To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Wypadek spowodował się sam?

Wypadek spowodował się sam?

W tej historii pewne jest tylko jedno – doszło do wypadku drogowego, dwa auta zostały pokieraszowane, a jeden z kierowców miał uraz ręki. Sprawę badało trzech biegłych i każdy miał inne wnioski. Pierwszy sąd uniewinnił od sprawstwa jednego kierowcę, drugi sąd zdjął winę także z drugiego. Wygląda na to, że winę za spowodowanie wypadku ponosi zrządzenie losu.

- Ja nie czuję się winny, bo nie naruszyłem żadnych zasad ruchu drogowego. Cieszę się, że wyszliśmy z Łukaszem z tego cało. Męczące były te wszystkie rozprawy, ale mam nadzieję, że w końcu się to skończy – mówi Bartosz Morzecki, który dwa lata temu ucierpiał w wypadku.

Opowiada, że jechał z kolegą Łukaszem zieloną kią carnival ulicą Nadbrzeżną w Świeradowie Zdroju. Zatrzymali się przy osi jezdni, bo mieli skręcić w lewo. Gdy samochód ruszył, nagle w bok wjechała w nich z dużą siłą taksówka mercedes. Oba auta zjechały na pobocze. W mercedesie jechał kierowca, jego żona, dziecko i teściowa. Na szczęście nikomu nic się nie stało, choć na drugi dzień po zdarzeniu, gdy Bartek zgłosił się do lekarza, zdjęcie rtg wykazało złamanie nasady bliższej kości łokciowej.

Kierowca mercedesa twierdził jednak, że kia albo stała na pasie, albo bardzo wolno jechała, w każdym razie kierowca nie włączył kierunkowskazu sygnalizującego zamiar skrętu. Skoro z daleka widział stojące auto, to na około 150 metrów przed nim rozpoczął wyprzedzanie. I gdy przód mercedesa równał się z tyłem Kii, ta nagle skręciła w lewo i doszło do zderzenia.

Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 24/10.

 

Fot. GOK
 

Komentarze (1)

jeleniogórska sprawiedliwość