Strażnicy potwierdzili, że dach tej kamienicy nie był należycie sprzątnięty. - Podczas naszej interwencji na miejscu z dachu spadły kolejne były lodu – mówi Artur Wilimek. Strażnicy ogrodzili teren taśmą i wezwali administratora budynku do zrobienia porządku.
- To była sytuacja nieprzewidywalna – tłumaczy Wiesława Kwiatkowska, która zarządza nieruchomością Plac Ratuszowy 11, przy której doszło do zdarzenia. - Sople na tym budynku były strącane wcześniej.
Skąd w takim razie spadł lód? - Zsunął się zlodowaciały śnieg, który był przy lukarnie na górze. Tego nasz pracownik nie mógł zauważyć – tłumaczy.
Jak mówi, sople na budynkach, którymi zarządza, są strącane na bieżąco. - Jak tylko się pojawiają, wynajmujemy podnośnik, by je strącić – mówi.
To jednak nie wszystko. W środę sopel lodu spadł z Domu Dziecka na ul. Długiej tuż obok przechodzącego mężczyzny. Co prawda mężczyźnie nic się nie stało, ale wezwał on straż.
Jak mówi strażnik, sprawy do sądu trafiają w ostateczności. - Zwykle kończy się na pouczeniach, ale jeśli właściciel nie zastosuje się do naszych zaleceń, nie mamy innego wyjścia – mówi.
Co prawda zarządcy nieruchomościami muszą z mocy prawa ubezpieczyć swoje budynki i w razie czego poszkodowani mogą liczyć na odszkodowanie. Utraconego zdrowia jednak nie są w stanie zastąpić żadne pieniądze.
Na zdjęciach - usuwanie sopli w budynku Domu Dziecka po interwencji Straży Miejskiej.
Komentarze (2)
Poszkodowaną należy ukarać mandatem za nie zachowanie ostrożności. :silly:
A co nie wiedziała, że z dachu może coś spaść ???, tak samo jak kierowca samochodu, gdy wpadnie w poślizg, bo drogowcy nie przygotowali drogę do jej użytkowania/ tj. śliskość, dziury...