To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Pikiety pod Lidlami

NSZZ Solidarność organizuje akcje protestacyjne pod supermarketami sieci Lidl. Do tej ogólnopolskiej akcji dołączy także jeleniogórska Solidarność.

Pikiety odbędą sie 27 września pod dwoma jeleniogórskimi Lidlami: od 11.00 do 12.00 pod supermarketem przy ul Grunwaldzkiej, a od 12.00 do 13.00 pod sklepem przy ul. Ogińskiego. Podobne akcje planowane są w innych miastach Polski. Główne postulaty które będą prezentowane w trakcie akcji dotyczą:

 Zwiększenia zatrudnienia (z uwagi na niski poziom zatrudnienia i przeciążenie pracą)
 Utworzenia funduszu socjalnego
 Podwyżek stawek dla najmniej zarabiających
 Poszanowania prawa pracowników do zrzeszania się w związkach zawodowych
 Przekształcenia umów o pracę na czas określony na umowy na czas nieokreślony
 Przestrzegania przepisów prawa pracy
 Podpisania porozumienia o współpracy
 Rozwiązanie problemów zgłoszonych pracodawcy przez NSZZ Solidarność ( unikanie dialogu i lekceważenie organizacji związkowej)
 
Do NSZZ Solidarność nie należy żaden pracownik z jeleniogórskich sklepów Lidla. Jak tłumaczy Franciszek Kopeć, przewodniczący Zarządu Regionu Jeleniogórskiego NSZZ Solidarność, związki zawodowe bronią wszystkich pracowników, niezależnie od przynależności. Dodaje, że zakładaniu  związków zawodowych w wielkich sieciach handlowych nie sprzyja duża rotacja pracowników.

Komentarze (23)

DOLNOŚLĄZAK. Inicjatywę "Solidarności" popieram. Pikietę należy kontynuować dopóki "Lidl" nie ogłosi samolikwidacji. Potem "Real", "Netto", "Kaufland", "Aldi", "Tesco".
Dzięki takiej akcji jest szansa:
1/ na reaktywację sklepików z "mydłem i powidłem" oraz zagospodarowanie pustostanów, będących w dyspozycji Urzędu Miasta,
2/ jeleniogórzanie powrócą z emigracji, podejmując aktywność gospodarczą, produkując na rzecz sklepików,
3/ zwiększenie zatrudnienia w urzędach pracy, do obsługi ogromu bezrobotnych po zlikwidowanych wielkopowierzchniowych placówkach handlowych.

A tak na marginesie; U progu gospodarczej reformacji /1990 rok/, prowadzonej przez światłych przedstawicieli styropianowego związku, wpuszczono do Polski obcy kapitał, który ukierunkowany był - przede wszystkim - na tworzenie wielkich obiektów handlowych. W tych obiektach prowadzono sprzedaż głównie importowanych świecidełek oraz artykułów spożywczych. Rodzimy - wprawdzie siermiężny - przemysł padł.

Inaczej postąpili Czesi. Ale ich Pan Bóg nie pokarał reformatorami styropianowego związku.

Nie zapominaj, że to nasz rząd ułatwił wejście tych sklepów na nasz rynek dając im zwolnienia inwestycyjne (jak w krajach trzeciego świata) dlatego co pięć lat zmiana Tesco na Real itp, a tylko po to aby Hiszpanie czy Portugalczycy nie musieli płacić u nas podatku. I jak myślisz ten k****n który to wymyślił jest teraz na bezrobotnym ? Czy spędza wczasy na Seszelach ? A jak by mu się tak dobrać do d***?

Nie zapominam, że to nasz rząd ułatwił wejście tych sklepów. Pamiętam też, że ten rząd - u progu lat 90-tych - sformowany został z woli i przez styropianowych reformatorów, tuż po upadku wrednej "komuny".

Sadzilem ze Lidl to niezla marka... niestety jednak nie przeniose sie tam z zakupami co planowalem... ludzi trzeba szanowac drogi LIDLU !!
Brawo SOLIDARNOSC !

sranko w banko, jak sie nie widzi to nie pracowac i juz, jesli kazdy sumiennie odmowi im pracy to sila prawa rynku beda musieli sie ugiac, a pikiety to komunistyczne zwiazki typu SOLID- ARNOŚĆ to niech sie same wezma do roboty. siedziec i pieprzyc to kazden jeden potrafi ale robic to nima komu!!!

też bym sie przyłączył do akcji ale od 10 lat jestem na bezrobociu

To masz czas i sporo sił na wykrzykiwanie haseł.

i bardzo dobrze dzisiaj kwitłem w kolejce ludzie prosili ootwarcie drugiej kasy pani z kasy mówiła że nie może bo nie ma ludzi,,zenada .

W niemieckich czy holenderskich lidlach jest regułą, że kolejka dłuższa niż 3 klientów jest powodem do otwarcia następnej kasy. W Polsce nikogo nie interesuje długość kolejki. Kiedyś ,jeszcze w Carrfour, były otwarte cztery kasy. DO każdej kolejka zaczynająca się pomiędzy regałami. Zwróciłem się do osoby z nadzoru kas (był taki fajny stolik na wysokości środka linii kas) o otwarcie kolejnej kasy. Oczywiście usłyszałem o problemach kadrowych. Zaproponowałem, że za 2 tysiące na rękę natychmiast siadam na pierwszą, wolną kasę. "Nie mamy wakatów" brzmiała odpowiedź. Stanowczo zażądałem, żeby w takim razie pani z "nadzoru" wspomogła koleżanki inaczej zostawiam wszystko, razem z wózkiem na środku i wychodzę. Momentalnie pojawiły się 3 nowe kasjerki. Problemy kadrowe są zatem fikcją. Jednak na każdego pracownika przypada kierownik, kontrola, ochrona.

Jesteśmy z tego znani,też na Zachodzie,że trzy dziewczyny obsługują sklep,z dostawą włącznie,a kasa?

Od czego mamy śmieciowe umowy,niech zapierdalają,i jeszcze niech będą zadowolone.

W Europie,to praktyka w Lidlu..nie tylko w Polsce..

Tylko o jednym zapomnieli milionerzy,wybudować toalety,a ma ją każdy przyzwoity market...

sami macie co chcieliscie, bylo nie przyjmowac takich ofert pracy !!!! ale w spoleczenstwie zawsze znajdzie sie taki ktory pojdzie tyrac !!!! gdyby nie bylo lamignojkow to dawno lidl by zdechl, albo zmienilby warunki. sami sobie winni jestescie!!!!

Ty mundrol,chyba pójdziesz na premiera,takie rady dawaj cioci,w każdym kraju,istnieje prawo(w Polsce akurat nie)które zabrania głupkom decydowania o waznych sprawach,i dlatego jest, tak jak jest!

Inna sprawa,że zachłanność ludzka,przesłania rozum,i wtedy jest treagedia:)

Ludzie już myślą o pikiecie przed Urzędem Miasta w Szklarskiej Porębie. Burmistrz Sokoliński sobie nie radzi. W mieście jest bezrobocie, bieda, bieda, młodzi uciekają z miasta. Dlaczego Sokoliński nie powie ile zarabia ze wszystkimi dodatkami?

Sokolinski dorabia w Lidlu?

Pracowników trzeba szanować!

Dodajmy, że Lidl sprzedaje głównie niemieckie produkty, z mniejszą jednak niż w Niemczech gramaturą. Nie lepiej popierać polskich producentów, polskich przedsiębiorców?
Tylko nie mówcie o jakości, bo w przypadku żywności mamy jakość lepszą niż zachodni sąsiedzi.

Oczywiście, że lepiej byłoby popierać polskich przedsiębiorców, ale tuż po transformacji ustrojowej w polskich firmach następowała agonia , gdyż wielkopowierzchniowi od nich nie kupowali. Wspierali producentów z własnych krajów. Sprzedawano artykuły głównie z importu.
Potem nastąpił kres małych polskich sklepików i producenci polscy całkiem zniknęli z rynku.
Zapoczątkowane zostało tzw. bezrobocie.
I tu należy pochwalić "Solidarność", która zainicjowała tworzenie urzędników od bezrobotnych, gdyż bezrobocie zaczęło galopować. Po dziś dzień te urzędy się rozrastają nie oferując nic konkretnego bezrobotnym.
Wtedy styropianowi zorientowali się, że trzeba przestać strajkować i należy wziąć się do roboty. Niestety było już za późno, gdyż z większości polskich firm wywieziono na taczkach "komunistycznych" szefów, zastępując ich styropianowymi kumplami.

Cd. z 22:17 Taczki były w ciągłym użyciu. Z wielką skrupulatnością przygotowane przez styropianowych przedstawicieli narodu. Niektóre malowano na biało, ażeby wywożony za bramę "komuch" dyrektor nie pobrudził garniturku.
To były fajne rozrywkowe czasy. Z nostalgią je wspominam. Ubaw po pachy.

Zawsze możemy sprawdzać jakim kraju produkt jest produkowany. Nawet jeżeli produkuje go koncern z zagranicy to produkują go Polacy. Zaraz napiszecie, że za marne pieniądze. Na to wpływu konsument nie ma. Ale jeżeli będziemy kupowali produkty produkowane nie u nas, to nasi całkiem pracę potracą, nawet za niewielką kasę.

W Niemczech,w małym Lidlu,3 pracownice,zapiepszają nonstop przy ustawianiu towaru,kasa pusta,a jeszcze pozostaje obsługa pieca do pieczenia chleba.

Dlaczego nie ma rodzimych sieci,które wykorzystałyby polskie produkty?

Bo zaj***li ich by podatkami,a zachodnie markety nie płacą podatków,i niech mnie nikt nie przekonuje że to nieprawda,właśnie mój kolega prowadzi filię zagranicznego marketu w Polsce,i jemu wierzę,że nie płacą podatku.

Warto skorzystać z doświadczeń innych nacji gdzie co prawda związków zawodowych nie ma w zakładach pracy tak jak u nas ale są prężne, uzwiązkowienie jest większe a ludzie pracy i co dziwne pracodawcy wydają się być ze współpracy zadowoleni. Opowiedział mi o tym znajomy który jest zatwardziałym związkowcem, przeżył szok gdy pracował w jednym z państw Beneluksu. Pewnie kłamał. Otóż przy przyjęciu do roboty i wypełnianiu formalności pracodawca sam mu wręczył kilka wizytówek z pytaniem do jakich związków chce należeć. On że należy już do naszych i nie zamierza wstępować do innych. Tamten był uparty i nalegał tłumaczył, że dla wszystkich jest to korzystne, jego prawa będą chronione,on pracodawca współpracując ze związkami cieszy się ich uznaniem i może startować w różnych programach i szkoleniach gdzie współpracują związki, otrzymuje zniżki i odpisy podatkowe. Znajomy osłupiał i pytał się co to za organizacja zakładowa, która współpracuje z pracodawcą. On natomiast zrobił wielkie oczy bo tam nie było żadnych związków w zakładzie. Są centrale związkowe utrzymujące się ze składek i innej działalności. Centrale współpracują z pracodawcami, gdy ma kłopoty pomagają mu poprzez szukanie dostawców swoimi kanałami, dostarczają mu ekspertów, doradców ekonomicznych by chłopina nie upadł i członków składkowych im nie zwolnił, gdy zaś łamane są prawa pracownicze wsparcie i pomoc otrzymuje pracownik. Pracodawca przekonywał mojego kumpla, że jak nie daj boże straci pracę to otrzyma pomoc związkową a same związki będą szukać mu nowych ofert pracy, bo na bezrobotnym on dalej jest członkiem związków tylko nie musi płacić składek więc to związki są zainteresowane by on te składki opłacał.
Po kilku latach przyjechał do Polski i wystąpił z naszych wojowniczych związków.
Dzisiaj nasz rodzimy styropian wchodzi po swojemu, z kopa wyważając drzwi do Lidla-tak to się robi.
Zaczną od pikiet, potem złapią kilku członków założycieli zakładowej organizacji związkowej. Po tym etapie przyjdzie czas na kontrole, sprawy sądowe i odpowiednio spreparowany Pijar w mediach typu "LIDL obozem pracy", "mobbing w LIDLU na co dzień" czy "niewolnictwo XXI wieku w LIDLU". Po takiej kampanii albo LIDL padnie albo co bardziej prawdopodobne, zostanie zrobiona przestrzeń do infekcji związków zawodowych na zdrowy organizm przedsiębiorstwa. Zainfekowany organizm będzie się opłacał za pomocą składek, godzin związkowych i innych świadczeń typu zwolnienia na działalność związkową( np. wyjazdy na protesty). Panie związkowcu Franciszku Kopciu, nie pamiętam ile ze składki jednego członka trafia do Zarządu Regionu? Ile z tego można wyciągnąć w składkach np. za rok?

ale Twojej mamie smakują...

wali to najwyzej ciebie ten murzyn z madagarskaru