- Latem to i 300 osób nim podróżowało – zapewnia pani kasjerka. – Teraz dużo mniej. Średnio z dziesięć. Tyle wsiada w Jeleniej, potem dochodzą inni.
Wątpliwe. Rafał chodzi do gimnazjum. Na ramieniu zarzucony ma plecaczek. Zamiast książek znajdują się w nim kanapki i termos z herbatą.
- Wagarowicz?
- Coś w tym rodzaju – odpowiada z uśmiechem. – Jadę do siostry do Szklarskiej. Co tydzień tak do niej jeżdżę. Jeszcze nie zdarzyło mi się, by razem ze mną jechały więcej niż trzy osoby. Wolę pociągiem niż autobusem, bo przyjemniej, ciepło i tanio. Bilet kosztuje 4 zł.
Pociąg rusza z głośników chłopiec żegnany jest po królewsku: „Wszystkim podróżnym życzymy szczęśliwej podróży”.
W tym samym czasie z drugiej strony peronu wsiada do pociągu Krzysztof. Jedzie do Lubania. Odprowadza go ciężarna żona.
- Żona mieszka w Jeleniej, a ja w Bogatyni – mówi. – W styczniu przeprowadzam się do niej. Teraz, kiedy spodziewamy się dziecka, musimy być razem.
Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 49/10.
Komentarze (1)
SPOŁECZENSTWO NIECH SIE NIEDZIWI ZE JEST CORAZ MNIEJ POCIAGÓW,BO SAMEGO POWIETRZA NIEWARTO WOZIC.... :dry: