W niedzielę przy stawie interweniowała straż miejska. - Otrzymaliśmy takie zgłoszenie, wezwaliśmy straż pożarną, by mogła uwolnić przymarznięte zwierzęta – powiedział nam dyżurny SM.
Strażacy mają odpowiedni sprzęt, by bezpiecznie wejść na lód.
Jak mówią strażnicy, to nie pierwszy raz. - Te zwierzęta powinny odlecieć przed zimą, ale tego nie robią, bo ludzie je dokarmiają – słyszymy od dyżurnego. - Mają dobrze, więc zostają. Potem – zimą - są kłopoty.
Kiedy przyjechaliśmy nad staw, było przy nim kilkanaście łabędzi i kilkadziesiąt kaczek. Pływały w niewielkim oczku, pozostała część stawu była zamarznięta. Łabędzie wychodziły na oblodzony i zaśnieżony brzeg. Tylko patrzeć, jak przymarzną.
- Prosiliśmy wielokrotnie miasto o pomoc. Wystarczyłoby tam zbudować drewniany podest z niewielkim zadaszeniem - mówi Eugeniusz Ragiel, prezes TOnZ i szef Schroniska dla Małych Zwierząt. - Podest można byłoby wyścielić sianem i najsłabsze zwierzęta mogłyby tam odpoczywać.
Innego zdania jest były już zastępca prezydenta Jerzy Lenard (wczoraj złożył ślubowanie i został radnym). - Tam nie potrzeba stałego podestu, w ub. roku były pływające podesty wyścielone sianem. To zdawało rezultat – mówi. - Z tego co wiem, jest już przygotowane siano dla łabędzi i kaczek. Pan Ragiel powinien lada dzień wystawić podesty i problem się rozwiąże.
Więcej o tym w najbliższych "Nowinach Jeleniogórskich".
Komentarze (6)
Kurcze dużo tych kaczek, wiele razy tam byłem jako dziecko ale tylu nie pamiętam, szkoda tak naprawdę zwierząt, z jednej strony miło jest im rzucić chleb, z drugiej to właśnie przez nas nie odlatują gdzie trzeba i marzną w zimie.
Pamietajcie prosze o dokarmianiu ptakow,ktore bez naszej pomocy umra z glodu bo przy takiej ilosci sniegu nie maja najmniejszych szans na znalezienie pokarmu...:(
Nie jest prawdą, iż nad stawem nie ma potrzeby stałego podestu. Nie ma go, gdyż to zadanie nigdy, niestety, nie znalazło się w budżecie. Przy takiej ilości łabędzi i kaczek nie wystarczy zwykła budka z daszkiem. Co roku miasto organizuje słomę do wyłożenia brzegu stawu, tak, aby ptaki po wyjściu z wody nie przymarzały do lodu. Również w tym roku słoma została przez miasto zabezpieczona. Jeżeli w budżecie na rok 2011 znajdą się środki finansowe na wykonanie podestu (rozmawiałem o tym wczoraj z P. Ragiel), to taki napewno zostanie wykonany, bo w tym przypadku nie wystarczy, żeby położyć dwie deski. Jest to inwestycja rzędu kilku do kilkunastu tysięcy. Może to nie jest dużo, ale miasto nie ma prawa wydać złotówki, jeżeli takiego zadania nie ma w budżecie. I nie jest to zła wola jakiegokolwiek urzędnika. Niestety, przy dużych mrozach stawy te będą zawsze zamarzały i zawsze będzie potrzebna nasza pomoc (szczególnie zimą potrzebne jest dożywianie oraz interwencje Straży Pożarnej). Można również na brzegu wystawić zwykłe palety. Problem z tym, że są one pokusą dla "potrzebujących" taniego opału. Pan Ragiel, nie ma również, niestety, żadnych podestów. Otrzymał tylko słomę.
te ptaki powinny zniknac z tamtad jak najszybciej bo zatruwaja wode w stawie a przy tym takze i ryby czesto tam lowie ale nie biore ryb do domu bo sie zatruje nimi powinni te wszystkie ptaki powystrzelac :evil:
Próbowałeś kiedykolwiek znaleźć dobrego psychiatrę dla siebie??-jak nie to już czas najwyższy!!! Mogę pomóc w znalezieniu!aFK
Mam pytanie do wiceprezydenta, skoro już zaszczycił nas, tutaj, swoją obecnością:
Prasa ukazywała niepokojące wieści, z których wynika, że dojdzie do ostrych cięć w komunikacji miejskiej:
1, 2 - mniej kursów
3 - skrócenie do PKP
4 - skrócenie do Korony
9 - skrócenie do Sobieszowa
17, 23, 26, 27 - likwidacja
To zmiany w tzw. "pigułce". Do tego dojdzie cennik z wyższymi opłatami za bilety. Po pierwsze - jakim prawem mamy płacić więcej za jeszcze marniejszą jakość usług? Po drugie - dlaczego Jelenia Góra nie zdobywa środków unijnych na zakup nowego taboru? Po trzecie, dlaczego - wzorem innych miast, MZK nie posiada osoby rzecznika, który byłby w stałym kontakcie z klientami, czy to za pomocą maila, czy też telefonu? Dlaczego nikt nie bierze naszych postulatów pod uwagę, przy tworzeniu/poprawie rozkłady jazdy? Dlaczego mamy mieć nieustannie pod górkę? Przypominam, że MZK to sfera budżetowa, a nie biznesowa. Coś, co jest państwowe, z reguły przynosi jakąś część strat. MZK ma być dobrem ogółu, a niekoniecznie opłacalną i zwracającą się inwestycją. Ostatnie, najważniejsze pytanie: dlaczego to - za pomocą Pańskich decyzji - dochodzi do jakichkolwiek zmian w komunikacji? Rozumiem, że MZK jest własnością miasta, ale, na Boga - od czego jest dyrekcja MZK i jego kadra? Skoro to Wy, jako włodarze miasta, organizujecie komunikację miejską, to może zlikwidujmy funkcję prezesów, kierowników, itp w MZK. Zawsze to dodatkowe oszczędności i sposób na szybsze zaopatrzenie się w części zamienne do aktualnie eksploatowanych pojazdów.