- Zostały mi postawione dwa zarzuty: naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji i znieważenie funkcjonariusza – powiedziała tuż po przesłuchaniu Agnieszka Grzęda. Podejrzana odmówiła złożenia wyjaśnień, korzystając z przysługującego jej w tym względzie prawa. - Czekamy teraz na dalsze czynności podjęte przez prokuraturę – mówiła mecenas Ilona Grabas, zastępująca Romana Giertycha, który udzielił jej substytucji (w razie rozprawy sądowej będzie sam w niej uczestniczył). Agnieszka Grzęda przypomina, że nie miała pojęcia kim są mężczyźni, którzy stali przy grupce demonstrujących przeciwko reformie edukacji w czasie pobytu minister Zalewskiej w Karkonoskiej Państwowej Szkole Wyższej w Jeleniej Górze. - Wtedy myślałam, że to jest jakaś młodzieżówka PiS. Kiedy z budynku wychodziła minister Zalewska mężczyzna, który stał tuż za mną zaatakował mnie. Podciął mnie pod kolanami, zaczął mnie szarpać, uderzył, złapał mnie za ramiona, a potem zaczął dusić. Próbowałam się, to oczywiste, wyswobodzić z rąk atakującego. To wszystko widać na filmie. Podarto mi kurtkę, miałam siniaki. Jest obdukcja – mówi działaczka KOD. Dopiero potem - podkreśla podejrzana - okazało się, że mężczyźni, którzy "kontrdemonstrowali" to funckjonariusze policji w cywilu.
Szerzej o sprawie w najbliższym numerze "Nowin Jeleniogórskich" z 12 września 2017 r.
Komentarze (52)
i prawidłowo - normalnie to takie babsztyle goli sie na łyso lub smaruje smołą i posypuje pierzem potem puszcza wolno - od razu jej kolesiom tak zwane "zdziwko by ich pier dol neło" albo by "kociej mordki dostali"
Z gęby wyjątkowy burak z tej paniusi.