To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Tajemnica leśnej gospody

Tajemnica leśnej gospody

Kiedy właściciel pensjonatu w Borowicach remontował jedno z pomieszczeń, zarwała się w nim podłoga. W podziemnym pomieszczeniu znaleziono poniemieckie skrzynie. Pod budynkiem jest jeszcze kilka kondygnacji zalanych wodą. Co w nich jest? Nie wiadomo.

Przed wojną była tam leśna karczma, po wojnie budynek najpierw przypadł jednemu z obecnych mieszkańców Miłkowa, a potem gospodarowały nim przez wiele lat lubańskie Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego. Dziś właścicielem pensjonatu „Łokietek” jest Pan Jurek. Dom leży na uboczu Borowic, na polanie pomiędzy drzewami. Wypoczywają w nim między innymi reprezentantki Polski w kajakarstwie.

- Kiedy remontowałem budynek, zarwała się podłoga w obecnej jadalni – opowiada właściciel obiektu. – Runęło pół pomieszczenia. Nie było mnie wtedy na miejscu, gdy przyjechałem, robotnicy pokazali mi puste skrzynie ozdobione swastykami. Nie wiem, może jak je znaleźli, coś w nich było…
***
Marek (nazwisko do wiadomości redakcji) był w roku 1975 młodym milicjantem. Opowiada:

- Wezwano mnie pewnego dnia i zakomunikowano, że będę uczestniczyć w tajnej akcji. Później zawieziono mnie do leśniczówki czy karczmy w Borowicach. Tam stały już trzy samochody ciężarowe. Przyjechały z komendy we Wrocławiu – tak nam przynajmniej zakomunikowano. Funkcjonariusze nie odzywali się do nas. Mówił tylko jeden. Miał dziwnie wschodni akcent. Zastanawiam się, czy nie był czasem Rosjaninem i nie przyjechał z Legnicy, by wszystko nadzorować.

Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 34/10.