno już takiego krętactwa nie czytałem.
Wodolejstwo...zero konkretnych odpowiedzi...bujać to my nie na nas...
:s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s :s Cwaniaki z ENERGIOPRO -PAKI.
Widziałem jak robicie!!!!Góralska cofka na waszą robotę.
Zwiększanie przepustowosci telefonów alarmowych nie lezy w interesie Dystrybutora Prądu - jesli nie ma zgłoszenia to nie liczy się czas braku dostaw pradu i nie ma powodów do roszczenia z tego tytułu
A ciebie całkiem poebało? Trzeba było jeszcze dwa lata poczekać i byś mógł odpowiedzieć na artykuł sprzed dziesięciu lat, tłuku...
[quote=Żygmunt]A ciebie całkiem poebało? Trzeba było jeszcze dwa lata poczekać i byś mógł odpowiedzieć na artykuł sprzed dziesięciu lat, tłuku...[/quote]
Może dlatego, że kulawość systemu 991 jest nadal aktualna? Jestem po trzeciej próbie i w sumie czterech godzinach oczekiwania "na linii". Zgłoszenia nie było, więc nie ma problemu. Dystrybutor może być zadowolony z siebie.