
W Jeleniej Górze, jako jedynym mieście na Dolnym Śląsku, wybory prezydenckie przegrał urzędujący prezydent, co – jak zaznaczyli autorzy opracowania, jest ewenementem w skali regionu. Tak zdarzyło się już kolejny raz.
- Praktyka pokazuje, że urzędujący prezydent, jeśli nie miał po drodze jakichś znaczących wpadek, na tyle mocno jest „okopany”, że zwycięstwo ma zapewnione. Jeśli nie w pierwszej, to w drugiej turze. Dwa lata temu wybory przegrał jednak Marek Obrębalski, a sześć lat temu Józef Kusiak. Pojawia się pytanie, czy to jest stała tendencja – mówił dr Przemysław Solarz, współautor badań w czasie ubiegłotygodniowej konferencji, na której zaprezentowano efekty projektu.
Umiarkowana polaryzacja
Jeleniogórska scena polityczna jest umiarkowanie spolaryzowana. Od 2002 roku, czyli od czasów bezpośrednich wyborów prezydenta miasta, efektywna liczba kandydatów, czyli najsilniejszych, liczących się w wyborach oscyluje w granicach czterech.
- W porównaniu do wyborów sprzed sześciu lat spadła ilość podmiotów z sektora organizacji pozarządowych, obywatelskich, które brały udział w wyborach. Oznacza to, że z punktu widzenia obywatelskiego lokalna scena polityczna betonuje się, jest zdominowana przez partie polityczne – zaznacza dr hab. Robert Alberski, współautor badań.
Jednym z powodów zniechęcenia obywateli do oddolnych inicjatyw w wyborach samorządowych jest formalna przeszkoda – wymóg uzyskania minimum 5-procentowego progu poparcia dla list kandydatów w wyborach do rady miasta.
Prezydent na mocną tróję
Badania, które powstały, m.in. w oparciu o ankiety przeprowadzone wśród komitetów wyborczych i lokalnych mediów dają także ocenę walczącego w 2010 roku o reelekcję – Marka Obrębalskiego. Analizie poddano cechy świadczące o otwartości na partnerstwo i sprawność prezydenta. W pięciostopniowej skali M. Obrębalski okazał się być umiarkowanie sprawnym prezydentem (wynik podobny do prezydenta Wrocławia i Świdnicy), którego otwartość na partnerstwo pozostawiała jednak wiele do życzenia. Zresztą w tej drugiej kategorii wszyscy pozostali dolnośląscy prezydenci dostali podobnie słabe noty.
Autorzy badań porównali także sześciu jeleniogórskich kandydatów na prezydenta miasta w ostatnich wyborach. Okazało się, że zarówno w ocenie sztabów wyborczych, jak i mediów, to Marcin Zawiła (kandydat PO) miał najlepsze noty. Jednak w kategorii „umiejętność autoprezentacji” bezsprzecznie najlepiej wypadł Robert Prystrom.
Ale się żrą
Kampania wyborcza sprzed sześciu lat była bardziej agresywna niż wcześniejsze, a poziom konfliktowości lokalnej sceny politycznej był prawie dziesięciokrotnie wyższy.
Omawiane badania wykazały, że przed wyborami w 2010 roku było więcej konfliktów i większa była ich waga. W Jeleniej Górze miały one głównie charakter interpersonalny i dotyczący zarządzania mieniem komunalnym. Podczas gdy jeszcze w 2006 roku właściwie nigdzie poza Legnicą nie wystąpiły w kampanii wyborczej konflikty o charakterze symbolicznym, na przykład, na te sporów o wartości, to już cztery lata później pojawiają się i to zauważalnie we wszystkich analizowanych miastach.
Najbardziej negatywnie ocenianym sztabem wyborczym przez inne komitety, był sztab PO, a najlepiej... sztab PSL-u. Pośrodku zestawienia uplasowały się sztaby Wspólnego Miasta i Razem dla Jeleniej Góry.
- Zwykle tak jest, że sztaby komitetów nie liczących się są lubiane, bo nikt ich nie traktuje jak wrogów politycznych. Najsilniejsi, oczywiście, mają najbardziej negatywne oceny – dodaje dr P. Solarz.
Badania pokazały, że deklarowany i odczuwany poziom agresji w kampanii wyborczej były rozbieżne. Oznacza to, że poszczególne sztaby wyborcze częściej deklarowały, że zachowywały się w kampanii w porządku w stosunku do konkurentów, ale to przeciwnicy grali nie fair.
Autorzy opracowania zbadali także ocenę relacji między komitetami wyborczymi a mediami. Największy poziom rozbieżności ocen dotyczył komitetu Wspólnego Miasta. Oznacza to, że ten sztab i jego kandydat czuli się najbardziej poszkodowani i niedowartościowani przez dziennikarzy. Pewien poziom rozczarowania deklarował także sztab PiS-u i Razem dla Jeleniej Góry.
Opracowanie pod nazwą „Wybory samorządowe na Dolnym Śląsku w 2010 roku. powstało m.in. w oparciu o ankiety, przeprowadzone wśród komitetów wyborczych i lokalnych mediów. W październiku ukaże się publikacja, poszerzona o dane dotyczące stanu gospodarki, budżetów, inwestycji i innych tematów, całościowo obejmujących życie miast.
Komentarze (13)
A po co prezydent w JG tu sołtys wystarczy za mniejsze pieniądze.
Zawiła nic nie zrobił dla JG. skutek czego jeszcze więcej ludzi wyjechała z miasta urzędników i emerytów.
Ostatni kto wyjedzie z JG to będzie prezydent i całe to kościelne bagno
Ja tam popieram prystroma. Wkurza mnie trochę, że na każdy temat ma swoje zdanie, ale z drugiej strony on przynajmniej ma zdanie i zna problemy.
A niech ten bałagan rozpirzy i wreszcie może będzie spokój.
Wolę tak niż to co jest.
DOLNOŚLĄZAK. Dużo racji jest w naukowym opracowaniu wrocławskich politologów. Ale nie tylko
W 2010 roku skupiłem szczególną uwagę na PO i prowadzonej przez tę partię kampanii wyborczej. Ustaliłem osobę, która w PO odpowiedzialna była za strategię wyborczą. Najpierw zaobserwowałem jak gnojony jest Obrębalski, bacznie czytając prymitywne komentarze na forach, kierowane pod jego adresem. Ze strony oficjeli PO nie było żadnych kontr komentarzy i jakichkolwiek reakcji, skutkujących pozytywnymi publikacjami prasowymi. Było jasne,w PO doszło do rozłamu i aktywiści tej partii zdominowani przez Korzonka - dziś magistrackiego szefa od dialogu - działali przeciwko Obrębalskiemu.
Zmasowany atak przeciw Obrębalskiemu ruszył również z Jagniątkowa. Aktywność Jagniątkowa była także szczególnie negatywna wobec Kusiaka, gdy ponownie ubiegał się on o prezydenturę. Warto wiedzieć z kim tak naprawdę Jagniątków jest związany. Nie jest to Gajewski, aczkolwiek znalazł się na liście kandydatów na radnych z woli byłego Zarządu SLD. Gajewski nigdy nie był nawet sympatykiem SLD.
Wewnątrzorganizacyjna intryga zorganizowana przez garstkę osób /bo PO to w rzeczywistości garstka osób, sprawnych politycznie i dzieląca budżetową kasę tzw. koryto/ doprowadziły do porażki Obrębalskiego. Cdn.
Cd. z 10:05. W gronie osób interesujących się polityką lokalną szczególną uwagę zwróciłem na panów R.Prystroma i S.Urbańskiego. Prystrom dał się poznać jako polityczny awanturnik, chociaż formalnie i merytorycznie przygotowany. Swoim zachowaniem uwiódł część elektoratu. Pan Robert zapomina jednak, że epoka populizmu i wałęsizno-lepperyzmu minęła. Dał się poznać jako człowiek krzykliwy jednocześnie pertraktujący za kulisami z poszczególnymi partiami. Tak uwiódł kiedyś Jadzię-konsumentkę z SLD, która na 2 tygodnie przed wyborami, gloryfikując Prystroma wbiła Kusiakowi nóż w plecy. Zastanawiam się dlaczego? Dochodzę do wniosku,że w SLD pojawiła się brunetka /była dyrektorka szkoły w Jagniątkowie/ i blondynka zaczęła tracić na wewnątrzpartyjnej atrakcyjności. DOLNOŚLĄZAK Cdn.
Cd. z 10:30. Zdaniem wielu obserwatorów regionalnej polityki,szczególna rolę w wyborach prezydenckich miał odegrać pan Sylwester były doradca szefa Wspólnego Miasta. Jego kandydatura zgłoszona została przez SLD, chociaż pan Sylwester członkiem SLD nie był. Kandydatyry Sylwestra i Roberta zgłoszono prawie jednocześnie. Znamienne jest to, że były Zarząd SLD uprawiał dziwną grę, desygnując ze swoich list do samorządu osoby, które nie były członkami SLD /Gajewski, Ładziński/, które po wygranych wyborach nawet nie przystąpiły do klubu radnych lewicy, wielokrotnie głosując odmiennie jak radni lewicy. Paranoja.
Istnieje przekonanie /graniczące z pewnością/, że pan Sylwester uczestniczył z ramienia SLD w wyborach jako dodatkowa obstawa pana Roberta. Zakładano też sytuację odwrotną.
Przypuszcza się, iż wariantów było kilka, a mianowicie:
1.Robert lub Sylwester zostaje prezydentem po I turze. Wówczas wiceprezydentem zostaje Sylwester lub Robert.
2.Robert lub Sylwester wchodzi do II tury. Wówczas głosy oddane na uczestnika II tury oddaje Sylwester na Roberta lub Robert na Sylwestra. Gdy jeden z nich zostaje prezydentem to drugi wiceprezydentem.
Nieszczęścia chodzą parami. DOLNOŚLĄZAK
Cd. z 11:03. Jako obserwator lokalnej sceny politycznej pokusiłem się o nienaukową syntezę wyborów prezydenckich 2010r. Czy właściwą? Być może wielu Jeleniogórzan ma inny ogląd i pogląd.
Moim zdaniem jest nieistotne z czyjego nadania będzie przyszły prezydent - oby nie był gorszy od obecnego.DOLNOŚLĄZAK
To tylko wywód na bazie statystycznych obliczeń. Ale potwierdzający niezaprzeczalny fakt, iż w Jeleniej Górze nie jest ważne, kto wygra, bo i tak SLD -owski beton steruje mniej lub bardziej oficjalnie. Po co się nadal łudzić musimy przeczekać aż ludzie z tej epoki odejdą w zaświaty,nic innego niestety nie możemy zrobić!!!
Patrząc na to co się teraz dzieje w mieście widać wyraźnie, że Obrębalski był o wiele lepszym prezydentem niż Zawiła
Dopóki będzie się głosowało na listy partyjne, tak długo w dużych miastach (do takich Jelenia Góra też się zalicza) będzie upartyjnienie wyborów. Przy wyborach do parlamentu krajowego głosowanie na osoby da jeszcze większe upartyjnienie (patrz wybory do senatu), ale do samorządów lokalnych nie. Jeżeli będziemy wybierać osoby to one nie będą zależne od partii a w dodatku lokalni liderzy, osoby powszechnie znane będą miały chęć i motywację aby bezpośrednio zabiegać o głosy wyborców. Czasami widzę na niektórych listach ciekawych kandydatów (niestety na dalszych miejscach), ale bojąc się że mój głos spowoduje wejście jakiegoś bubka do rady wolę głosować na tę listę która ma w sobie większy skład akceptowalnych kandydatów.
Nie przepadam za Kukizem jako piosenkarzem, ale tę jego akcję (oby skuteczną) popieram. Co do kandydatów na prezydenta miasta. Kiedy rada jest upartyjniona to wtedy jest sprawniej jeżeli prezydent jest z tej większościowej opcji, choć czasami przymus przekonywania większości do swej racji dobrze rządzącemu robi, bo jak się ma bezwolną większość to rozleniwia i mnożą się niedopracowne uchwały. Zawsze zresztą po prawdziwej dyskusji rodzi się lepsze prawo lokalne (i nie tylko!;-)
Kto będzie prezydentem za dwa lata, kto będzie znaczącym kandydatem? Jeżeli wybory dalej partyjne, to największe szanse będzie miał ten którego partia będzie w kraju miała największe poparcie no chyba, że znowu tak jak przed poprzednimi wyborami w łonie rządzącej lokalnie partii dojdzie do osobistych rozgrywek i lokalnego rozłamu (tak jak nastąpił rozłam pomiędzy Markiem Obrębalskim, a PO - które Marek Obrębalski w Jeleniej Górze wcześniej zakłądał!)
Obrębalski nie zachował czujności. Witając się z Korzonkiem na partyjnych zebraniach PO i podając jemu rękę nigdy nie sprawdził czy po przywitaniu pozostały mu wszystkie palce. Do Obrębalskiego idealnie pasuje cytat z Krasickiego: "Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły". DOLNOŚLĄZAK
Solidarna Polska jest silna w okręgu Legnicko - Jeleniogórskim. Zmiecie ona z powierzchni posłankę z PiS Marzenę Machałek. Pani Machałek może już wracać do Kamiennej Góry do zawodu nauczycielki..
Podoba mi się fragment: "Opracowanie pod nazwą „Wybory samorządowe na Dolnym Śląsku w 2010 roku. powstało m.in. w oparciu o ankiety, przeprowadzone wśród komitetów wyborczych i lokalnych mediów."
Poproszę o wymienienie tych lokalnych mediów. :)
No i co rekiny sztabów wyborczych wszystkich z was najlepszy szef sztabu i organizator wyborów z PSL Boguś Kempiński.