Gdy zniecierpliwieni półgodzinnym oczekiwaniem na rozpoczęcie spektaklu „Ballada o kwadracie” Teatru Sztuki Mariana Bednarka widzowie w końcu zaczęli obserwować akcję na bruku, zapanowała względna cisza. Oto dominującym elementem przestrzeni stały się dwie płachty – biała i czarna. Pojawił się też dyrygent-artysta, który dyrygował swoim dziełem, wplatający w historię rozmaite wątki. Surrealistyczne obrazy nawiązywały do znanego obrazu Kazimierza Malewicza - „Czarny kwadrat na białym tle”. A może nie dość słynnego, skoro wielu widzów obserwowało akcję nie do końca rozumiejąc rolę czarno-białej scenografii. Gdy w którymś momencie spektaklu pojawił się fragment walca z „Nocy i dni” z filmu Jerzego Antczaka pod tym samym tytułem, pewien pijany jegomość, który niewiele widział, stojąc za tłumem pod arkadami, zawołał: „A gdzie jest Bogumił?! No, i ta jego pani.... ta Anna...”
Monumentalne, teatralne machiny i ogromne postacie półnagich kobiet ze skrzydłami, ustawione w rejonie amfiteatru na jeleniogórskim rynku, ciekawie zapowiadały kolejny spektakl. Swoją ubiegłoroczną premierę „Thermidor roku 143” pokazał Teatr Miejski Miniatura z Gdańska.
Latem 1935 roku w Wolnym Mieście Gdańsku wycieńczona nędzą, głodem i morfiną umierała 34-letnia Stanisława Przybyszewska, autorka dramatów o wolności i terrorze, o wielkości i nędzy Rewolucji Francuskiej. W spektaklu widzimy, gdy do wnętrza, w którym przebywa kobieta, widma bohaterów jej tekstów, protagonistów niedokończonych dyskusji o pięknie i grozie, wierności i zdradzie, zbrodni i chwale Rewolucji: Danton, Saint Just i sam Robespierre – usprawiedliwiany, ukochany…
Było lato – lipiec i sierpień; według rewolucyjnego kalendarza fatalny miesiąc thermidor. 142 lata wcześniej, 10 thermidora został zgilotynowany Robespierre; 28 thermidora 143 roku Rewolucji (15 sierpnia 1934) zmarła Stanisława Przybyszewska.
Czy artystom udało się przekazać trudny temat środkami teatru ulicznego? Dialogi oraz wyświetlane na murze obrazy i swego rodzaju didaskalia trochę w tym pomagały. Ale odbiór przedstawienia wymagał skupienia. Na pewno lepiej oglądało się uliczne widowisko siedząc na wprost i ogarniając wzrokiem całość sceny. Mnogość symboli oraz – co tu dużo mówić – nieodrobione lekcje z historii, nie ułatwiały niektórym odbioru sztuki.
Zestawienie ze sobą rewolucyjnego zrywu we Francji i niemieckiego faszyzmu pokazało, że obojętnie, jaka ideologia przyświeca takim społecznym ruchom, to zawsze pociągają one za sobą mnogość ofiar.
Komentarze (2)
że co? nieodrobione lekcje z historii? A może nieodrobione lekcje ze "środków teatru ulicznego"? Ciekawa jestem co przypominało teatr uliczny w thermidorze oprócz bruku.