To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Czego jeszcze k.... chcesz?!

Czego jeszcze k.... chcesz?!

Mieszkańcy nowego budynku w Karpaczu szykują pozew przeciwko deweloperowi, od którego kupili mieszkania. Mówią, że co chwilę znajdują nowe nieprawidłowości. Boją się że kiedyś będą za nie odpowiadać przed prokuratorem. Czują się przez niego oszukani.

Jedna sprawa w sądzie już się toczy.Dewelopera pozwała Grażyn Gąszczyk.

- Budynek miał zostać oddany do użytku w grudniu 2006. - mówi. - Oddany został dopiero w czerwcu 2008r. Żądam za okres różnicy zwrotu odsetek od wpłaconej przeze mnie za lokal kwoty. Reprezentujący dewelopera mecenas Wojciech Biegański opóźnienie tłumaczy zakłóceniami w zaopatrzeniu rynku w materiały budowlane w 2006r. Dodaje, że nabywcy nie wnosili w związku z tym żadnych roszczeń.

Grażyna Gąszczyk opowiada też, że deweloper obiecywał przyszłym mieszkańcom basen, kawiarnię, korty tenisowe. Słowa nie dotrzymał.
- W obiekcie znajduje się basen i pomieszczenie przeznaczone na gastronomię - są własnością osoby trzeciej, prowadzącej w nich działalność gospodarczą - pada w odpowiedzi. - Mieszkańcy mogą korzystać z basenu na warunkach komercyjnych. Z pewnością pani Gąszczyk nie liczyła na to, że te atrakcje będą nieodpłatne?

Dowiadujemy się też, że deweloper nigdy nie zapewniał, iż zbuduje kort tenisowy. Na taki obiekt nie ma miejsca ani na działce, ani w budynku. Tymczasem o nieprawidłowościach mówi też Grzegorz Radzikowski, członek zarządu wspólnoty istniejącej w budynku:

- Zaczęło się już w trakcie sporządzania umów notarialnych. Po pierwsze, nie pozwolono zapoznać się z nimi wcześniej - dopiero u notariusza. Po drugie, okazało się, że moje mieszkanie będzie o 1,3 m kw. mniejsze, niż zagwarantowano mi w umowie przedwstępnej.

Mecenas Wojciech Biegański uważa zarzuty za niezwykle tendencyjne.

- Każdy z nabywców miał podany adres kancelarii notarialnej i termin sporządzenia umowy - tłumaczy.- Każdy więc mógł zwrócić się do notariusza o przekazanie projektu umowy i każdy miał możliwość zapoznania się z jego treścią. Jeżeli pan Radzikowski z małżonką nie zapoznali się z projektem aktu notarialnego, to nie z przyczyn leżących po stronie Rafała Kondeusza, ale w wyniku własnego zaniechania - uważa. - Państwo Radzikowscy zapoznali sie z umową i podpisali ją bez żadnych zastrzeżeń.

Całość czytaj w ostatnim wydaniu "NJ".

Komentarze (3)

Tylko spokojnie. Motocykliści i quadowcy prędzej czy później pozabijają się sami na filarkach wiaduktów, barierkach albo też nawzajem. To tylko kwestia czasu.

:evil: