Gośka i Maniek od marca widzieli się kilka razy. On przyjeżdża do niej do aresztu we Wrocławiu, ona zostanie tam jeszcze ze trzy lata. Gośka stanęła pod zarzutem usiłowania zabójstwa Mańka, swojego konkubenta. A sąd nadzwyczajnie złagodził jej karę, skazując na cztery lata więzienia.
Mówią, że droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek. A jaka jest najkrótsza droga? Nożem kuchennym, przez koszulę.
Gośka przyjechała do Mańka ze Szczecina. Są ze sobą od prawie 10 lat, ale już trzy razy się rozstawali. Zamieszkali w wynajętym mieszkaniu w Sobieszowie. Z Gośką i jej nastoletnim synem przyjechał jej znajomy, Andrzej.
Pewnego marcowego dnia między Gośką i Mańkiem co chwilę wybuchały sprzeczki. Maniek skarżył się Andrzejowi, że Gośka czepia się go o wszystko. Podejrzewała, że może coś łączy go z sąsiadką Dajaną. Młoda dziewczyna była w ciąży, a jak Gośka wyjechała do pracy do Belgii, to Maniek miał się nadmiernie interesować ciężarną, pomagać jej, jeździć z nią do lekarza.
- Maniek mówił, że Gośka się go czepia, a sama przecież żyła z innym facetem, gdy była w Szczecinie. Oni wiecznie coś sobie wypominali. Ona ma takie dziwne nastroje – chwilę jest dobrze, a za chwilę już jej coś odbija. Tego dnia kłócili się co chwilę – opowiadał przed sądem Andrzej.
Około południa Maniek wsiadł w samochód i gdzieś pojechał. Gośka zaczęła do niego wydzwaniać i mówiła, że jak zaraz nie wróci, to ona się wyprowadzi.
Niedługo potem mężczyzna był z powrotem w domu, zrobił trzy kawy. W kuchni naszykował sobie kanapki ze smalcem. Usiadł z Andrzejem w pokoju, po chwili dosiadła się Gośka. Zaczęła prowokować Mańka. Zapytała, „czy ta w ciąży zrobiłaby mu lepszy smalec”? Maniek roześmiał się i powiedział, że pewnie tak. Kobieta usłyszawszy te słowa wpadła w szał.
- Niech ta kurwa zrobi ci lepszy! – krzyknęła Gośka i pobiegła do kuchni. Złapała trzy miski ze smalcem, które zrobiła dla Mańka i wyrzuciła je przez okno.
Andrzej osłupiały siedział dalej w pokoju, a Maniek wyszedł przez kuchenne okno na daszek poniżej i pozbierał miski ze smalcem.
- To chuj! Przyniósł smalec z powrotem – wymamrotała pod nosem Gośka i zaczęła się rzucać do Mańka. Uderzyła go kilka razy, szarpała. Znowu wywiązała się kłótnia. Maniek mówił jej, że jest pierdolnięta i że z tą kobietą w ciąży nic go nie łączy, więc nie wie o co się czepia. I dalej smarował kanapki smalcem.
- Jesteś szmata, nie szanujesz jedzenia. Wypierdalaj z tego domu! – Maniek nie został dłużny konkubinie. Po chwili zrobiła się cisza.
Według relacji Andrzeja, Gośka weszła do pokoju i powiedziała, że walnęła Mańka nożem. Wróciła za chwilę do kuchni, załapała chwiejącego się już na nogach Mańka i powiedziała, że to z miłości, bo tak go kocha. Pocieszała go, że nic mu nie będzie.
Gośka wezwała pogotowie. Dyspozytorce powiedziała, że konkubent sam nadział się na nóż, a policji, która przyjechała na miejsce, że Maniek się dźgnął, żeby udowodnić jej, że bardzo ją kocha.
- Maniek mi wtedy powiedział, że Dajana robi mu lepszy smalec, że my nie jesteśmy już ze sobą i że mam wypierdalać, a on sobie będzie żył z Dajaną. To ja mu na to, że żadnej Dajany nie będzie i uderzyłam go tym nożem w klatkę jeden raz – opowiadała przed sądem Gośka. - Wiem, że jestem nienormalna, że będę musiała się leczyć. Jestem o Mariusza psychicznie zazdrosna, chcę się leczyć na nerwy i przestać pić.
Maniek doszedł do siebie w szpitalu, choć dziura od noża w sercu zagrażała jego życiu. Jeszcze zanim zobaczył się z Gośką mówił kuratorowi, że już jej wybaczył i że tego dnia oboje za dużo wypili. „Mam nadzieję, że szybko wróci i będziemy razem”.
Sąsiedzi przesłuchiwani w śledztwie potwierdzili, że z mieszkania Gośki i Mańka dochodziły odgłosy awantur. W listopadzie ubiegłego roku para została spisana przez policję po tym, jak w środku nocy weszła na teren miejscowej plebanii. Proboszcz usłyszał hałas i wyszedł na zewnątrz. Gośka i Maniek wykrzykiwali coś do niego o psie.
Gdy na miejsce przyjechał patrol policji kobieta odrzuciła trzymaną w ręku reklamówkę. Okazało się, że miała tam kiełbasę nafaszerowaną jakimiś tabletkami. Oboje przyznali, że chcieli się zemścić na psie proboszcza, który miał zaatakować ich psa. W czasie czynności policyjnych Gośka była agresywna, nie chciała wykonywać poleceń funkcjonariuszy, a Maniek zaczął uciekać. Został obezwładniony przez policjantów.
Po feralnym zdarzeniu z nożem Gośka trafiła do aresztu. Siedząc za kratami myślała o życiu i pisała do sądu, by zmienił jej środek zapobiegawczy, bo bardzo tęskniła za Mańkiem i za swoim synem. Sąd się nie zgodził, ale pozwolił Mańkowi odwiedzić konkubinę.
- Ja też jestem trochę agresywny. Jakbym nie prowokował tylko złagadzał, to by było inaczej. Gdybym mógł, to wziąłbym to wszystko na siebie. Pewnie, że ją kocham i chciałbym się z nią zejść – deklarował przed sądem Maniek.
- Chciałabym prosić sąd o danie nam szansy na stworzenie normalnego domu. Chciałabym pójść z partnerem na terapię – zapewniała oskarżona. Pytana przez biegłych, którzy mieli ocenić, czy nie występują u niej jakieś zaburzenia psychiczne mówiła, że interesują ją kulinaria, książki, sport i muzyka a plany życiowe to normalne życie bez awantur.
Prokurator żądał dla kobiety kary 10 lat więzienia, ale uwzględniając okoliczności sprawy, wybaczenie przez poszkodowanego i wspólne deklaracje, co do dalszego pożycia kara została nadzwyczajnie złagodzona. Wyrok nie jest prawomocny.
Nóż, którym Maniek smarował kapki smalcem, a którym później Gośka pchnęła go w serce przepadł na skarb państwa.
Komentarze (10)
Smutne ale prawdziwe... Trzymaj sie Gosiaczku...
smutne, że takie akcje dzieja się na prawdę, ale wątek powieści juz jest.... Nieźle się to czyta wczesnym popoludniem - jak niezły kryminał! Brawa za treść dla autora
Patologia na sobotnie popołudnie, ciekawszych tematów nie było?
@ Baśka - temat może banalny ale dobrze opisany, brawo
historia miłości ze smalcem w tle.. jakże to polskie :) poza tym skoro on żyje i jej wybaczył to kara nie powinna być wyższa niż dla 18-latka co w cieplicach zabił na pasach 3 osoby- 2latka paki i po krzyku
jak to nóż przepadł ??? przeciez oni go za darmo nie dostali
Co się dzieje, artykuł na nowinach, który można normalnie przeczytać. Ba, niezwykle przyjemna lektura. Brawa dla autora. Oby więcej takich tekstów!
zgoda ,całkiem zgrabnie napisane.
Zwykle nie komentuje ;-) ale warto docenić autora artykułu za styl. Brawo