Przed startem do BP fotoreporterzy i dziennikarze z prasy, radia i telewizji poznali numer startowy premiera Estonii – 373 z napisem Bieg Piastów. W boksie narciarz pokazał profesjonalna rozgrzewkę i z ochotą pozował do zdjęć z biegaczami, strażą graniczną i z kibicami. Był też fotografowany na trasie biegu i na mecie, udzielał wywiadów po angielsku i rosyjsku.
Potem okazało się, że to fałszywy premier. Prawdziwy wystartował w innej grupie z dwoma ochroniarzami i z ambasadorem Estonii w Polsce z takim samym czarnym numerem startowym, ale z napisem Bieg Piastów w kolorze czerwonym.
- Zamówili cztery numery o numerach od 371 do 374 – mówi kierownik biura Biegu Piastów, Patrycja Linke. - Nikt nas nie poinformował o drugim premierze. Premier Ansip pobiegł w stroju takim samym jak ochroniarze, w biało-niebieskim.
Fałszywy premier przybiegł w kombinezonie niebiesko – białym, ale z czerwonym paskiem na ramionach i w żółtej masce na twarzy. To był... Rosjanin Igor Bychkov. Miał czas lepszy na mecie o ponad dziesięć minut od Andrusa Ansipa.
Czy ochrona premiera Estonii i BOR celowo wystawili „zająca”? Prawdopodobnie całe zamieszanie to tylko efekt pomyłki biegacza z Rosji. Zdaniem Juliana Gozdowskiego mogło to być zwykle oszustwo. W sobotnim biegu głównym stylem klasycznym Igor Bychkov miał daleki numer startowy 1908. Zgłosił się też do niedzielnej rywalizacji na 42 km stylem dowolnym. Dostał numer 373 i założył go dzień wcześniej. Czyli nie było celowego działania służb tylko nastąpiło ewidentne nieporozumienie. Zabawne. Biegacz z Rosji nie został sklasyfikowany, bo pobiegł z niewłaściwym numerem i chipem.
Komentarze (1)
A dziennikarze jak ostatni frajerzy dali się nabrać. Profesjonaliści nie ma co