To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Sześć lat za przekreślone życie

Na 6 lat więzienia i 10-letni okres zatrzymania prawa jazdy skazał w ubiegłym tygodniu jeleniogórski sąd Ryszarda S., sprawcę wypadku drogowego, w którym omal nie zabił 20-letniej Asi Stachów. I choć niektórzy obserwatorzy procesu uważali, że kara jest zbyt łagodna, a sąd ulitował się nad sprawcą, to rodzina dziewczyny nie chce odwetu.

- Przecież, gdy ten człowiek trafi do więzienia, to Asi nic to nie pomoże. Będzie cierpiała jego rodzina. Ale żałuję, że sąd nie zdecydował się na precedens i nie zabrał mu prawa jazdy dożywotnio. W obliczu tego, co się stało mojej córce, taka sankcja nie byłaby żadną dolegliwością – mówił po wyjściu z sali rozpraw Mariusz Stachów, ojciec Joasi.

W porównaniu do innych orzeczeń sądów w sprawach o sprawstwo wypadków drogowych, wyrok w stosunku do Ryszarda S. Można uznać za surowy. Ale mężczyzna od poczatku przyznawał się do winy i na początku wnosił o dobrowolne poddanie się karze.

- Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, w której oskarżony zozumiał naganność swojego postępowania. Orzeczona kara będzie adekwatna do karygodne czynu, którego dopuścił się kierowca – uzasadniał wyrok sędzia Grzegorz Stupnicki.

W ocenie sądu, wypadek, któremu uległa Asia, zawsze będzie miał negatywne skutki nie tylko dla niej, ale i dla całej rodziny. Jednak obojętnie jaki by wyrok nie zapadł, nie utuli bólu rodziców dziewczyny.

- Kara nie może być odwetem – dodał sędzia.

W ocenie sądu sankcja nie mogła być surowsza, bo jednak zdarzenie nie zakończyło się najgorszym skutkiem.
Obrońca Ryszarda S., mec. Wojciech Setkowicz po wyjściu z sali rozpraw, powiedział, że nie wie jeszcze, czy będzie apelował.

Do tragicznego zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku na ul. W. Polskiego w Jeleniej Górze. Asia wracała z aerobiku. Przechodziła na pasach przez jezdnię. Przed przejściem zatrzymał się matiz, którego kierowca chchiał przepuścić dziewczynę. Ale nadjechał z prędkością co najmniej 80 km/h Ryszard S. Nie hamował. Zahaczył w lewy tylny bok matiza i z impetem uderzył w dziewczynę środkiem wozu. Asię odrzuciło kilka metrów dalej na trawnik. Sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia. Był pijany.

Lekarze nie dawali dziewczynie duzych szans na przeżycie. Kilka miesięcy przeleżała w stanie śpiączki. Po powrocie do domu przebudziła się. Upór rodziców, którzy prawie ani na chwilę nie odchodzili od szpitalngo łóżka, intensywna rehabilitacja i niekonwencjonalne metody leczenia sprawiły, że Asia odzyskała świadomość. Powoli wraca jej pamięć, ale ta sprzed wypadku. Lekarze są zgodni co do tego, że Asia w pełni zdrowia nie odzyska.

- Pozostaje tylko czekać i wierzyć, ale skąd brać tę nadzieję? Asia zaczyna zdawać sobie sprawę że jest więźniem swojego ciała, przeprasza, że nie może czegoś wymówić, mówi, że jest dla nas ciężarem, nie wie dlaczego jest w takim stanie i nie może się poruszać – mówi łamiącym się głosem ojciec dziewczyny.