To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Łódzkie rekolekcje

Łódzkie rekolekcje

Zagrali tak jak siatkarze Brazylii w meczu z Polską: bezbłędnie i finezyjnie. Sztuka miała charakter wielowymiarowy, dotykała najintymniejszych zakątków ludzkiej duszy. Mimo tego w zasadniczej części rozczarowała, gdyż mozolnie otwierała drzwi otwarte dwa wieki temu przez Nietzschego i Dostojewskiego.

Spektakl zaprezentowany przez łódzki Teatr im. Stefana Jaracza opowiada o… niewyszukanym zdarzeniu natury kryminalnej. Niesłusznie skazany za morderstwo mężczyzna odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia. Po 12 latach zostaje oczyszczony z zarzutów i wychodzi na wolność. Wtedy okazuje się, że skazano go na podstawie zeznań jego ojca. Syn w akcie zemsty zabija go i znów trafia za kratki. Wkrótce popełnia samobójstwo. Wydarzenia te składamy w całość niczym w dobrym filmowym kryminale.

To kręgosłup. Na nim autor sztuki, Mariusz Bieliński, zawiesił rozważania dotykające: sensu ludzkiego życia; wolności, winy i kary, samotności, miłości… Spektakl jest gęsty znaczeniowo, każda z postaci otwiera drzwi do innego zakamarka ludzkiej duszy. A jednak całość nieco rozczarowała. Oto syn po wyjściu z więzienia zabija ojca, ponieważ czuje się wolny. Później jednak stwierdza, że musi istnieć ktoś, kto ustala granice (moralne), gdyż człowiek nie jest w stanie ustalić ich samodzielnie.

Gdyby Bieliński stworzył „Nad” 200 lat temu, przeszedłby do historii. Te same „drzwi” otworzył jednak w połowie XIXw. „Zbrodnią i karą” Dostojewski, a rozważania o wolności, nadczłowieczeństwie i wynikających z niego praw do przesuwania granic dokładnie omówił Nietzsche. Bieliński nie posunął się ani o centymetr dalej.

„Nad” to rozpaczliwe szukanie Boga; łaknienie go i rozczarowanie tym, że nie istnieje. Bóg natomiast – jak się okazuje – jest tuż obok; w więziennym drelichu; w tej samej celi. Czasami owo poszukiwanie bywa zresztą dość zabawne. Uśmiech musi bowiem budzić porównanie losu Chrystusa do losu niewinnie skazanego na cierpienie więźnia. Mówienie o tym na poważnie - śmieszy.

Spektakl jako całość doskonale się jednak broni. Sztuka została perfekcyjnie wyreżyserowana, tajemnica odkrywana jest w niej powoli, smakowicie. Aktorzy uderzają zawsze w odpowiednie nuty, fałszywie nie brzmi ani jeden akord. A oczywiste prawdy wynikające z tekstu? Dobrze je co jakiś czas po prostu przemyśleć.

40 JST, dzień ósmy: „Nad” Mariusza Bielińskiego Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi, reżyseria i opracowanie muzyczne Waldemar Zawodziński, scenografia Maria Balcerek, Waldemar Zawodziński, kostiumy Maria Balcerek, reżyseria światła Krzysztof Sendke, asystent reżysera Katarzyna Kuczkowska - Golińska, asystent scenografia Ryszard Warcholiński; obsada: Ewa Wichrowska, Agnieszka Więdłocha, Aleksander Bednarz, Mariusz Jakus, Stanisław Kwaśniak, Krzysztof Wach, Andrzej Wichrowski