-Prawdziwy romantyzm polega na łączeniu ze sobą sprzeczności – tłumaczy Krzysztof Prus – Na podstawie choćby repertuaru kinowego, epatującego okrucieństwem i ckliwą romantyką, widzimy, jak dziś poszukujemy tych sprzeczności.
Dlaczego właśnie Słowacki?
-Uważam go za najlepszego polskiego dramaturga – odpowiada reżyser – Nie było po nim nikogo, kto tak potrafiłby wejść w duszę kobiety. Te postaci, wbrew pozorom, nie są ckliwe i sentymentalne. To silne kobiety, czasem mocno pokomplikowane wewnętrznie, które o coś walczą.
Balladynę, Kordiana znają wszyscy. „Lilla Weneda” to jeden z najmniej znanych dramatów Słowackiego.
-W „Lilli Wenedzie” opowiedziana jest historia, która nurtuje nas i dziś. W momencie, kiedy wiara, kościół przechodzą głęboki kryzys, pada pytanie: do czego ten świat zmierza? Ten problem Słowacki postawił ostro w „Lilli Wenedzie”.
W „Lilli Wenedzie” walczą ze sobą dwa mityczne ludy, dwa światy: racjonalny świat Lechitów – świat najeźdźców, świat Zachodu i drugi – Wenedów, którzy bronią swojej wiary, swoich bogów, ludzi żyjących w zgodzie z naturą. Lechici są silniejsi, muszą zniszczyć Wenedów.
-To historia, która powtarza się w naszej kulturze, kiedy Zachód najeżdża Wschód. Biały człowiek wygrywa, bo jest silniejszy, ale jednocześnie przeżywa duchowy kryzys – dopowiada Krzysztof Prus. Jego zdaniem, geniusz Słowackiego polegał na tym, że pomiędzy dwa światy wsadził jeszcze trzeci, świat misjonarzy. Nowa wiara, którą przynoszą misjonarze, już jest skostniała, zamknięta w doktrynie, rozbija się o ludzkie małości. Jedyną prawdziwą chrześcijanką z ducha jest tytułowa Lilla Weneda, córka króla Wenedów. Musi zginąć, bowiem wyznaje kodeks wartości, który chrześcijanin wyznawać powinien. Przeżywają ci, którzy kodeks przyjmują... z cynizmem, bo tak im wygodnie.
-Sympatyzuję z Lilla Wenedą, bo chciałbym być taki, jak ona – przyznaje reżyser - ale nie staję po żadnej stronie. Opowiadam pewną historię. Być może to sztuka o tęsknocie, aby słowo „tak” znaczyło TAK, a słowo „nie” – znaczyło NIE.
Krzysztof Prus postaci z „Lilli Wenedy” nie ubiera w kostium historyczny. Uważa, że klątwą dla „Lilli Wenedy” były inscenizacje, które odczytywały dramat jako nawiązanie do wydarzeń aktualnych – Powstania Listopadowego.
-W „Lilli Wenedzie” nie ma aluzji politycznych, Słowacki stworzył świat, na którego przykładzie możemy zauważyć mechanizmy, które rządzą ludźmi do dzisiaj. Poza wszystkim... „Lilla Weneda” to piękna historia miłosna o córce, która została odrzucona przez własnego ojca. Teatr bez opowiedzianej w nim historii, bez człowieka – bohatera na scenie, z którym mogę się utożsamiać, mogę się kłócić, ale który coś przeżywa i mnie to przejmuje... bez tego teatr nie ma racji bytu.
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...