To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Przeszczepu nie było, serce ozdrowiało

Rafał ze sztuczną komorą, ważącą 120 kg.

- Cieszę się, że wróciłem do domu i moje serce umożliwia mi w miarę normalne funkcjonowanie. Ale, co tu dużo mówić, jestem przykładem porażki polskiej transplantologii – mówi jeleniogórzanin Rafał Jaracz, który 22 miesiące czekał na przeszczep serca.

Nie doczekał się, bo serca do przeszczepu dla niego nie było. Ale jego własne, wspomagane sztuczną komorą, na tyle się zregenerowało, że możliwe było odłączenie aparatury i wypisanie pacjenta ze szpitala. W Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu to trzeci przypadek wyszczepienia pacjenta oczekującego na transplantację po regeneracji mięśnia sercowego.

 

Z medycznego punktu widzenia lekarze, odnieśli sukces. Stan pacjenta poprawił się. Ale gdyby społeczna świadomość w dziedzinie transplantacji narządów była wyższa i było więcej dawców, wówczas – być może – Rafał miałby już dziś nowe serce. Czy tak by było lepiej, niż teraz, kiedy chore serce pacjenta trochę ozdrowiało?

 

- Na to pytanie nie da się odpowiedzieć teoretycznie – mówi Rafał.

 

650 dni

Kardiomiopatia rozstrzeniowa, choroba serca prowadząca do zmniejszenia jego kurczliwości, a w następstwie do obukomorowej niewydolności, ma nieznaną etiologię, ale prawdopodobnie u Rafała wywołało ją wirusowe zapalenie mięśnia sercowego.


 

O Rafale pisaliśmy dwa lata temu, niedługo przed jego wyjazdem do Zabrza. Serce mężczyzny z dnia na dzień słabło. U zdrowego człowieka frakcja wyrzutowa serca, czyli ilość wypompowywanej krwi do krwioobiegu wynosi od 50 do 70 procent. Gdy spada poniżej 20 procent pacjent kwalifikuje się do przeszczepu. W krytycznym momencie u Rafała frakcja sięgała 10 – 12 procent.

 

- Gdy już trafiłem do Zabrza, byłem w krytycznym stanie. Nerki prawie nie funkcjonowały. Bałem się operacji wszczepienia sztucznej komory serca. Tuż przed operacją myślałem, że to moje ostatnie godziny. Dzwoniłem do żony i mamy, żeby przyjechały pożegnać się ze mną – wspomina pierwsze dni pobytu w zabrzańskim centrum Rafał.


 

Po wszczepieniu sztucznej komory zaczęło się dla niego nowe życie. Odmierzane miarowym tykaniem komory i odliczaniem dni do przeszczepu. Czas płynął, a serca dla Rafała ciągle nie było. Organizm wspomagany sztuczną komorą powoli zaczął się regenerować.


 

- Wrócił mi apetyt, zacząłem jeść jak oszalały. Przez to przytyłem. Szpitalne życie nabrało swego rytmu. Wiedziałem jedno – nie mogłem po prostu leżeć w łóżku i czekać na cud. Wiedza i umiejętności lekarzy to jedno. Bez tego nie ma leczenie. Ale gdy nie ma się w głowie chęci wyzdrowienia, to sami lekarze nie pomogą – dodaje Rafał.


 

Sztuczna komora serca to 120-kilogramowa maszyna na kółkach, z którą pacjent połączony jest dwiema rurami. Są nierozłączni.

- Przez prawie dwa lata nie słyszałem swojego serca i nie czułem jego bicia. Było tylko miarowe tykanie pompy. Z czasem tak do niego przywykłem, że go nie słyszałem. Jakie to było wspaniałe uczucie, gdy po wyszczepieniu poczułem swoje serce...


 

W czasie pobytu w szpitalu bywało i tak, że Rafał nie miał za bardzo czasu, by poleżeć. Rehabilitacja, zajęcia plastyczne, spacery, czy odrabianie z synem lekcji przez skype'a, a wcześniej przygotowywanie się do tych lekcji – tak mijał dzień za dniem.


 

Dzięki internetowi Rafał był w stałym kontakcie z rodziną i przyjaciółmi. Wsparcie z ich strony oraz rozmaite akcje charytatywne bardzo mu pomagały.


 

- Mówię którego razu do profesora Mariana Zembali, szefa Centrum, że przydałby się w szpitalu dobry internet, bo pacjenci mają dzięki temu kontakt z rodzinami. Nie trzeba było długo czekać, zainstalowano takie wi-fi, że mucha nie siada – śmieje się Rafał.


 

Problematyczne dla pacjentów poruszających się ze sztucznymi komorami serca okazały się też spacery po szpitalnym patio. Powierzchnia wyłożona była kostka brukową, na której małe kółka maszyn-komór toczyły się okropnie stukając.

Rafał znalazł zabrzańska firmę, która specjalizuje się w instalacji nawierzchni sportowych. Sam zrobił rysunek techniczny, wysłał mailem zapytanie. Skontaktował szefów do spraw technicznych wspomnianej firmy i szpitala i niedługo po tym patio pokryła równa, sztuczna nawierzchnia.


 

Uwaga: wyszczepiamy!

Rafał był bardzo świadomym pacjentem. Rozmowy z lekarzami i innymi pacjentami oraz lektura informacji o chorobie i leczeniu dawały nadzieję.


 

- Wiosną tego roku sam zacząłem odczuwać, że moja wydolność rośnie. Mogłem coraz dłużej trenować na bieżni i rowerze bez zadyszki. Rehabilitantka także zauważyła, że przy zwiększonym obciążeniu tak się nie męczę – opowiada Rafał.


 

Lekarze zmienili dawki leków i obserwowali pacjenta. Rozpoczęły się kolejne badania echa serca oraz inne testy. Pokazały one, że serce mężczyzny osiąga frakcje wyrzutowa na poziomie 23 – 30 procent. Wynik był obiecujący.


 

Rafał przeszedł jeszcze zabieg ablazji, zmierzający do zniwelowania migotania przedsionków. Pacjentowi wymieniono także kardiowerter i dołożono jedną elektrodę do przedsionka. Urządzenie wszczepione do organizmu ma za zadanie pobudzić pracę serca na wypadek, gdyby ta się zatrzymała.


 

- Po dwóch tygodniach od tego zabiegu echo serca pokazało frakcję na poziomie 40 procent, a testy na bieżni samoistna reakcje serca na wysiłek. Powrócił mi rytm zatokowy. W końcu zapadła decyzja o wyszczepieniu mi sztucznej komory – wspomina Rafał.

 

Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 33/13.

 

rafalwdomu2.jpg

Komentarze (3)

Rafał trzymaj się. pozdro

Trzymaj się gościu !! Życie jest piękne i nie rezygnuj z niego pod żadnym pozorem. Bywa że w życiu jest bardzo ciężko, człowiek nie ma nastroju do życia, ale są też dni piękne i to należy docenić.

Małe sprostowanie - kardiowerter służy nie do pobudzania pracy serca (albowiem te jak się już zatrzyma to już nie ruszy, to tylko na filmach tak ładnie pokazują) a służy do zapobiegania migotania lub częstoskurczu (to one są przyczyną zawałów i zgonów), aby przywrócić normalny rytm pracy.

Czesc Rafał!!!!!
A to ci nowna!!!!!!

Witaj w domu stary :)
Cieszymy się, że wróciłeś do domu.

Wpadnij proszę do Firmy z odwidzinami -pogadamy