To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

„Czarna maska” bez burzy oklasków

„Czarna maska” bez burzy oklasków

Wiedeńską premierę „Czarnej maski” Gerharta Hauptmanna w 1929 roku publiczność przyjęła burzą oklasków. Tyle wiemy z doniesień prasowych. Po jeleniogórskiej premierze „Czarnej maski” w sobotni wieczór – polskiej prapremierze tej sztuki – owacji nie było. Spektakl wyreżyserowany przez Bogdana Kocę, momentami uwodzący rozwiązaniami plastycznymi, grą świateł, muzyką i kostiumami, nie porusza współczesnego widza. Wrażenia wizualne to za mało, aby nawiązać dialog z widzem, teatralną nicią połączyć bohaterów Hauptmanna z tematami i światem, który nas dotyka. Ładnie budowany nastrój spektaklu kryje nieprzekonujący widza dramat.

Akcja dramatu rozgrywa się w domu burmistrza Bolkowa Schullera ( w tej roli Tadeusz Wnuk) i jego żony Benigny (Elwira Hamerska-Kijańska) w 1662 roku, 14 lat po okrutnej wojnie trzydziestoletniej. Przy jednym stole spotykają się bohaterowie reprezentujący różne poglądy religijne, osobowości i pozycję społeczną. Pozorna zgoda i wzajemna tolerancja biesiadników rozpada się podczas tej uczty. Do głosu dochodzą wzajemne uprzedzenia i skrywane tajemnice - demony, które prowadzą do samozagłady. Atmosferę oczekiwania na katastrofę potęgują znaki „nie z tego świata”. Rzeczywistość miesza się z przeczuciami i lękami.

Więcej o premierze „Czarnej maski” Hauptmanna w Teatrze Norwida we wtorek w „Nowinach Jeleniogórskich”.

 

Komentarze (3)

Nie było burzy oklasków? Czyżby czyż?

super spektakl, oklaski też były

...ten spektakl. Mnie się średnio podobał.