To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

„W Jeleniej Górze sukces jest grabarzem” – Sudety na skraju bankructwa

„W Jeleniej Górze sukces jest grabarzem” – Sudety na skraju bankructwa

Nie wiadomo czy jest to początek końca klubu Sudety, ale na pewno nie zagrają w nim już dotychczasowi gracze – Nowak, Wojdyła i Kułyk. Za porozumieniem stron rozwiązali oni swoje umowy. Dlaczego? Ponieważ klub nie opłacił miesięcznych pensji dla tych zawodników, a o dalszych obietnicach bez pokrycia nie mogło być mowy. Pozostali powiedzieli jednym głosem „Chcemy grać. Nie zostawimy klubu!”. Ale czy im się to opłaci?

W ciągu trzech długich lat klub zdążył „naciągnąć” 314 tysięcy długu (opłaty za przewoźnika, ZUS, Urząd Skarbowy, pensje trenerskie). Niewiele mniej niż występujący niegdyś w ekstraklasie żeńskiej koszykówki - klub AZS Kolegium Karkonoskie, gdzie po zadłużeniu na 400 tysięcy ogłoszono bankructwo i wycofano drużynę z rozgrywek.

Opcji dla Sudetów jest kilka. Spadek do II ligi męskiego basketu po tzw. najmniejszych kosztach czyli opłacania zawodników jedynie za stypendia sportowe – około 800 zł na osobę wydaje się najlepszą z możliwych.

- Wycofanie z rozgrywek I ligi to ostateczność. My za wszelką cenę chcemy dograć do końca, ponieważ zgodnie z przepisami po wycofaniu czeka nas spadek do trzeciej ligi. Chcemy dograć do końca i spaść do drugiej – powiedział na dzisiejszej konferencji prasowej prezes klubu, Waldemar Woźniak

Brak sponsora strategicznego jest główną przyczyną kryzysu w jeleniogórskim zespole. Czyja to wina? O to zapyta każdy kibic. Na pytanie odpowiada dyrektor klubu, Leszek Oleksy – Wina nie tylko leży po stronie zarządu, ale i po stronie miasta. Koncepcja sportu w Jeleniej Górze nie jest najlepsza - można powiedzieć, że jej w ogóle nie ma. Jest zapotrzebowanie na koszykówkę w naszym mieście, a można się o tym przekonać przychodząc na nasze mecze gdzie są pełne trybuny. Miasto powinno pomagać klubowi w 50-60 %, a nasz budżet na sezon powinien wynosić około 800 tysięcy. Ponadto jako członkowie zarządu nie przekonaliśmy do siebie żadnego, nowego i konkretnego sponsora.


- Dlaczego zatem mając kilkaset tysięcy długu do Jeleniej Góry ściągnięto nowych, całkiem drogich zawodników?


Kontynuuje Oleksy - Odpowiedź jest prosta. Negocjowaliśmy z różnymi firmami, a było ich około 800. Z tymi większymi – Castoramą czy Focusparkiem byliśmy niemal dogadani., dlatego pozwoliliśmy sobie na ściągnięcie zawodników. Jednak nic z tego nie wyszło. Fokuspark się wycofał, a Castorama przeznaczyła jedynie 35. tysięcy na Sudety. Gdybyśmy wiedzieli, że tak będzie nigdy nie postąpilibyśmy jak wtedy, a kto wie z racji długów może nawet nie przystąpilibyśmy do rozgrywek. Byliśmy zbyt naiwni….

Zarząd chce ratować klub, ponieważ wie jak trudno jest o awans do wyższej klasy rozgrywkowej.

– Był Spartakus, wywalczył awans i po krótkim czasie spadł, teraz jest sprawa z Sudetami. Awans był, ale od tego zaczęły się poważne kłopoty finansowe. Każdy sukces jeleniogórskiej drużyny obraca się później przeciwko niej, bo gdy już emocje po awansie opadną to okazuje się, że nie ma kasy. Jest to marnotrawstwo wysiłku wszystkich zawodników – dodaje Oleksy.

O tym najlepiej wiedzą pozostali zawodnicy – Rafał Niesobski, Krzysztof Samiec i Alan Urbaniak. I choć ten ostatni nie jest tak bardzo zawiązany z klubem jak pozostała dwójka, która wywalczyła z drużyną awans to wszyscy powiedzieli zgodnie – Będziemy grać, bez względu na sytuację w klubie. Nawet za darmo!

Jest to jedyne pocieszenie w obecnej sytuacji i przed sobotnim meczem z AZS AWF Katowice, który bez względu na sytuację ma się odbyć. Wtedy też mają zapaść nowe decyzje w sprawie klubu.

Zespół prawdopodobnie opuści jeszcze Tomasz Prostak, którego sprawa dalszej gry rozstrzygnie się w środę. Nie ma pewności, że klub w zaistniałej sytuacji nie zechcą opuszczać kolejni gracze. – Oczy są zwrócone teraz na zawodników III ligi, którzy z pewnością zasilą szeregi seniorskiej drużyny. Wielce prawdopodobne jest, że w klubie pozostanie tylko jeden trener z racji cięcia kosztów. Ma nim być (nieoficjalni – Artur Czekański.

Zarząd klubu rozmawiał w poniedziełek 30 grudnia z zastępcą prezydenta – Miłoszem Sajnogiem.

- W końcu ktoś zaczął nas poważnie traktować i mówić o konkretnej pomocy. Dajmy zastępcy i miastu czas, a myślę że sytuacja w Sudetach się poprawi. Musimy ratować klub. Zresztą miasto zawsze nam obiecywało, że nie da umrzeć Sudetom. Mamy nadzieję, że na obietnicach się nie skończy – dodaje na koniec Oleksy.