To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Psy wśród robactwa i śmieci. Co robili urzędnicy?

FOT. FB DOIZ

Internauci nie szczędzą ostrych słów urzędnikom gminnym po obejrzeniu filmu z Janowic Wielkich. Film z interwencji wrzucił do internetu Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Widać na nim psy, żyjące wśród robactwa, śmieci i odchodów. Zdaniem DIOZ winę za to ponoszą urzędnicy. Ci twierdzą, że materiał został zmanipulowany.

Obraz na filmie jest przerażający. Wśród odpadów, szmat, puszek, śmieci różnego rodzaju, rozsypujących się mebli, bez jedzenia i picia, biegają dwa psy. Okazuje się, że ich dramat rozgrywał się od miesięcy.

Jak opisuje DOIZ, w Janowicach Wielkich przy ul. 1-go Maja psy żyły w melinie. Właściciel opuścił nieruchomość i pozostawił psy na pastwę losu. Zwierzęta dokarmiali sąsiedzi i oni zaalarmowali inspektorów DOIZ.

Jak wynika z ich filmu, o całej sprawie mieli wiedzieć urzędnicy gminni oraz jeleniogórska policja. Sekretarz Janowic Wielkich Miłosz Kamiński wypowiada się w filmie: „Nie widzimy podstaw, aby te zwierzęta zostały przez gminę przyjęte” . Informuje, że pod koniec czerwca był na interwencji w tym miejscu i nie widział nic złego.

Internauci nie zostawiają suchej nitki na sekretarzu gminy.  „Urzędnik ewidentnie nie wywiązuje się że swoich obowiązków. Może nie widzi nic złego w takiej sytuacji, gdyż dla niego jest to norma. Pan zapomniał że wykonuje pracę opłacana z pieniędzy podatników. Zaniedbywanie swoich obowiązków powinno nieść za sobą określone konsekwencje że strony pracodawcy. Dobrze że są zaangażowani ludzie którzy poświęcają swój czas, serce aby pomóc. Być może urzędnik powinien odejść z pracy skoro nie rozumie powagi sytuacji. Nikt go nie trzyma na siłę” - czytamy w jednym z komentarzy.

W internecie na stronie gminy Janowice Wielkie zamieszczone zostało już wyjaśnienie urzędników. „Sprawa psów z ul. 1 Maja w Janowicach Wielkich zaczęła się kilka miesięcy temu; siedziały na poboczu drogi i warczały na przechodniów. Dlatego gmina podjęła interwencję: policja została poproszona o kontakt z ich właścicielem, który przebywał tam w godzinach wieczornych i nocą. Przedstawiciel gminy również tam był dwukrotnie, ale drzwi domu za każdym razem były zamknięte na kłódkę, w środku nikogo nie było, psów także nie było widać i słychać. Z informacji od osoby zaangażowanej społecznie na rzecz zwierząt wynikało, że psy krążą po okolicy i są dokarmiane przez sąsiadów. Psy nie były bezpańskie, ale miały i mają właściciela, który – jak wielu w gminie i w całym kraju – nie opiekuje się nimi należycie, mimo że jest odpowiedzialny prawnie i finansowo za swoje psy. To powoduje, że mała gmina, której budżet na sprawy zwierząt wynosi rocznie 30 tys. zł, musi z rozwagą podejmować decyzje o każdej interwencji za właściciela, który powinien sam zadbać o swoje zwierzęta, zwłaszcza że ma możliwości organizacyjne, a nawet finansowe. Nie jest tak, że gmina jest nieczuła na sprawy zwierząt, bo wydaje publiczne pieniądze nie tylko na stały dyżur weterynaryjny, obsługę zdarzeń drogowych i innych z udziałem zwierząt, odłów zwierząt bezpańskich do schroniska, ale też na kastrację i sterylizację kotów oraz zakup karmy dla kotów wolno żyjących. Szukamy właścicieli psów zagubionych (i znajdujemy), proponujemy bezpańskie psy i koty osobom zainteresowanym ich przyjęciem. Nasze placówki oświatowe prowadzą dodatkowo działania edukacyjne. Mieszkańcy to doskonale wiedzą, a osoby spoza gminy patrzą przez pryzmat zmanipulowanego, tendencyjnie zmontowanego materiału jednej z organizacji społecznych, która wtargnęła do domu właściciela i zabrała dwa psy, pozostawiając trzeciego. Gmina nie ma możliwości zaglądać do prywatnych mieszkań: do tego właściwa jest policja. Warunki bytowania psów wszyscy zobaczyliśmy dopiero na nagraniu video organizacji społecznej. Oczywiście nie były dobre. Organizacja zabrała dwa psy, a trzeci przebywa w okolicy domu. Ponieważ jest płochliwy i ucieka poza podwórko, jego ujęcie może kosztować dużo wysiłku i wizyt, za który gmina musi zapłacić weterynarzowi. Na razie została podjęta jedna interwencja, wkrótce będzie kolejna. Kosztem interwencji będzie obciążony właściciel psa. Po odłowieniu pies zostanie skierowany do schroniska, gdzie samo przyjęcie kosztuje 4 tys. zł. Koszt interwencji organizacji społecznej nie jest na razie znany”.

DOIZ informuje, że o sprawie zawiadomił prokuraturę. Ponadto prowadzi zbiórkę pieniędzy na leczenie psów zabranych z meliny.

Komentarze (6)

Szkoda ,taka negatywna opinia o takich ładnych Janowicach a wystarczyło trochę chęci rozumu.

Przyczepili się do urzędników, a powinni czepić się właściciela, bo to on jest winny tej sytuacji. Kto jest właścicielem tych psów? Gdzie przebywa? Tak trudno to ustalić? To właściciel powinien być wymieniony z imienia i z nazwiska.

I dlaczego to gmina ma ponosić koszty za właściciela? Pieniądze gminy to pieniądze mieszkańców, które na pewno mają jakieś przeznaczenie na dofinansowanie potrzeb mieszkańców, a które zdaniem DIOZ mają być im odebrane, bo jakiś cymbał pozostawił swoje psy na pastwę losu.

Tak bardzo nie chciałabym się zgodzić z "Bie", ale niestety muszę.To niestety prawda.

Może pieski przygarną psy z jeleniogórskiego garnizonu pisowskiej policji ?

Jakby gmina choć raz podpisała umowe ze schroniskiem , jak wszystkie inne dookoła to problemu by nie było , a że kasy na nic w tej gminie nie ma to efekt jest wlasnie taki. Latarnie tez w nocy wyłaczają. Ciemno jak w d...