Dyrektor aresztu Roman Kret zaznacza, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak mówi, ta sytuacja to nic nadzwyczajnego. - Przynajmniej raz w tygodniu ktoś coś połknie – mówi. Powody są różne, niektórzy chcą chociaż na chwilę opuścić mury aresztu, inni nie wytrzymują psychicznie stresu związanego z izolacją. Prawdopodobnie ten drugi powód był motywem działania wspomnianego więźnia.
Komentarze (5)
Kiedy w koncu jakis wiezien polknie swoja prycze ? To bylby hit wszystkich aresztow i wiezien !!!!!
Słyszałem dotąd tylko o gościu, który zjadł swój rower. :evil:
w ktorym roku zniesiono warsztaty czy pracę dla więzniów? przecież to są ludzie,powinno się ich zatrudniać , raz aby,nie zdziczeli ,po drugie odpracowali swe winy ,a po wyjściu mieli parę groszy a może i zawód ;napewno z chęcią by się podjęlinawet takich prac jak umacnianie wałów p.powodziwych itp.nie wszyscy są zdemoralizowani do dna, w layach 60 miłem ok 80 osób do pomocy na budowie stawialiśmy linie napowietrzną kable rozdzielnie nie naezekałem.ten kraj to dziwny kraj aja jaj.
..biedny męzczyzna ! ..zapomniał,co najbardziej *smakuje na ..wolnośći!
W szpitalu powinni mu zaaplikować środki przeczyszczajace lub lewatywe :woohoo: :evil: To już by wicej nic nie połknął :lol: