To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Trenerzy o meczu Karkonoszy z Sokołem

Artur Milewski. Fot. ROB

W minioną niedzielę Karkonosze przegrały u siebie z Sokołem Wielka Lipa 1:2. Oto, co po meczu powiedzieli trenerzy obu drużyn.

 

Zygmunt Peterek, trener Sokoła Wielka Lipa:

To był typowy mecz walki o punkty. Raz, że jesteśmy sąsiadami w tabeli, dwa: boisko widać, jakie jest. Nikogo nie obrażając – to kartoflisko. Wiem, że w mieście są problemy, bo tu gra pięć drużyn, dlatego nie dziwię się, że jest taka sytuacja. Wiedziałem, co potrafią grać Karkonosze, bo widziałem ich mecz ze Ślęzą. Tam im nie wyszło, dzisiaj też i z tego się cieszę. Mamy 2-3 zawodników, którzy są po kontuzji i przyszli nieprzygotowani i to było widać w końcówce, kiedy trochę osłabliśmy. Bardzo chcieliśmy w końcu wygrać na wyjeździe i może dlatego za wszelką cenę chcieliśmy dowieźć ten wynik. Czekaliśmy długo na zwycięstwo na wyjeździe, bo często trafiały nam się remisy.

Pytany o żywiołową reakcję po podyktowaniu rzutu karnego, odpowiedział: Zgoda, mój zawodnik włożył nogę i karny był. Ale chwilę wcześniej, w momencie wrzutki z boku, mój stoper Tworek został pchnięty i sędzia nie zareagował. O to miałem pretensje.

 

Artur Milewski, trener Karkonoszy

- Tracimy łatwo bramki, a przez przez to ciężko pokusić się o punkty. Wiedzieliśmy o tym, że Sokół Wielka Lipa jest doświadczonym zespołem, dobrym i że nie będzie łatwo. Jak zwykle nie ustrzegliśmy się tych błędów z tyłu. Musimy coś zmienić w obronie, bo te błędy się powielają.

Czy nie stwarzamy sytuacji podbramkowych? Nie chcę szukać usprawiedliwienia, dzisiaj wyszliśmy w ustawieniu z przodu: Krupa, Majer. Oni sobie najlepiej wyglądają na treningach, na tym błotnistym terenie zupełnie sobie nie radzili.

Dzisiejszy mecz był taki, że gdybyśmy wygrali, to moglibyśmy walczyć o miejsca w górnej części tabeli. Teraz musimy oglądać się za plecy i znowu dla nas każdy punkt jest na wagę złota. Jeśli do drużyny dojdą zawodnicy kontuzjowani, jak Bizoń i Malinowski, ustabilizujemy formę całego zespołu, to powinniśmy tych punktów zdobyć tyle, że powinno nam to dać spokojne utrzymanie.

Czy w zespole jest kryzys? - Nie chciałbym używać takich słów, ale gra na pewno nie wygląda dobrze. Liczę, że pojedziemy teraz na wyjazd, i choć też nie będzie łatwo, to może jakieś punkty zdobędziemy. Potem odczarujemy boisko przy Lubańskiej.