To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Ślęza w końcu pokonana

Maciej Firlej (po prawej) zdobył dwa gole, które dały Karkonoszom zwycięstwo.

Jeśli nie teraz, to kiedy – z tego założenia wyszedł trener i piłkarze Karkonoszy Jelenia Góra przed sobotnim meczem ze Ślęzą Wrocław. Dopięli swego i odnieśli pierwsze zwycięstwo z tą drużyną, odkąd wrócili do III ligi.

W poprzednim sezonie nie udało się ani razu: w Jeleniej Górze jeleniogórzanie przegrali dość pechowo 0:1 po rzucie karnym. W rewanżu był bezbramkowy remis. Oba zespoły spotkały się też w półfinale wojewódzkiego Pucharu Polski. Karkonosze przegrały po rzutach karnych 7:8 (w regulaminowym czasie gry było 1:1).

Początki sobotniego meczu nie były łatwe. Rywale szybo opanowali środek pola i często gościli w polu karnym Michała Dubiela. Z czasem jednak jeleniogórzanie doszli do głosu. W 32. minucie ładną akcją popisał się Maciej Firlej. Wbiegł z piłką w pole karne, ale interweniujący obrońca Ślęzy podciął go i sędzia podyktował rzut karny. Sam poszkodowany zamienił go na bramkę. Cztery minuty później Maciej Firlej udowodnił, że wraca do swojej wielkiej formy. Po szybkiej kontrze Karkonoszy z łatwością minął obrońcę i w sytuacji sam na sam z Marcinem Gąsiorowskim nie dał mu szans na skuteczną interwencję.
Po zmianie stron goście mocno przycisnęli, ale brakowało im szczęścia albo precyzji. W 53. minucie Ślęza wykonywała rzut wolny z około 20 metrów od bramki Dubiela. Grzegorz Rajter huknął mocno, piłka odbiła się od któregoś z zawodników, myląc naszego bramkarza i ugrzęzła w siatce.
Później Ślęza miała jeszcze kilka sytuacji, ale świetnie bronił Dubiel. Jeleniogórzanie mogli podwyższyć. W 84. minucie Łukasz Kowalski uciekł spod opieki obrońcy i stojąc oko w oko z Gąsiorowskim strzelił mocno, ale trafił w słupek. Do końca meczu wynik nie zmienił się.
– Cieszę się z bramek, ale najważniejsze są trzy punkty – powiedział po meczu Maciej Firlej. – Pniemy się do góry w tabeli, wygraliśmy z dobrym rywalem. Te nasze mecze ze Ślęzą zawsze były wyrównane, ale nigdy nie udało nam się wygrać. Dzisiaj w końcu dopięliśmy swego i bardzo się z tego cieszymy.
Jedna z piłkarskich prawd mówi, że poszkodowany nie powinien strzelać karnego. – Miałem chwilę wątpliwości, ale podszedłem i pomyślałem, że muszę to trafić – mówi Maciej Firlej.
– Po tej złej passie mamy w końcu dobrą – przyznał Artur Milewski, trener Karkonoszy. – Dzisiaj wszystko nam się udało. Szkoda, że w końcówce Łukasz Kowalski czy Michał Szramowiat nie wykorzystali swoich szans, bo byłoby 3:1, a tak rywal do końca nas naciskał i bramka wisiała w powietrzu. Bronić się dobrze też jest sztuką i za to także należy pochwalić chłopaków.
– Wiedzieliśmy o tym, że Karkonosze nie przegrały jeszcze na swoim boisku, ale chcieliśmy to przełamać i zdobyć 3 punkty – przyznał Jacek Mądrzejewski, zawodnik Ślęzy. Mimo tego, to wrocławianie byli faworytem tego pojedynku. – Tak naprawdę w każdym meczu jesteśmy faworytem. Ciężko nam się gra z innymi drużynami, bo ustawiają się pod kontrę, a my musimy prowadzić grę. Wiadomo, że to nie jest łatwe, do tego dzisiaj były trudne warunki atmosferyczne. Nie zagraliśmy tak, jak trener chciał, no i przegraliśmy – zakończył zawodnik Ślęzy.

 

Karkonosze Jelenia Góra – Ślęza Wrocław 2:1 (2:0)
bramki: Maciej Firlej 32' i 36' oraz Grzegorz Rajter 53'
widzów: 150
Karkonosze: Dubiel – Palimąka, Kuźniewski, Wawrzyniak, Mateusz Firlej, Poszelężny (67' Kowalski), Bochnia, Wersocki, Kusiak, Kraśnicki (75' Szramowiat), Firlej.
Ślęza: Gąsiorowski – Bergier, Bohdanowicz (46' Niewiadomski), Celuch, Kątny (46' Rajter), Kluzek, Łątka, Mądrzejewski, Molski (80' Cieżak), Traczyk, Wyglądacz (67' Miazgowski). 

IMG_1826.JPG
IMG_1832.JPG
IMG_1835.JPG
IMG_1839.JPG
IMG_1842.JPG
IMG_1849.JPG
IMG_1863.JPG
IMG_1865.JPG
IMG_1870.JPG
IMG_1874.JPG