Na miejscu strażnicy zastali kilkanaście zużytych opon, ułożonych w poprzek jezdni. Sprawców już nie było. Strażnicy usunęli opony i wezwali MPGK.
- Niestety, spółka opon nie wywiozła tłumacząc się brakiem odpowiedniego pojazdu – argumentuje strażnik.
Efekt? Tej samej nocy strażnicy byli wzywani jeszcze raz na Sudecką. Tym razem opony były porozrzucane po całym skrzyżowaniu.
- W związku z tym, iż znów stanowiły zagrożenie dla kierujących a MPGK nadal nie posiadało „odpowiedniego” pojazdu do ich usunięcia, strażnicy załadowali opony do własnego radiowozu i przewieźli je do siedziby spółki – mówi Artur Wilimek.
A MPGK widać ma problemy ze sprzętem. Nie ma samochodu do przewożenia opon – to już wiemy. Wielu kierowców twierdzi też, że spółka nie ma odpowiedniego sprzętu do... usuwania śniegu.
Komentarze (2)
Według mnie powinni z SM tam zrobić niezłą jazdę, wezwać również Policję i to sama Policja powinna była nakazać niezwłocznie usunąć to przez MPGK, a owi z MPGK powinni zrobić to bez żadnego ale... Normalnie jak się czyta takie historie to, się sam nóż w kieszeni otwiera. I na co idą nasze podatki... na to aby jakiś "yntelidżent" stwierdził w nocy, że "pierdo** nie robię", tzn. nie mamy sprzętu...
Kasztelanowi przydałby się odpowiedni pojazd: Taczka