Jelenia Góra wygląda dziś zabawnie: główna ulica zakończona z jednej strony ratuszem, a z drugiej kościołem; do popołudnia zaludniona, wczesnym wieczorem opustoszała. Życie miasta w ostatnim dwudziestoleciu wyprowadzono poza jego historyczny obręb. Toczy się obecnie wzdłuż obwodnicy, pomiędzy blaszanymi hipermarketami. Co zrobić, by powróciło do centrum? Jak je ożywić?
Elżbieta Zakrzewska, posłanka SLD, dostrzega też inny problem, który miasto będzie musiało rozwiązać:
- Potrzebna jest południowa obwodnica i ona będzie. To dobrze, ale należy także pomyśleć nad usprawnienie ruchu w centrum. To, co dzieje się w okolicach Tesco, na Podwalu i przy ul. Wyszyńskiego, to tragedia! Uważam, że Jelenia Góra zmuszona jest do kolejnych poważnych inwestycji drogowych.
Zatrzymać odpływ ludności
W ciągu 10 lat liczba mieszkańców Jeleniej Góry spadła z 93 tys do 83 tys. Nie widać tendencji zatrzymującej ten niepokojący trend. Owszem, inne miasta również się wyludniają. Dlaczego jednak w sąsiedniej Legnicy liczba mieszkańców zmniejszyła się w ostatnich czterech latach jedynie o 2 tys? Na pewno ze względu na większą ilość miejsc pracy w tym mieście (KGHM) oraz jego dostępność komunikacyjną – obok Legnicy przebiega autostrada A4.
Do Jeleniej Góry tymczasem coraz trudniej dotrzeć. Drastycznie spadła ilość połączeń kolejowych. Do Wrocławia pociągiem pospiesznym jedzie się dłużej niż w PRL osobowym. Co prawda poprawiono nieco dojazd drogowy do miasta od strony Wrocławia, jednak nic nie zmieniło się na trasie z Bolesławca, Legnicy, od strony Czech czy Niemiec.
- Powoli stajemy się zaściankiem – ocenia Franciszek Kopeć, szef jeleniogórskiej „Solidarności”. – Autostrady i eleganckie drogi budowane są z dala od Jeleniej Góry. To wróży fatalnie na przyszłość. Nikt do nas nie dojedzie.
Nie widać pomysłu na funkcjonowanie szkół ponadgimnazjalnych. Najpierw zlikwidowano przy szkołach zawodowych warsztaty, potem skomasowano szkoły zawodowe w kilku centrach. Powstały molochy, typu „Mechanik”.
- Uważam, że tworzenie wielkich szkół jest błędem – mówi dr Maciej Pawłowski, dyrektor Zamiejscowego Ośrodka Dydaktyki Politechniki Wrocławskiej w Jeleniej Górze. – Małe szkoły lepiej kształcą; w dużych zatracana jest różnorodność i specyfika kształcenia wielozawodowego.
- W efekcie z miasta ucieka młodzież – dodaje Franciszek Kopeć. – Należy uczynić wszystko, by ten niekorzystny trend odwrócić.
Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 39/10.
Komentarze (8)
Pozwolę niezgodzić się z dwiema tezami, pierwsza dotyczy obwodnicy południowej. Nie rozwiąże ona problemów komunikacyjnych w spodziewany sposób, gdyż jej początek planowany jest w Grabarowie - dalej będzie trzeba przejechać przez całą Maciejową (wspólczuję mieszkańcom - powstanie podobna sytuacja jak w Jaroszowie).
Druga teza dotyczy wielkości szkół, Dawny Mechanik kształcił kilkakrotnie więcej uczniów od obecnego, i nie odbywało się to kosztem jakości. Oczywiście z pozostałą diadnozą należy się zgodzić.
Przy okazji tego artykułu rodzi się pytanie CO DO TEJ PORY (Z)ROBILI "NASI" KOLEJNI PARLAMENTARZYŚCI I WŁODARZE MIASTA.
Dla tego artykułu kupie nowe Nowiny. To czysta prawda co jest w tym urywku artykułu napisane i M. Obrębalski powinien ten artykuł przeczytać a potem zastanowić się czy naprawdę budowanie wszędzie gdzie się da sklepów i pod koniec kadencji galerii handlowych oraz zadłużanie miasta w sposób niepoprawiający sytuacji socjalnej było dla naszego miasta aż tak istotne?
Jelenia Góra zawsze była miastem prowincjonalnym! Nigdy nie była metropolią i nigdy nie wpływała swym istnieniem na inne ośrodki Dolnego Śląska.
To, że przez kilka lat z powodu kompleksów E. Gierka pełniła funkcję miasta "wojewódzkiego" niczego nie zmienia!
Problemem naszym, jej mieszkańców, jest wygranie tej sympatycznej i przytulnej prowincjalności!;-)
drogi Panie Kazimierzu, trudno się dziwić, że nasze miasto wygląda tak jak wygląda, skoro jego były prezydent, radny i a obecny urzędnik z góry zakłada, że będziemy "sympatyczną i przytulną prowincją" i chyba to jest wiecznym problemem tego miasta i jego władz, brak ambicji rozwojowych, związane z tym faktyczne pogodzenie się z pod***daniem i wyludnianiem się miasta, biedą i brakiem perspektyw dla młodych ludzi. Ale co człowiek na pensji urzędnika może o tym wiedzieć jak to jest na rynku pracy w mieście. I Pan mi napisze, że trzeba się z tym pogodzić??? Mniejsze miasta na Dolnym Śląsku radzą sobie znacznie lepiej (Świdnica, Polkowice, Bolesławiec i wiele innych nie mówiąc o Legnicy czy nawet Wałbrzychu) a my mamy być "przytulną prowincją" łatwo tak pisać mając "urzędniczą" pensję, ale czy wypada???
Przydałby się też w mieście np. tor kartingowy.
Drogi Trytonie! Bzdury Waść piszesz! Akurat Jelenia Góra na tle tych wymienionych miast (no może Polkowice nie) gorzej od Jeleniej Góry sobie radzą w dzisiejszej rzeczywistości! "Sympatyczna i przytulna prowincjonalność" nie oznaczają stagnacji i rozwoju miasta! Znaczy tylko, że nigdy Jelenia Góra nie była i nie będzie metropolią! A jeżeli jedyne Twe argumenty to nieuzasadnione inwektywy!?! Wolę Jelenią Górę od Wrocławia mimo, że Wrocław to moje rodzinne miasto.
oczywiście to nieprawda, że w Legnicy będą krzyżować się autostrady, że jest tam specjalna strefa ekonomiczna, że jest to miasto o wiele lepiej skomunikowane z resztą Polski niż Jelenia Góra, że ubytek ludności jest o wiele niższy. To nieprawda, że w Wałbrzychu w strefie ekonomicznej pracuje 6.000 ludzi, to nieprawda, że wraz ze Świdnicą, w której także jest WSSE wywalczył sobie Wałbrzych remont drogi dojazdowej do autostrady, to nieprawda że obecny remont linii kolejowej Jelenia Góra-Wrocław. To właściwie remont odcinka Wałbrzych-Wrocław. To nieprawda, że wokół Bolesławca będącego na trasie autostrady pojawiają się w strefach ekonomicznych nowi inwestorzy. To oczywiście są inwektywy, że te miasta, jak wiele innych na Dolnym Śląsku radzą sobie znacznie lepiej w nowej rzeczywistości niż Jelenia Góra, miasto źle skomunikowane i gospodarczo coraz bardziej kulejące...