To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Sztuka na dwoje

Sztuka na dwoje

„Papierowe kwiaty” Egona Wolffa w reżyserii Bogdana Kocy (premiera w sobotę, 12 lutego na scenie studyjnej Teatru Norwida) to historia samotnej kobiety, która zawierza siebie przypadkowemu włóczędze. Ona: Ewa, przedstawicielka tzw. klasy średniej, rozwiedziona, spragniona miłości, dla której gotowa jest na wiele kompromisów. On: kloszard, który odnosi torbę z supermarketu i zostaje u Ewy na zupę. Banalne spotkanie zmienia los kobiety i mężczyzny. Nieśmiały początkowo włóczęga stopniowo wdziera się w życie Ewy, zamienia jej poukładany dom w miejsce chaosu, zagarnia rzeczy, kanarka, podważa poglądy, uczucia. Osacza. Ewa daje mu na to przyzwolenie. Aż do nieoczekiwanego finału.

Na scenie Lidia Schneider i Robert Dudzik. Świetnie poradzili sobie z wielowymiarowymi postaciami. Ewa nie jest tylko kobietą złaknioną uczucia, otwartą na potrzeby spotkanego mężczyzny z innego niż ona świata. Na ile jej kompromisy podyktowane są odruchami serca, na ile konformizmem? Kiedy zrzuca maskę konwenansów, kiedy momentami wychodzi z roli „kupującej uczucie”, widzimy kobietę targaną różnymi emocjami. Włóczęga nie jest jedynie cynikiem podejmującym destrukcyjną grę z kobietą. Jest momentami samotnym, przestraszonym chłopcem, agresją odpowiadającym na wyimaginowany atak, a może na krzywdy zaprzeszłe. Obserwujemy, jak kompleksy kloszarda z każdą sceną zamieniają się w dyktaturę zdolną do zniszczenia drugiego człowieka. Czy usprawiedliwieniem są reguły świata, w których wyrósł i sytuacje, których doświadczył? Tak naprawdę, każdy z bohaterów żyje w swoim zamkniętym świecie, swoim śnie.

Relacje pomiędzy bohaterami są zawiłe, a sam spektakl łączy historię opowiedzianą w realu ze scenami z onirycznego snu pełnego obrazów z przeszłości a może dopiero przeczuwanych. Spektakl można odbierać na kilku warstwach. Niektórzy zatrzymają się na historii kobiety i mężczyzny. Czy taki związek, chore relacje, mogłyby się zdarzyć tu i teraz, 40 lat po napisaniu sztuki przez południowoamerykańskiego dramaturga?

Nie jest łatwo zatrzymać uważność widzów, kiedy na scenie jest dwoje aktorów, a każde słowo i gest może być grą pozorów bądź kluczem do zrozumienia sytuacji i motywów bohaterów. Dialog pomiędzy aktorami momentami może nie być łatwy, może znużyć widza, ale aktorzy, a zwłaszcza Lidia Schneider, bronią spektaklu. „Papierowe kwiaty” to propozycja dla tych, którzy w teatrze szukają zadumy nad życiem i relacjami z ludźmi, których los niespodziewanie stawia na naszej drodze.