To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Dzieci nasze drogie

Dzieci nasze drogie

Na 190 tysięcy złotych wyliczyli eksperci Centrum im. Adama Smitha koszty wychowania jednego dziecka w polskiej rodzinie. Przy dwójce dzieci koszty te rosną do 322 tysięcy, a przy trójce do 436 tysięcy złotych. A i to przy uwzględnieniu wyłącznie kosztów minimalnych, bez pośrednich i alternatywnych oraz przy założeniu, że na dziecko łożymy do osiągnięcia przez nie 20 roku życia.

Jeśli uwzględnimy w tej kalkulacji utrzymanie dzieci także w czasie ich studiów, to na każde dziecko musimy przyjąć dodatkowy wydatek w sumie co najmniej 50 tysięcy złotych. A ponieważ w Polsce nie rejestruje się wieloletnich danych pozwalających na wyliczenie pełnych kosztów utrzymania dzieci, to śmiało można przyjąć, że rzeczywiste koszty są dużo wyższe.

Nie ma wyszczególnionych danych statystycznych, które pokazywałyby koszty utrzymania dzieci. Są natomiast dane mówiące i to dość szczegółowo o wydatkach gospodarstw domowych w zależności od liczby osób, miejsca zamieszkania, z podziałem na województwa. W tabelce prezentujemy wydatki gospodarstw domowych za 2009 rok dla województwa dolnośląskiego.

Ile pieniędzy wydaje statystyczna rodzina zmienia się wraz z wiekiem dziecka, poziomem wykształcenia i zarobkami rodziców. Jednolitego sposobu liczenia nie ma, ale można przyjąć pewne zasady, stosowane przez ekonomistów. Niektórzy badacze przyjmują, że na niemowlę wydajemy dwa razy tyle, co na dorosłego. Potem wydatki spadają, do poziomu o 20 – 30 procent wyższych niż na osobę dorosłą, by gwałtownie zacząć rosnąć, gdy dzieci są w wieku gimnazjalnym. Wtedy kosztują nas około dwa razy więcej, niż utrzymanie dorosłego.

Nie bez znaczenia jest miejsce zamieszkania. Wiadomo, że w dużych miastach koszty są zdecydowanie wyższe, ale i oferta edukacyjna, rekreacyjna, kulturalna i sportowa dla dzieci jest dużo wyższa, a co za tym idzie – szanse jego rozwoju większe.

Całość czytaj w "NJ", nr 13 z 29.03.2011 r.

Dominika z Jeleniej Góry, mama 17-miesięcznego Mikołaja
W tym wieku dziecko szybko rośnie. Szkoda pieniędzy na kupowanie nowych ubranek, dlatego kupuję używane na Allegro. Gdy się kupuje paczkami, to jednostkowa cena jest atrakcyjna. Wybieram ubranka dobrych firm, dobrej jakości. Poza tym jestem „gadżeciarą” i lubię synka fajnie ubrać. Gdy mały wyrasta z ubranek, odsprzedaję je dalej. Gdy się Mikołaj urodził, na wyposażenie jego pokoiku i wyprawkę wydałam około 6500 złotych. Ubranka i jedzenie, to największe koszty, jakie ponoszę na dziecko. Odpukać, mały mi nie choruje, więc odpadają wizyty u lekarzy i kupno lekarstw. Do przedszkola dopiero pójdzie w przyszłym roku. Ja na razie jestem na urlopie wychowawczym, mąż normalnie pracuje.

Dagmara Przybył ze Szklarskiej Poręby, samotnie wychowująca pięcioro dzieci
Miesięcznie brakuje mi na życie około 3 tysięcy złotych. Utrzymuję się z zasiłku z MOPS-u (570 zł) i zasiłku na dożywianie (200 zł), rodzinnego (w sumie 980 zł) i alimentów na dwójkę dzieci (650 zł). Nie pracuję. Mam mieszkanie ogrzewane na prąd. Ostatni rachunek jest na ponad 100 zł. A chodzę tam z dziećmi tylko na noc, bo nie stać mnie na ogrzewanie przez cały czas. Zresztą dwójka najmłodszych dzieci ma astmę, a tam jest taki grzyb, że normalnie mi się duszą. Zresztą od ponad dwóch miesięcy te najmłodsze cały czas mi chorują i kaszlą. Nie płacę czynszu od dawna, bo by mi na jedzenie nie starczyło. Często brakuje też na leki. Rzadko kupuję dzieciom jakieś nowe ubranka, czy buty. O wyjeździe na wakacje nawet nie ma mowy. Na inne rozrywki mnie też nie stać.

Anna i Wojciech z Jeleniej Góry, rodzice 12-letniego Mirka i 20-letniej Magdy
Koszty utrzymania dzieci zaczynają gwałtownie rosnąć tak od gimnazjum. Wiadomo, dzieci szybciej rosną, zaczynają się stroić, mają różne hobby, zajęcia pozalekcyjne, dostają kieszonkowe. Moja córka przez 13 lat tańczyła w klubie. Najdroższe były wyjazdy na turnieje, sukienki i buty, kursy mistrzowskie, warsztaty i obozy taneczne. Zainwestowaliśmy też w dodatkowe lekcje z angielskiego i chemii, by dobrze zdała maturę i dostała się na studia. Na edukacji nie warto oszczędzać. Syn gra w koszykówkę w szkole, pływa w klubie. Co roku dzieci wyjeżdżały na „zieloną szkołę”.
Nasz budżet domowy bardzo odczuł moment, gdy Magda poszła na studia, na wydział farmacji do Wrocławia. Jej studia kosztują co najmniej 1350 zł. Wiadomo, że gdy przyjeżdża na weekendy i wraca na uczelnię, to zabiera ze sobą jedzenie. Bardzo drogie są podręczniki, wydatkiem jest też odzież ochronna na zajęcia laboratoryjne oraz inne materiały i przybory.


Agnieszka Koprowska i Bartłomiej Jonkisz z Jeleniej Góry, rodzice 6-letniego Oliwera i 10-letniego Aleksa

Jesienią zeszłego roku zaczęłam spisywać w notesie wszystkie nasze wydatki. Gdy się podliczy nawet najdrobniejsze kwoty okazuje się, że nad niektórymi wydatkami człowiek nie panuje. Jednak taka najprostsza buchalteria jest pomocna. Lepiej wydać, na co idzie za dużo. Prowadzimy własną działalność gospodarczą, więc nie mamy stałych dochodów w postaci jednakowej pensji. Codziennych spożywczych zakupów nie robię stale w jednym sklepie, czy markecie. To wynika nie tylko z faktu, że w jednym te, w drugim sklepie inne artykuły są tańsze. Chodzi też o ich jakość, zwłaszcza warzyw i owoców. Część kosztowniejszych zakupów, jak na przykład elementy sprzętu narciarskiego, czy obuwia sportowego, robimy poprzez internet, bo jest taniej. W rodzinie, takiej jak nasza, gdzie jest dwóch chłopców, zawsze ten młodszy ma część ubrań po starszym. Na wydatkach na odzież też się trochę zaoszczędzi.

Małgorzata i Janusz Surmacz z Czernicy, rodzice 9-letniego Piotrka i 11-letniej Eli
Mamy 70-hektarowe gospodarstwo, ale mąż prowadzi też firmę transportową. Z samego rolnictwa byśmy się nie utrzymali. Największe wydatki na dzieci związane są z corocznym wyprawieniem ich do szkoły. Wiadomo, że rosną i co roku potrzebne są nowe buty letnie i zimowe, kurtki i reszta odzieży. Do szkoły mają z domu spory kawałek, więc już teraz wozimy je autem. Do gimnazjum w Jeżowie będzie jeszcze dalej, nie mówiąc już o średniej szkole w Jeleniej Górze. Jedyne zajęcia pozalekcyjne z jakich korzystają, to te w szkole. I półkolonie i zimowiska. Myśmy nad morzem nigdy z dziećmi nie byli, bo latem jest najwięcej pracy w polu i nie damy rady. Koszty życia na wsi są o tyle niższe, że mamy własne ziemniaki, buraki, zieleninę z ogrodu i owoce, z których robię przetwory. Własne kury i jajka, są nie tylko za pół darmo, ale przede wszystkim zdrowe. Jako rolnicy nie mamy możliwości skorzystania z ulgi podatkowej na dzieci, ani z odpisu kosztów internetu.

Przeciętne wydatki gospodarstw domowych na 1 osobę na Dolnym Śląsku (dane GUS za 2009 r.)

żywność i napoje – 239,54 zł
odzież i obuwie – 46,79 zł
zdrowie 51,58 zł
rekreacja i kultura – 87,01 zł
edukacja – 12,34 zł
transport - 104,05 zł
towary i usługi konsumpcyjne – 969,08 zł
kieszonkowe (Polska) – 15,30 zł
ogółem – 1013,17 zł

Pomoc dla rodzin w Unii
Najwięcej przeznacza Francja – 6 proc. PKB (średnia w całej UE wynosi 2,3 proc. PKB). Irlandia - 1,9 proc., Hiszpania – 0,4 proc., Włochy – 0,9 proc., Dania - 3,8 proc., Szwecja 3,5 proc., Finlandia 3,4 proc. Niemcy – 3,2 proc. Urlop macierzyński najdłużej trwa: w Szwecji – 360 dni, we Francji, Hiszpanii – 16 tygodni, w Niemczech, Belgii, Danii, Irlandii, Luksemburgu – 14 tygodni, a w Portugalii i Holandii – 12 tygodni.

Dzieci nasze drogie
Dzieci nasze drogie
Dzieci nasze drogie
Dzieci nasze drogie

Komentarze (2)

I powiedzcie mi jak tu poznać fajną laskę i założyć godnie rodzinę gdy pracuje się w trzy zmianowym obozie pracy na umowę zlecenia za 1150zł? "Zrobienie" sobie dziecka w takiej perspektywie na wiele lat to tragedia a nie radość i szczęście.