
W Harrachovie w sobotę od rana czuć było atmosferę święta. I choć Małyszomania już minęła a nasi skoczkowie nie odnoszą takich sukcesów jak Adam, to fani w biało-czerwonych barwach nie zawiedli. Polacy byli na ulicach, w pensjonatach, barach, na trasach narciarskich. Przyjeżdżamy na dwie godziny przed pierwszą serią skoków. Parkingi pełne. Czescy ochroniarze nie wpuszczają już samochodów do miasta. Tym, co jadą „na skoki”, każą parkować wzdłuż międzynarodowej drogi, jeszcze przed tablicą Harrachov. Stamtąd jest około 5 kilometrów do skoczni. Daleko. Jakimś cudem udaje nam się przekonać policjanta, który wpuszcza nas do centrum (rano można było wjechać swobodnie). Wzdłuż głównej ulicy w centrum więcej stoisk z polskimi gadżetami, niż z czeskimi. Są flagi, czapeczki, szaliki. Można zamówić malowanie twarzy. Większość handlujących to Polacy. – Polskaaaaaa, biało-czerwoni – słychać co kilkadziesiąt metrów.
– Ta flaga była niedawno w Hiszpanii, na mistrzostwach świata w piłce ręcznej – pokazuje Jerzy Grygorcewicz ze Złotoryi. – Od 10 lat jeździmy na skoki. Pamiętamy, jak skakał tu Małysz, jak walczył z Hannawaldem. To były czasy! – wzdycha jego kolega Dariusz Kurecki.
Kto wygra konkurs? – Może Kot, wczoraj dobrze skakał – dodaje Dariusz Kurecki.
W sektorze z miejscami stojącymi jest tak samo, jak na ulicach: dominują biało-czerwone kolory. Z przodu, z tyłu, z boku słychać język polski. Czechów zdecydowanie mniej, jakby to nie oni byli gospodarzami. – To dlatego, że Polska jest blisko, a przede wszystkim my jesteśmy najlepszymi kibicami na świecie! – tłumaczy Andrzej Ochenkowski, który trzyma flagę z napisem „Jelenia Góra”. Do konkursu pozostała prawie godzina a on już miał zdarte gardło od kibicowania. Co będzie, jak zaczną skakać? – Będzie jeszcze gorzej, ale damy radę, musimy – krzyczy.
W oczy rzuca się flaga z napisem Piechowice. Filmuje ją operator telewizji.
– Przyjazd tutaj był marzeniem mojego męża – mówi Natalia Woźniak z Piechowic. – Wygra Kamil, drugi będzie Kot a czwarty Żyła – przerywa nam rozmowę rozbawiony Daniel Woźniak, mąż Natalii. – Zorganizowaliśmy się w dwa dni, jest nas tu pięć osób - tłumaczy. – A flagę przygotowała nam mama Daniela – dodaje Natalia.
Razem z nimi byli znajomi z Trzebiatowa. – Byliśmy tu na nartach cały tydzień, no i teraz zostaliśmy na konkurs skoków – mówi Krzysztof Kaźmirkiewicz. – Atmosfera świetna, lepiej nie można było trafić.
– Wszystko jest super przygotowane. Jesteśmy pierwszy raz na skokach, ale na pewno nie ostatni – zapowiedział jego syn Kuba.
Tuż obok flaga Jeleniej Góry i narodowa z napisem „Bobry to potęga”. No jasne – to piłkarze B-klasowych Bobrów Wojanów. Każdy kibic piłkarski w naszym regionie zna tę drużynę. – Wyjazd zaplanowaliśmy z dwa tygodnie temu, zabraliśmy flagę, ciepłe mleko, no i jesteśmy – mówi Seweryn Wójcik z Bobrów. Mleko? – No tak – mówi i wyciąga termos z plecaka.
W sektorach atmosfera wyczekiwania i zabawy. Ludzie tańczą, śpiewają. Kiedy spiker przedstawia drużyny, podnosi się wrzawa. Zwłaszcza, kiedy wita Polaków. Niestety, zaraz po tym informacja, że decyzja o tym, czy konkurs w ogóle się odbędzie, zapadnie o 16.30. To jeszcze ludzi nie dziwi. W górze mamuciej skoczni wieje silny wiatr. Zaraz potem trochę słabnie, ale zaczyna się śnieżyca. Głos spikera daje ludziom nadzieję: decyzja zapadnie o 17. Potem o 17.30. Śnieg ustępuje, ale wraca wiatr. Zniecierpliwienie coraz większe. Sporo ludzi opuszcza sektory. W końcu ostateczna decyzja sędziów. – Ja to mam pecha. Jestem tu drugi raz i drugi raz konkurs odwołany – rzuca nam mężczyzna przy bramce wyjściowej. – Znowu przegrałem z pogodą.
***
Sobotni konkurs na mamuciej skoczni w Harrachovie przełożono na niedzielę (3 II) na godzinę 9. W niedzielę prawdopodobnie odbędzie się także zaplanowany wcześniej konkurs, który ma rozpocząć się o godzinie 14. (o 12.30 zaplanowano kwalifikacje). Program może się jeszcze zmienić.
Bilet na jeden konkurs kosztuje 300 koron w sektorze z miejscami stojącymi, 400 – z miejscami siedzącymi. Dzieci do 12 lat nie płacą. Kierowcom radzimy pozostawienie aut na parkingach przed dworcem autobusowym (opłata – 100 koron). Łatwo tam trafić (jadąc od granicy), prowadzą do nich duże białe tablice z napisem „Parking Accreditation”. Trzeba być odpowiednio wcześniej, aby znaleźć tam miejsce. Stamtąd pod skocznię jest 10-20 min. drogi pieszo. Zaparkowanie w ścisłym centrum jest praktycznie niemożliwe, są pojedyncze miejsca przy pensjonatach (także płatne).
Komentarze (7)
Super foty i wyczerpująca relacja :)
Podzielam zdanie piszacego o 01;52 Naprawdę dobra robota! Super napisane!!! Zdjecia są idealnym dopełnieniem. Czytając to czułem jakbym tam był, dziękuję autorowi, bo wczorajszy konkurs (szkoda, że sie nie odbył) był pierwszym jaki od trzech lat zmuszony byłem zobaczyć w TV a nie radując się pod skocznią w Harracovie. Dzieki tej relacji poczułem tą radość kibicowania na żywo :-)
Relacja jak transmisja w Programie 1 Radia i komentarz Ziomocha:)
Wszystko fajnie. Większości polskich kibiców wystarczyłoby namalowanie na twarzy białego paska. Czerwień już jest.
Polacy wstyd, tak bazgrac po fladze narodowej ? nakazdej jakas nazwa wioski itd ? czy inny marod tak robi ? nie. Wstyd i to jest nawet karalne.
to wsydz się swojej wioski!
Polak z byle czego się cieszy. Przecież znów porażka.