
Ofiarę dobrze znali. Czasem przychodzili do 69-letniego Romana G. i pili z nim alkohol. On żył samotnie, miał rentę. Oni do pracy raczej się nie rwali.
Paweł Z. Mówił przed sądem, że na pomysł obrabowania starszego mężczyzny wpadli razem. Ale jeszcze w śledztwie twierdził, że to kolega Piotrek namawiał go do skoku. Z kolei Piotr K. mówił sądowi, że w śledztwie wyjaśniał inaczej trochę, ale się wtedy bał. A tak naprawdę, to napad na Romana G. był ich wspólnym pomysłem.
Mężczyźni wiedzieli, że około piątego każdego miesiąca Roman G. dostawał rentę. Wtedy w jego domu pojawiali się różni ludzie, którzy chcieli się napić.
Roman G. mieszkał samotnie w starym, poniemieckim domu w Rybnicy. Miał kłopoty z poruszaniem się, bo nogi odmawiały mu posłuszeństwa. A chłop był ze sto kilo wagi. Jednak o kuli, po domu, czy na krzesełko przed domem jakoś dokuśtykał.
Paweł Z. i Piotr K. poszli do niego wieczorem 5 kwietnia. Mieli kominiarki na głowach – jedną zrobili z nogawki pomarańczowych getrów, drugą z rękawa niebieskiej bluzy.
Mówili, że gdy zaczęli plądrować pokój, pijany mężczyzna się obudził. Najpierw jeden, a potem drugi napastnik uderzył go w twarz. Paweł Z. Mówił, że bili pięścią, dwa razy. Piotr K. - że raz z otwartej dłoni. Zaprzeczali, by kopali ofiarę, czy zadawali inne ciosy.
- Ciosy nie były takie silne, żeby go zabić. Nie było takiej potrzeby. Chcieliśmy go nastraszyć i żeby powiedział, gdzie schował pieniądze. To wszystko – wyjaśniał Paweł Z.
- Żałujemy tego, co się stało. Wiadomo, że człowiekowi nic życia nie wróci i że poniesiemy karę – dodał Piotr K.
Mężczyźni wyjaśniali, że po tym, jak uderzyli Romana G. i zabrali mu spod materaca pieniądze, zostawili go odwróconego na łóżku, na prawym boku. Nie bali się, że zacznie krzyczeć, czy wzywać ratunku, bo dom jest na uboczu, a okna były pozamykane. Nie bali się też, że wyjdzie z mieszkania, bo był pijany i miał kłopoty z poruszaniem się. Przyznali też, odpowiadając na pytania prokuratora, że ofiara w żaden sposób nie sprowokowała ich do bicia, a wiedzieli, że jest człowiekiem schorowanym. Po tym, jak zostawili go na łóżku, poszli do mieszkania na pierwszym piętrze, które należało do syna Romana G., włamali się tam i ukradli różne przedmioty. Twierdzili, że gdy wychodzili z budynku mężczyzna żył i słyszeli jak sapał.
Piotr K. dodał, że tak naprawdę, to nie planowali napaści na Romana G., tylko chcieli okraść budynek, „a G. miało nie być w mieszkaniu”.
CZYTAJ TEŻ: Zabili dla 120 złotych
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Komentarze (8)
~faktycznie jak mogło go w domu nie być skoro miał problemy z poruszaniem się i był samotny?.... Nie mają co wymyślać,gubią się w zeznaniach... Moim zdaniem nie powinni wrócić już do Rybnicy,i tak nie będą mieli tu życia to zwykli mordercy i przestępcy.. No ale skąd mieli brać autorytety skoro i jeden i drugi nie mieli normalnego domu w dzieciństwie... Wieczne awantury i pijaństwo!! Rodzice powinni się wstydzić za tych zbrodniarzy.
patrzcie kto tam stoi bardzo dziwne ale ta osoba która stoi nawet wystepuje ze swymi chłopcami w sadzie, teskni
czy ktos wie jaki wyrok zapadl mam nadzieje ze dlugi bo inaczej znowu strach na wioske zawita przez takich dziadow
Coorwa mać! Lekarze i znawcy się znaleźli! Oni wiedzą jakie ciosy trzeba zadać ,żeby nie zabić.Do "Batucilu" z nimi! Utylizować bandziorów!Pieprzone szmaciarze,łachmyty , jaskiniowce bezmózgie!"bochaterowie"-dwóch na starszego o wiele od siebie.UTYLIZOWAĆ!
jestem za bajki wala i tyle nie chcieli zabic oni doskonale wiedzieli co robia bezmozgie jeti
Do kamieniołomów wysłać bydlaków, niech harują na miskę ryżu.
mam nadzieje ze sad tym razem bedzie sprawiedliwy i za takie brutalne morderstwo posiedza i dadza im w kosc w pierdlu