Sprawca rozwoził po mieście surówki.
- Miałem dostarczyć jeszcze niemal pół samochodu towaru, kiedy wyjechałem z podporządkowanej, a nissan był już obok mnie – komentował Artur Wróbel, sprawca kolizji, który przyznał się do winy.
Chwila nieuwagi spowodowała dość widoczne i zapewne kosztowne zarysowania nissana.
- Trudno powiedzieć ile to będzie kosztować. Wkurzony jestem, bo najwidoczniej nie można jeździć porządnym autem w tym kraju. To moja druga niezawiniona przeze mnie stłuczka w ciągu ostatnich dwóch tygodni – dodał poszkodowany kierowca z Jeleniej Góry.
Do tego dostawca zniszczył jeszcze błotnik własnego pojazdu i stłukł lewy reflektor. Policja ukarała sprawcę sześcioma punktami karnymi. Prze panem Arturem dziś jeszcze droga powrotna do Poznania i rozmowa z szefem.
Komentarze (2)
z tym porzadnym samochodem. Ma gosc po prostu pecha... a pechowca dziekujemy ;)
Kto ludziom, którzy wymuszają pierwszeństwo daje prawo jazdy... idiotom dziękujemy ;)