- Ja naliczyłam ich dziewięć. Trzyma je na zabudowanym balkonie i tarasie. Kiedy po całym dniu otworzy od niego drzwi, natychmiast zamykam swoje okna. Wypuszcza je partiami, najczęściej wcześnie rano, tak pomiędzy godziną 5 a 6 rano i późno wieczorem, trudno więc się ich dokładnie doliczyć. Skaczą wówczas po wszystkich tarasach. Sąsiadom to przeszkadza, ale nikt głośno o tym nie mówi, dziwią się tylko pani Halinie, która mieszka nad nią, że wytrzymuje ten smród – informuje Marianna Lelo, sąsiadka z trzeciego piętra.
Zofia Szuster kotami opiekuje się od ośmiu lat. O tym, że je kocha wiedzą chyba wszyscy. W domu ma ich co najmniej dwanaście, ale troszczy się o znacznie więcej.
- Oprócz swoich domowych kotów, które zajmują niemal każde z pokoi jej mieszkania, dokarmia także bezpańskie dachowce, zgromadzone przy ulicy Górnej. Stamtąd je też zazwyczaj znosi do domu – dodaje kilkunastoletnia sąsiadka Patrycja, która kilka razy pomagała Zofii Szuster sprzątać jej mieszkanie.
Z prośbą o zlikwidowanie hodowli Pani Halina i Marianna zwracały się do sąsiadki nie raz. Za każdym razem jednak ich próby kończyły się jednakowymi odzywkami ze strony pasjonatki:
- „Wolność Tomku w swoim domku” albo „Zamknij sobie okna” – tak zdaniem pani Haliny miała odpowiadać Zofia Szuster na wielokrotne prośby zmniejszenia intensywności fetoru.
Konfliktu z sąsiadką z dołu mają już dosyć także inni lokatorzy.
- Miauczenie kotów budzi mnie co rano, a ten smród na klatce jest nie do zniesienia – przyznaje pani Krystyna.
Napięta sytuacja najbardziej daje się jednak we znaki pani Halinie, która swoje mieszkanie ma bezpośrednio nad hodowlą kotów.
- Mnie się odechciewa wszystkiego. Najchętniej znalazłabym jakąś zamianę albo sprzedała to mieszkanie. Nie wytrzymuję. Żebym na stare lata chodziła po sądach, kłócić się o koty, bo z tego co się dowiedziałam, to jedyne rozwiązanie tego problemu – ubolewa pani Halina.
Do niecodziennej sytuacji miało dojść latem ubiegłego roku.
- O pomoc w pochowaniu martwych kotów poprosiła mnie Pani Zosia. Dwa z nich przetrzymywała wtedy na tarasie. Z obu lała się woda. Śmierdzące i w rozkładającym się stanie zwierzaki zakopałyśmy niedaleko domu – wspomina Patrycja.
Sytuacja znacząco pogorszyła się kilka miesięcy temu, po tym jak Zofia Szuster postawiła na swoim tarasie rzekomą altankę, a w niej umieściła klatki z kotami. Swoją hodowlę, a z nią także jej charakterystyczny zapach przeniosła więc z zabudowanego balkonu na taras, co jeszcze bardziej spotęgowało unoszący się zdanie sąsiadek smród.
- W związku z tym wezwałyśmy straż miejską. W jej towarzystwie przyjechał również pracownik schroniska, ale ten nie stwierdził by zwierzęta były przetrzymywane w niegodziwych dla nich warunkach – wspomina pani Marianna.
- Na miejscu zjawił się także dzielnicowy, ale to też nic nie dało. Każdy tylko kiwa głową, współczuje i na tym się kończy. A my byśmy chciały jedynie, żeby ona zlikwidowała tę altanę i częściej zmieniała piasek w kuwetach – dodaje pani Halina.
Zupełnie innego zdania jest oskarżana sąsiadka. W swoim oficjalnym i wielokrotnie modyfikowanym oświadczeniu dla gazety twierdzi, że przyczyną nagonki na jej zwierzaki jest zupełnie coś innego.
- Kotami opiekuję się od ośmiu lat. Nagle w połowie czerwca tego roku obie sąsiadki z góry Marianna L. I Halina K. zaczęły głośno narzekać na rzekomy smród na tarasie przylegającym do mojego mieszkania. Niespodziewanie pojawiła się u mnie Straż Miejska z przedstawicielem Schroniska, a także Sanepid. Na krótko przed tą kontrolą, wieczorami, sąsiadka Halina K. zaczęła wylewać mi na taras jakieś cuchnące płyny w kierunku klatki tam stojącej, aby wokół było czuć. Siódmego lipca około godziny 22.30 wezwałam Policję – wyjaśnia Zofia Szuster.
Właścicielka hodowli w swoim oświadczeniu sugeruje, że cały ten „teatr” został przygotowany na czyjeś zamówienie i opisuje kulisy całego, jej zdaniem prawdziwego konfliktu, za którym stoi także Ryszard Rawski, zarządca Domicusa.
- Należy też nadmienić, że obie te Panie wystąpiły w sądzie jako świadkowie w obronie Zarządcy R.R. Toczy się bowiem w Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze proces, w którym Pan Ryszard R. pozwał mnie o ochronę swoich dóbr osobistych. Dlaczego? Bo w ubiegłym roku 22 lipca, jako członek zarządu, poinformowałam mieszkańców o nieprawidłowościach w rozliczeniu rocznym za 2008 rok. Od tego czasu jestem atakowana i oczerniana na różne sposoby: paszkwil Pana Ryszarda R. wysłany do mieszkańców, w którym przedstawił mnie jako osobę kłamliwą, do tego anonimy wrzucane do skrzynek o rzekomym wyprowadzeniu m.in. przeze mnie 30 tys. zł. z konta wspólnoty. Co więcej kilku obrońców Ryszarda R. zdołało nakłonić mieszkańców do odwołania mnie z zarządu i wreszcie przyczepiono się do moich kotów – oświadcza Zofia Szuster.
Problem smrodu potwierdza toczący spór w sądzie z Zofią Szuster zarządca Ryszard Rawski.
- Członkowie zarządu już od dawna mają zastrzeżenia co do faktu tak dużej hodowli kotów w mieszkaniu. Osobiście nic nie mam przeciwko niej, bo w co drugim mieszkaniu jest jakieś zwierzę, ale przyznaję, że do tej pory nie spotkałem z taką ilością kotów w jednym mieszkaniu. Uważam, więc że obecny na klatce smród jest w tej sytuacji nieunikniony, a przy tym bardzo uciążliwy dla mieszkańców. Dodatkowo jeszcze w tym roku na tarasie właścicielki pojawiła się altanka. Zgłosiłem tę sprawę do Powiatowej Inspekcji Nadzoru Budowlanego, w celu sprawdzenia, czy jej postawienie nie wymaga pozwolenia właściwego organu. Problem jest w tym, że nie dysponuję żadnymi administracyjnymi metodami, dzięki którym mógłbym zlikwidować lub co najmniej ograniczyć tę hodowlę. Dlatego poszukujemy zastępczych środków – wyjaśnia Ryszard Rawski.
Problem kotów wyraźnie oddziela od sporów wewnątrz Domicusa.
- Będąc w zarządzie Pani Szuster przyczyniła się do sporej ilości nieprawidłowości o czym poinformowałem współwłaścicieli i dlatego postanowili ją usunąć – tłumaczy Ryszard Rawski.
Niezłomne sąsiadki wezwały także Sanepid, ale ten nie orzekł nic na ich korzyść. Sprawdził stan klatki oraz mieszkania miłośniczki kotów i wydał orzeczenie:
- W trakcie kontroli sprawdziliśmy przede wszystkim miejsca wspólnego użytkowania lokatorów, ale nie stwierdziliśmy tam żadnych uchybień sanitarnych. Co więcej w dniu kontroli było bardzo gorąco. Warto również
zaznaczyć, że Sanepid nie dysponujemy żadnymi przepisami, które mogłyby
ewentualnie regulować hodowlę zwierząt w mieszkaniach ani także zapach z niej
pochodzący - poinformowała nas Joanna Kasjaniuk, zastępca kierownika Sekcji Higieny Komunalnej w jeleniogórskim Sanepidzie.
Hodowli kotów mieszkaniu nie można wprost zabronić. Pani Marianna zapowiada jednak, że sprawy nie pozostawi.
- Żeby w XXI wieku, w środku miasta prowadzić taką hodowlę, to jest skandal – dodaje pani Marianna.
I choć Zofia Szuster zupełnie nie zgadza się z oskarżeniami sąsiadek zapewnia, że ilość jej kotów jest zmienna.
- Staram się je oddawać w dobre ręce, a nie wyrzucać na bruk. Część ogłoszeń jest już rozwieszona w ośrodkach weterynaryjnych. Za 2-3 miesiące może być ich mniej – dodaje na koniec.
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...