Znamy już zapisy projektu prawa o ruchu drogowym, nad którym pracuje ministerstwo infrastruktury. Zawarto w nim kilka poważnych zmian dotyczących koniecznych (zazwyczaj co roku) badań technicznych pojazdów. Resort chce ukrócić praktykę, że diagnosta wbija do dowodu rejestracyjnego pieczątkę, podczas gdy nawet nie widział auta, a usługę wykonuje „po znajomości”. W myśl nowych przepisów samochód musi zostać obfotografowany. Pracownik stacji kontroli pojazdów będzie zobowiązany do wykonania pięciu zdjęć:
z przodu,
z tyłu,
z dwóch przekątnych,
w środku z widocznymi zegarami auta.
Fotografie mają być przechowywane i ma to być dowód na to, że pojazd został sprawdzony. I to nie jedyna zmiana, bo resort chce, aby badania były wykonywane dokładniej. Zwłaszcza w kwestii sprawdzania świateł i czystości spalin. Czy i jak pracują stacje ma zapewnić z kolei większa nad nimi kontrola. Każdy z takich punktów będzie sprawdzany raz w roku. Zapowiadane są także poważne zmiany dla właścicieli pojazdów. Dziś sytuacja wygląda tak, że jeżeli ktoś spóźni się na przegląd, nie ma z tym żadnego problemu. Po zmianach lepiej będzie się trzymać wyznaczonych, przez pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym, dat. Nie będzie można się już spóźnić, bo wówczas za przegląd będzie trzeba zapłacić więcej. Kontrola samochodu osobowego (bez instalacji LPG) w terminie to koszt 98 zł, a po nim cena wzrośnie dwukrotnie. Jak na razie resort nie planuje zmian podstawowych cen, ale to możliwe. Marcin Barankiewicz, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów, apeluje o podniesienie stawek, bo obecne obowiązują od 2004 roku. Zdaniem praktyków z tej branży przegląd powinien kosztować przynajmniej 130 złotych.
Kiedy niedawno o tę sprawę zapytał poseł Krzysztof Śmiszek, to wiceminister infrastruktury, Rafał Weber, odpisał parlamentarzyście oględnie: „Prace legislacyjne nad aktami wykonawczymi z zakresu badań technicznych pojazdów, w tym regulującymi wysokość opłat za badania techniczne pojazdów, będą mogły zostać podjęte po prawidłowym wdrożeniu dyrektywy do polskiego porządku prawnego.” – czytamy w odpowiedzi na interpelację. Wspomniana dyrektywa, to unijna inicjatywa, ze względu na którą resort pracuje obecnie nad zmianami.
Komentarze (7)
Na każdej stacji jest monitoring.Wyłudzanie kasy przez oszołomów z PiS,aby mieć na opłacanie elektoratu.Banda,to mało powiedziane.Kaczor stary pedał będzie zaglądał do wyrka ludziom jak to się robi?Wstyd na całą nie tylko Europę.
A co ma do tego PIS?
Jak to co ma? Wygrał wybory a miała wygrać holota z PO...
Jak to co ma? Wygrał wybory a miała wygrać holota z PO...
To ma do tego,że ceny przeglądów są cenami urzędowymi i ustala je państwo.
Śmiszna sprawa. Jak se Barankiewicz wyliczył 130zł? A dlaczego nie 230zł? Albo 330zł?
Zdziwienie budzą stare rumple co niby jeżdżą i okrutnie smrodzą. Jak przeszły badanie? W żadnej stacji nie badają spalin. Przy LPG nic oprócz papierka nie badają a kasę biorą. Więc za co 130zł? Chociaż może że lepiej że nic nie badają przy LPG bo po tym ich badaniu samochód nie chce poprawnie jeździć.
Barankiewicz, co ceny chce podnosić nie jest z PIS. A skąd? Sam sprawdź i potem głosuj.
Zdjęcia samochodu? To może też zdjęcia właściciela, z profilu i en face (przydadzą się do kartotek policyjnych)! A, może tak wprowadzić stałą kontrolę policyjną (na przykład, w 3 osobach) w trakcie przeglądu i z nieustającym monitoringiem? W pogoni za brakiem pieniędzy w publicznej kasie, wymyśla się takie paranoiczne pomysły?!