Odpowiedzialny za muzyczną stronę przedsięwzięcia, ceniony kompozytor i aranżer Krzysztof Herdzin (także w roli dyrygenta), znakomici frontowi soliści, czyli uwielbiany w rodzinnej Jeleniej Górze świetny gitarzysta Marek Napiórkowski i zbierający prestiżowe nagrody wokalista Kuba Badach byli gwarantami sukcesu. Koncert z ich udziałem musiał się podobać.
Przez ponad godzinę z ustawionej w sercu uzdrowiska sceny płynęła ciekawie zaaranżowana muzyka Marka Knopflera w wykonaniu naszych świetnych artystów. Szkoda tylko, że tak mało słychać było jej oryginalnego symfonicznego brzmienia. Głos orkiestry z rzadka przebijał się bowiem przez dominujące dźwięki głośnej sekcji rytmicznej i pierwszorzędnych solistów. Dire Straits w tej wersji zabrzmiał efektownie, ale mało „symfonicznie”. Uważni obserwatorzy mieli jednak orkiestrowy bonus wizualny. Jeleniogórscy filharmonicy w nawiązaniu do muzycznego charakteru wydarzenia wystąpili bowiem w jeansach. Orkiestra symfoniczna koncertująca na odzieżowym luzie, czyli bez tradycyjnej koncertowej gali „frakowej”, to zjawisko unikatowe.
Jeleniogórski koncert „Dire Straits symfonicznie” był trzecią odsłoną specjalnego projektu muzycznego zrealizowanego dzięki wsparciu finansowemu dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego. Wcześniej koncerty z tym samym programem zabrzmiały już w Wałbrzychu i Legnicy.
Komentarze (8)
co za bzdury... owszem perkusja trochę ponad plan, ale granie orkiestry dobrze słyszalne i ciągłe.
chyba piszący ten artykuł czegoś nie zrozumiał... skoro w składzie był wokal i gitara (tak jak w Dire Straits) to chyba jasne, że aranż będzie pochylony w stronę oryginału a nie czysto symfoniczny...
Zresztą tak naprawdę to on był za bardzo symfoniczny, bo czasami ginął duch tych numerów...
bylam na koncercie i uwazam,ze naglosnienie to jedna wielka pomylka.dzwiek wszystkich instrumentow byl znieksztalcony perkusji rowmiez,momentami tak glosno ,ze trzeba bylo uciekac przed ogromnym halasem,a szkoda ,bo instrumentacja(miejscami slyszalna)byla obiecujaca.Konkluzja-wyglada jakby nikogo lacznie z wykonawcami nie obchodzil efekt koncowy.to sie nazywa haltura ;(
Chałtura - to słowo jest niestety nagminnie nadużywane (a swoją drogą jak widać - pisze się inaczej niż była Pani łaskawa). Jestem muzykiem orkiestry i przyznam Pani, że z tego co wiem, nie mieliśmy wpływu na brzmienie koncertu. Wszystko pozostaje w rękach "fachowców", którzy nie mają zbytniego doświadczenia w tym temacie, niestety. Myli się Pani bardzo, sugerując, że nikogo łącznie z wykonawcami nie obchodził efekt końcowy. Tak rodzą się półprawdy i niemądre konkluzje, ltĻre żyją potem swoim życiem. Ten projekt był oczkiem w głowie wielu artystów i czuć było ich olbrzymią odpowiedzialność, entuzjazm i zwyczajną radość. Tak rzadką w naszej pokręconej rzeczywistości. Co do "ducha" tych numerów, który ginął wg Pana Adama - to nie było w zamierzeniu karaoke tylko kreatywne, nowe opracowanie wykonane z jazzowymi muzykami. Orkiestra z założenia wprowadziła zupełnie nową jakość. Ten projekt nie powstał po to, aby wszystkich zadowolić, zresztą nie sposób tak przygotowywać muzykę aby wszystkim się podobało. Fani Dire Straits pewnie narzekają, że niepodobne do oryginałów. I dobrze. Nie to było celem całej tej akcji. Ważne jest to, że większość ludzi otrzymała olbrzymią dawkę radości, energii i dobrego przekazu. To się liczy-)))
Mi tam się podobało.
były naprawde super. Wiecej takich koncertów. Niestety narzekanie staje się chyba u nas zarazliwe.
Do Pana Melomana: proszę nie przejmować się tymi złymi opiniami. Byłem na tym koncercie i uważam, że było całkiem przyzwoicie. Gdyby nie dwie słabsze aranżacje, powiedziałbym że było idealnie. Muszę też rozwiać pańskie domysły na temat rzekomego narzekania przez fanów Dire Straits. Należę do fanklubu Marka Knopflera i Dire Straits, byliśmy tam małą grupką i opuściliśmy koncert w pełni usatysfakcjonowani. "Chłonęliśmy" po tym koncercie do 3 rano :) Pani Tenia twierdzi, że było za głośno. Bzdura, ja dałbym jeszcze głośniej, zawsze można przesunąć się do tyłu, a koncerty mają to do siebie, że powinien być POWER. Jedna, bardziej słyszalna wpadka akustyka: w drugim numerze, Money For Nothing 2 wokal był przez kilkanaście sekund dużo głośniejszy od głównego, ale to taka "drobna", wybaczalna wpadka.
Sam przyznam, że po obejrzeniu video z Wałbrzycha (konkretnie utwór "Money For Nothing) mocno skrytykowałem na naszym forum www.knopfler.pl aranżację tego utworu, bo jest zupełnie nietrafiona, ale jednak "zaryzykowaliśmy" i warto było, a tym większe ryzyko było, bo trzeba było poświęcić coroczny zlot fanów Marka Knopflera, który odbył się w Krakowie w tym samym dniu.
Ogólna ocena wg mnie BARDZO DOBRA. Życzyłbym sobie więcej takich koncertów w przyszłości, bo na "dużej scenie" w naszym kraju jest bardzo dużo prawdziwej chałtury. Pozdrawiam wszystkich.
P.S. Marek Napiórkowski - REWELACJAAA!!
Jestem pod wielkim wrażeniem tego koncertu. Bywałem na różnych, ale ten był wyjątkowy! Dire Straits to klasyka, a w tej aranżacji, to nowe doświadczenie. Brawo! - więcej takich przedsięwzięć.
Co do nagłośnienia, to faktycznie czasami było niedoskonałe, bo uważam, że smyczki powinny być głośniej, a drugi głos w tle. Ale cóż - ile ludzi tyle gustów i opinii.
Jeszcze raz WIELKIE BRAWA!
Ja miałem szczęście słyszeć ten koncert w Legnicy, na dziedzińcu Akademii Rycerskiej, siedziałem w trzecim rzędzie. Tam też nagłośnienie nie było zbyt dobre, pomimo zastosowania dużej ilości mikrofonów. Wokal Kuby Badacha był jakiś taki matowy, nieostry. Symfoników było słabo słychać. Idea koncertu jak najbardziej słuszna i pożądana. A fachowcy od akustyki - no cóż, trzeba próbować, próbować ..... . Kiedyś nie potrafiono dobrze nagłosnic Hali Ludowej we Wrocławiu - do czasu pierwszego w Polsce występu Pata Metheny, którego akustycy przez trzy dni przed koncertem biegali po Hali ze specjalną aparaturą, a na koncercie Pat brzmiał jak na płytach. Fachowcy. Dobre plenropwe nagłosnien ie miał też Andreas Vollenweider na koncercie w Cieplicach.
Osatnio fenomenalnie nagłośnione były koncerty Jazz Krokus w 2011, ale to było w nowej sali JCK i za pomocą nowej aparatury. Naprawdę fachowo.