To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Pamięci Kazimierza Majewskiego

Pamięci Kazimierza Majewskiego

W trzydzieści lat po tragicznej śmierci, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przy rondzie na ulicy Sobieskiego/Zgorzeleckiej odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą Kazimierzowi Majewskiemu, działaczowi jeleniogórskiej Solidarności. Od niedawna rondo nosi właśnie imię K. Majewskiego.

Tablicę odsłonili krewni tragicznie zmarłego działacza Solidarności. K. Majewski, internowany w stanie wojennym, a później nękany przez Służbę Bezpieczeństwa, popełnił samobójstwo. Rodzinie zostawił list pożegnalny.

W dzisiejszej uroczystości udział wzięli działający z K. Majewskim dawni opozycjoniści, koledzy z „Narzędziówki”, przedstawiciele jeleniogórskiego zarządu regionu „Solidarności”, prezydent miasta i radni.

Wojciech Jastrzębski, który z K. Majewskim przebywał w jednym obozie internowania – w Nysie, wspominał kolegę. Mówił, że Kazik był człowiekiem, który do końca był pełen honoru i godności. Obok Stanisława Kostki, był liderem tamtego, obozowego życia.

Z kolei Franciszek Kopeć, szef jeleniogórskiej Solidarności powiedział, że wielką niesprawiedliwością dziejowa jest fakt, że tacy ludzie, jak Majewski, zapłacili za to, że dziś możemy żyć w wolnym kraju najwyższą cenę. Tymczasem jego oprawcy pozostali bezkarni.

K. Majewski został internowany po wprowadzeniu stanu wojennego.  Za kratami dwukrotnie odmówił rozmów z SB, a kusili go, między innymi, paszportem dla niego i całej rodziny. Opuścił Zakład Karny w Nysie 22 września 1982 roku. Do pracy w „Narzędziówce” nie miał powrotu.

- Zatrudnił się w prywatnym zakładzie ślusarskim. Żyli z rodziną biednie, więc każdy grosz był im potrzebny. Ale esbecy przyszli do tego rzemieślnika i powiedzieli mu, że jeśli nie zwolni Majewskiego, to zamkną mu zakład. Nie miał innego wyjścia – wspomina Zbigniew Lipiński, szwagier Majewskiego.
Po zwolnieniu z internowania SB wielokrotnie nachodziło w domu Majewskiego, wręczano mu wezwania na przesłuchania. Miało to związek z prowadzonym postępowaniem dotyczącym wydawania nielegalnego pisma „Odroczenie”, a także z domniemanym zaangażowaniem Majewskiego w tworzenie struktur Polskiego Związku Katolicko-Społecznego w Jeleniej Górze.

- Bardzo bał się o rodzinę. Zresztą dzieci jeszcze się wtedy uczyły, a żona w żadną działalność polityczną się nie angażowała. Ale esbecy mówili mu, że córkę w drodze do szkoły może auto przejechać, albo że syn nie skończy szkoły, albo że człowiek może zginąć bez wieści. On już tego nie wytrzymywał. Sam mam wyrzuty sumienia, bo jakieś dwa dni przed śmiercią poprosił mnie o rozmowę, ale byłem zajęty, odłożyliśmy to na później – dodaje Z. Lipiński.
Na drugi dzień, po ostatniej wizycie u „panów na Nowowiejskiej”, znaleziono K. Majewskiego na jego działce. Powiesił się.

O nadanie imienia ulicy lub nazwanie ronda nazwiskiem K. Majewskiego zawnioskowała już pięć lat temu jeleniogórska Solidarność. POd wnioskiem zebrano ponad tysiąc podpisów, poparły go różne organizacje. Samorząd poprzedniej kadencji, a zwłaszcza komisja statutowo-organizacyjna rady miasta z jej ówczesnym przewodniczącym powinni się dziś wstydzić, że przez minione cztery lata w tej sprawie nic nie zrobiono.

 

 

Na prośbę rodziny patrona, komentarze pod niniejszym artykułem zostały wyłączone.

IMG_2073.JPG
IMG_2074.JPG
IMG_2075.JPG
IMG_2078.JPG
IMG_2080.JPG
IMG_2082.JPG
IMG_2087.JPG
IMG_2093.JPG
IMG_2105.JPG
IMG_2109.JPG
IMG_2110.JPG
IMG_2114.JPG
IMG_2123.JPG
IMG_2126.JPG
IMG_2131.JPG
IMG_2133.JPG
IMG_2136.JPG
IMG_2157.JPG