Wszystko zaczęło się zmianą na stanowisku szefa klubu BS. Na wniosek Tymoteusza Myrdy- członka zarządu województwa i bliskiego współpracownika marszałka - Dariusza Stasiaka zastąpił Mirosław Lubiński. W rewanżu D. Stasiak wystąpił ze skutecznym wnioskiem o wyrzucenie z klubu Bezpartyjnych T. Myrdy. Za taką decyzją głosował także Paweł Wybierała, również członek zarządu reprezentujący BS. Marszałek Przybylski w odpowiedzi pozbawił P. Wybierałę wszystkich kompetencji w zarządzie i przekazał je T. Myrdzie. Ponadto powołał trzyosobowy klub Bezpartyjnych i Samorządowców, z sobą, T. Myrdą i Markiem Obrębalskim. W Bezpartyjnych Samorządowców (bez „i”) pozostało czterech radnych: D. Stasiak, M. Lubiński, Michał Bobowiec i Patryk Wild. Jednoczyć ugrupowanie przyjechał szef kancelarii premiera, minister Dworczyk. Nie udało się. Aktualnie klub BiS (marszałka) pozostaje w koalicji z PiS; klub BS (M. Lubinskiego) inicjuje zmianę władzy w sejmiku.
Tłem tych sporów (a może fundamentem?) są ostatnie, niekorzystne dla Dolnego Śląska decyzje rządowe w sprawie podziału środków unijnych w kolejnej perspektywie finansowej. Dolny Śląsk ma dostać o 6 mld zł mniej niż obecnie. Z uwagi na proponowany rozdział środków z Krajowego Programu Odbudowy i Zwiększania Odporności zagrożona jest realizacja najważniejszego i cieszącego się ogromnym poparciem społecznym programu infrastrukturalnego samorządu województwa – rewitalizacji nieczynnych linii kolejowych. Środki, na które bardzo liczył urząd marszałkowski, mają niemal w całości trafić do PKP IC oraz do PKP PLK.
Obie strony tłumaczą swoją obecną postawę troska o interes regionu. Marszałek przekonuje, że współpraca z PiS jest korzystniejsza dla regionu iw konsekwencji doprowadzi do zwiększenia środków dla Dolnego Śląska. Bezpartyjni Samorządowcy wydali oświadczenie, w którym piszą o postępującej fraternizacji przez PiS marszałka i obecnych członków zarządu, a „Temu zblatowaniu liderów i wzajemnemu poklepywaniu się po plecach, od kilku miesięcy towarzyszy kaskada fatalnych dla naszego województwa rozstrzygnięć na szczeblu centralnym”. I podkreślają, że w końcu trzeba było „uderzyć pięścią w stół”.
Kolejnym ruchem BS miało być odwołanie przewodniczącego sejmiku Andrzeja Jarocha z PiS i przejęcie władzy w organie uchwałodawczym. Sesja nadzwyczajna w tej sprawie miała się odbyć po świętach, a sukces buntowników wydawał się przesądzony, bo wraz z 10 radnymi KO (we wtorek wieczorem jednogłośnie zdecydowali o poparciu tej inicjatywy) i 5 radnymi Nowoczesnej Plus mieliby na to dosyć głosów. Jak informuje dziś Gazeta Wyborcza radni Nowoczesnej mogą nie poprzeć tej inicjatywy. Uważają ją za bezcelową wobec braku możliwości zmiany zarządu regionu. A do tej nie dojdzie na pewno, bo do odwołania marszałka potrzeba aż 22 głosów.
Oświadczenie radnych klubu Bezpartyjni Samorządowcy
Jako klub radnych Bezpartyjni Samorządowcy, zamierzamy realizować obietnice złożone mieszkańcom Dolnego Śląska podczas kampanii wyborczej. To co dzieje się w tej chwili jest tylko rezultatem poważnego traktowania naszych zobowiązań wobec wyborców. Kiedy dwa i pół roku temu negocjowaliśmy umowę koalicyjną z PIS to radni byli podmiotem tych negocjacji i to w klubie radnych rozstrzygano najważniejsze kwesQe dotyczące tej koalicji. Również i później pozycja radnych w praktycznych już sprawach związanych z realizacją umowy koalicyjnej była podmiotowa i dlatego, jako zespół, osiągaliśmy sukcesy w realizacji jej ustaleń. To radni brali udział w spotkaniach i negocjacjach z partnerem koalicyjnym i przedstawicielami strony rządowej dotyczących ważnych dla dolnego śląska rozstrzygnięć – na przykład związanych z drogami ekspresowymi S5 i S8 na południe regionu czy przejmowanymi liniami kolejowymi.Jednak od kilku miesięcy obserwujemy proces fraternizacji naszych przedstawicieli z Zarządu Województwa oraz spoza Sejmiku z liderami politycznymi naszego koalicjanta. Proces ten prowadził do uzgadniania decyzji w wąskim gronie, załatwiania głównie „swoich” interesów i faktycznej marginalizacji znaczenia części radnych naszego klubu oraz akceptacji rozstrzygnięć ignorujących interesy ogółu Dolnoślązaków. Interesy których gwarantem są wybrani przez społeczeństwo przedstawicieli w Sejmiku. Temu „zblatowaniu liderów” i wzajemnemu poklepywaniu się po plecach, od kilku miesięcy towarzyszy kaskada fatalnych dla naszego województwa rozstrzygnięć na szczeblu centralnym. Wbrew ustaleniom umowy koalicyjnej krajowe programy Kolej Plus czy program wsparcia w utrzymaniu infrastruktury kolejowej nie dotyczą przejmowanych przez samorząd linii kolejowych. Poziom środków europejskich planowany dla Dolnego Śląska w Regionalnym Programie Operacyjnym jest wielowymiarową katastrofą. Czarę goryczy przelewają propozycje Krajowego Planu Odbudowy wykluczające z finansowego wsparcia samorządy i monopolizujące środki na transport kolejowy dla państwowych podmiotów.Wcześniej mieliśmy skandal z Rządowym Funduszem Inwestycji Lokalnych, z którego duża część środków (tak zwana druga transza) została rozdysponowana niemal wyłącznie z klucza partyjno-politycznych preferencji. Jako samorządowcom trudno nam zgodzić się z sytuacją, w której samorządy lokalne pozbawiane są podmiotowości i stają się petentami podmiotów decydujących o podziale środków. Trudno nam również zaakceptować sytuację, gdy budowane przez blisko 70 dolnośląskich samorządów towarzyszenie „Rzeczpospolita Samorządna”, które uważamy za olbrzymią wartość dla regionu, staje się w ostatnich miesiącach celem zabiegów zmierzających do zablokowania projektu Dolnośląskiej Autostrady Rowerowej i okrojenia Stowarzyszenia do formuły łatwej do kontrolowania i sterowania. Tymczasem stowarzyszenie, które ze względu na swoją wielkość jest ewenementem na skalę Polski, stało się ważną platformą do budowania i realizowania wspólnych sieciowych projektów samorządowych, nie tylko inwestycyjnych, ale również społecznych, ze środków EFS RPO 2021-2027. Ze spraw nieco mniejszej wagi ale równie symptomatycznych trudno zaakceptować nam fakt, że po dwóch latach dobijania się o poważne traktowanie spółki Stawy Milickie SA nadal nie wypracowano żadnego modelu jej stabilnego funkcjonowania pozwalającego na skuteczną ochronę unikalnego w skali świata obszaru rezerwatu i rozwój turystyczny Doliny Baryczy, a w firmie nie ma już pieniędzy na wypłaty.
To nie jest kryzys to jest rezultat. Rezultat tego jak od kilku miesięcy zaczęła wyglądać sytuacja w koalicji i proces podejmowania decyzji. Radnych Sejmiku Dolnego Śląska wybrali mieszkańcy, a klub radnych nie będzie niczyim narzędziem. Ktoś musiał w końcu uderzyć pięścią w stół.
Klub Radnych Bezpartyjni Samorządowcy
Komentarze (7)
Je*** i podobne słowa pod adresem narodowo socjalistycznych aparatczyków PiS.bolszewików cedzę codziennie. To normalna i zdrowa reakcja na ich debi###lizm, tępotę, zacofanie, miernotę i pęd do pieniędzy podatników.
10 mln Polaków, którzy myślą podobnie nie zamkną.
To ten sam marszałek, który zaorał linię kolejową do Lwówka. A teraz próbuje zrobić to samo z linią do Jakuszyc, windując kilkukrotnie ceny biletów i wygaszając frekwencję. I ten typ ma jeszcze czelność jazgotać, że chodzi mu o kolej na Dolnym Śląsku. Wyjątkowo fałszywy człowiek. Wypad z powrotem do Bolesławca, wąsaty gnοju. Na twoje miejsce przyjdą lepsi. Przybylski to najgorszy marszałek, jakiego miał Dolny Śląsk.
Amerykański sen z Pcimia.
Bierzesz kartofel, pieczesz, sprzedajesz, kupujesz dwa, pieczesz , sprzedajesz, kupujesz trzy.
i tak przez dziesięć lat, uparcie, skrycie, w głodzie i chłodzie, jeno pod folią i w folię okryty.
Aż nagle...
Dostajesz spadek , darowiznę od matki krawcowej, która...
Kupiła kartofel, upiekła, sprzedała, kupiła dwa, upiekła
...
Aż nagle...dostajesz darowiznę, spadek od ojca malarza, nie nie Picasso, takiego spokojnego, pokojowego, który...
Kupił kartofel......
No i masz, a wszyscy zawistnicy nie sobie kupią kartofel, slbo zakumplują się z kartofel, bo to przyśpiesza proces.
Bo wszyscy jesteśmy Obajtki.
Tak kradnie narodowo socjalistyczna pisowska nomenklatura. To nie jest 500plus.Jako wiceminister cyfryzacji Wanda Buk zarabiała niewiele ponad 10 tys. zł brutto miesięcznie. Było jednak wiadomo, że wskutek rekonstrukcji rządu, Ministerstwo Cyfryzacji zostanie wchłonięte do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wtedy zdecydowała się odejść z rządu do biznesu. 1 września 2020 r. Wanda Buk trafiła do PGE i to od razu na stanowisko wiceprezesa spółki, odpowiada za sprawy regulacyjne. Z opublikowanego w środę sprawozdania spółki, wynika że 34-letnia była wiceminister na wynagrodzenie nie może narzekać. W 2020 r. tylko od 1 września do grudnia zarobiła 246 611 zł. To oznacza, że jej miesięczna pensja to ok. 50 tys. zł plus .
Zapamiętajcie wszystkie pisowskie pińsetplusy: to się Obajtkowi po prostu należy.
Głosujcie w następnych wyborach na pisowską bandę.
Bo przecież wystarczy nie kraść a do polityki nie idzie się dla pieniędzy.
Prezes obiecał: każdemu mieszkanie, rodzina na swoim.
I jest.
Mieszkanie za dwa miliony,
dla swoich.
Bo jak PiS mówi, że da, to
pis da
gdzie jest senator Mróz wobec okradania swojego województwa ze pieniędzy???
A ma coś do powiedzenia?