Opowiada, że jechał z kolegą Łukaszem zieloną kią carnival ulicą Nadbrzeżną w Świeradowie Zdroju. Zatrzymali się przy osi jezdni, bo mieli skręcić w lewo. Gdy samochód ruszył, nagle w bok wjechała w nich z dużą siłą taksówka mercedes. Oba auta zjechały na pobocze. W mercedesie jechał kierowca, jego żona, dziecko i teściowa. Na szczęście nikomu nic się nie stało, choć na drugi dzień po zdarzeniu, gdy Bartek zgłosił się do lekarza, zdjęcie rtg wykazało złamanie nasady bliższej kości łokciowej.
Kierowca mercedesa twierdził jednak, że kia albo stała na pasie, albo bardzo wolno jechała, w każdym razie kierowca nie włączył kierunkowskazu sygnalizującego zamiar skrętu. Skoro z daleka widział stojące auto, to na około 150 metrów przed nim rozpoczął wyprzedzanie. I gdy przód mercedesa równał się z tyłem Kii, ta nagle skręciła w lewo i doszło do zderzenia.
Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 24/10.
Komentarze (1)
jeleniogórska sprawiedliwość