To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Droga przez mękę czy Staniszów?

Droga przez mękę czy Staniszów?

Ponad dwa kilometry w budowie, dwa następne w planach - taki zamiar ma Starostwo Powiatowe wobec drogi w Staniszowie. Chce by do końca roku wieś miała blisko cztery kilometry nowej, gładkiej nawierzchni. Mieszkańcy pytają co z tą, która straszy od strony Jeleniej Góry.

- Niecałe dwa miesiące temu po długim oczekiwaniu na odcinku Balaton – Staniszów Dolny został położony nowy asfalt. Problem w tym, że pominięto najgorszy odcinek drogi. W miejscu, gdzie kończy się Staniszów, a więc za znakiem Jelenia Góra (tuż przy Balatonie) kończy się także nowy asfalt. Czy nie można było 50 metrów największych dziur pokryć nowym asfaltem - to fragment emaila, który nadesłał do nas mieszkaniec Staniszowa, pan Adam T. Nie potrafi zrozumieć dlaczego po wyasfaltowaniu ponad dwóch kilometrów drogi do jego wsi nie można było jeszcze przykryć ostatnich 50 metrów największych dziur.

Według urzędników sprawa jest prosta i klarowana.

- Znak Jeleniej Góry wyznacza granicę, od której droga nie należy już do nas, a do miasta. Nie mogliśmy więc naprawić czegoś, za co nie odpowiadamy – tłumaczy Krzysztof Sobała, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych.

- Kto więc jest odpowiedzialny za ten fatalny i najgorszy z odcinek jezdni z ogromną dziurą, na której można urwać całe zawieszenie ? - pyta pan Adam.

Nadzieje na 50 metrów gładkiej jak tafla wody drogi rozwiewa zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów Jerzy Bigus, który jak nie trudno się domyśleć zarządza tym odcinkiem.

- Nie ma żadnych szans na wymianę w tym miejscu nawierzchni. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to idealny odcinek, ale takich dróg jak ta, które nadaje się do natychmiastowej interwencji, mamy co najmniej 40-50. Będziemy starali się ją sukcesywnie łatać, ale brakuje nam środków na tzw. roboty prace bieżące i dlatego do końca tego roku na pewno nie zmienimy tej nawierzchni. Nowa kosztowałaby nas w przybliżeniu 18 tys. złotych – zapowiedział Jerzy Bigus, z-ca dyrektora MZDiM.

Zainteresowanie czytelnika wzbudziły również niespodziewane wykopy jakie zaraz po położeniu nowego asfaltu rozpoczęli robotnicy.

- Świeży, pięknie położony asfalt tuż na wjeździe do Staniszowa po nie całych dwóch tygodniach został przecięty w dwóch miejscach bo panowie zapomnieli, że będą kłaść jakieś rury. Kto odpowiada za tę decyzję ? - pyta po raz kolejny pan Adam.

Za trwające nadal na odcinku Balaton-Staniszów Dolny prace drogowe odpowiedzialność bierze Starostwo Powiatowe. To jego władze zdecydowały o wymianie nawierzchni i odwodnieniu terenu.

- 800 tys. złotych, z które wykonujemy roboty pochodzą z tzw. środków powodziowych. Póki co udało nam się położyć tzw. nawierzchnię ścieralną. W międzyczasie trwa budowanie systemu rowów, które w razie intensywnych opadów będą zbierać nadmiar wody i odprowadzać ją do potoków. Wykonaliśmy także trzy przepusty, stąd te wykopy na głębokości około metra, które w żaden sposób nie podniosły kosztów wymiany. Przed nami jeszcze wyrównanie tego odcinka jezdni i utwardzenie poboczy poprzez wysypanie grysika – dodaje Krzysztof Sobała.

Niewykluczone, że do końca bieżącego roku uda się także wymienić kolejne dwa kilometry drogi prowadzącej ze Staniszowa Dolnego w kierunku Sosnówki. Nowy asfalt miałby być kontynuacją tego co już zostało zrobione.

- Wszystko zależy od pozyskanych środków, na które mamy wstępną promesę, no i pogody. Masa bitumiczna, którą jest pokrywana droga musi mieć bowiem odpowiednią temperaturę, by mogła związać. Oby jesień była więc długa i ciepła – mówił Krzysztof Sobała.

Nie bez znaczenia jest również ilość zamówień jakie będzie miała w tym czasie firma wykonująca to zadanie.

ZOBACZ ZDJĘCIA


Komentarze (4)

Przecież tam mieszkają ludzie i jeżdżą 7 dni w tygodniu pracownicy MAR-MATu którzy są przewożeni busie Krychy tą drogą jak ziemniaki na plandece. Wielu tam przejeżdżających zgubiło miski olejowe czy zawieszenie od samochodów, nie mówiąc już ilu wylądowało na przydrożnych drzewach gdy unosi się nad drogą mgła gęstości mleka.

I znów nikt nie pyta się wykonawcy po co coś było robione tylko najlepiej skrytykować. A może tak wreszcie Jelonka i NJ24 zaczną rozmawiać z wykonawcami.

Od kiedy masa bitumiczna może "związać" lub "nie związać" w zależności od temperatury?
Co najwyżej może zbyt szybko ostygnąć.
Nie wierzę żeby dyrektor Zarządu Dróg wypowiedział takie głupstwo.
Dziennikarzom NJ życzę większej koncentracji podczas pisania tekstów.

a ja pamiętam jak kilkanaście lat temu nawiedrzchnię na odcinku od jeleniej góry do Balatonu robiło miasto, tylko że wtedy zmierzyli drogę w taki sposób, że granica między miastem a obecnym powiatem wyszła im około 100-150 metrów od dzisiejszej granicy ale w kierunku Jeleniej Góry, może jako użytkownicy drogi opodatkujmy się dobrowolnie i zbierzmy te 18 tysiączków :) albo... wykażmy obywatelskie nieposłuszeństwo i za przykładem mieszkańców pewnej wioski czy miasteczka, solidarnie nie pójdźmy do wyborów w listopadzie