Tauron Ekoenergia, jest jednym z głównych w Polsce producentów energii odnawialnej. Prowadzi 34 elektrownie wodne i cztery fermy wiatrowe ze stoma turbinami. Do 2016 r. intensywnie rozwijała działalność, modernizując i inwestując w nowe OZE, dzięki czemu moc zainstalowana wzrosła o prawie 25 MW, a produkcja energii z tych źródeł wzrosła w 2017 r. o 22 proc. dla elektrowni wodnych i 16 proc. dla wiatrowych. Teraz jednak – wskutek niekorzystnych warunków zewnętrznych – rozwój zahamował. W 2016 r. zlikwidowano jedną elektrownię wodną, w latach następnych zaplanowano likwidację (lub sprzedaż) kolejnych trzech, bo ich eksploatacja stała się nieopłacalna (inspektorzy NIK nie w pełni zgodzili się z taką oceną).
Taki trend, dotyczący nie tylko Tauron Ekoenergii, źle wróży naszym unijnym zobowiązaniom.
- Wyniki naszej kontroli pokazują, że osiągnięcie przez Polskę założonego celu 15 proc. udziału energii ze źródeł odnawialnych w ogólnym zużyciu energii brutto w 2020 r. może być zagrożone. W 2016 roku wskaźnik ten nieznacznie przekroczył tylko 11 proc. i był najniższy od 2013 r. W konsekwencji Polska prawdopodobnie stanie przed koniecznością dokonania statystycznego transferu energii z OZE z państw członkowskich, które mają nadwyżkę tej energii. Koszty tego transferu mogą wynieść nawet 8 mld zł. NIK wskazuje, że na rozwój energetyki odnawialnej w naszym kraju negatywnie wpływały m.in.: brak konsekwentnej polityki państwa wobec odnawialnych źródeł energii, opóźnienia w wydawaniu przepisów wykonawczych oraz brak stabilnego i przyjaznego otoczenia prawnego, zapewniającego bezpieczeństwo i przewidywalność inwestycji w OZE, w szczególności w sektorze energii elektrycznej – wyjaśnia Violetta Matuszewska-Potempska, p.o. wicedyrektora Delegatury NIK we Wrocławiu.
Inspektorzy NIK wskazali dwie nieprawidłowości w funkcjonowaniu jeleniogórskiej spółki. Pierwsza nieprawidłowość, dość błaha patrząc z boku, to spóźnienie o jeden dzień wobec obowiązującego terminu w raportowaniu do Agencji Rynku Energii. Większą wagę ma drugie zastrzeżenie, dotyczące Projektu zarządzania elektrownią hybrydową. Spółka zleciła opracowanie koncepcji, przygotowanie konkursu na finansowanie i opracowanie dokumentacji hydrologiczno–geodezyjnej. Wydano na to ponad 70 tys. zł, a potem okazało się, że teren na którym miała być prowadzona inwestycja jest szczególnie zagrożony powodzią i nie można tam realizować takiego przedsięwzięcia. Niecelowe wydatkowanie znacznych środków w raporcie opisano jako nie spełniające kryteriów gospodarności. Dla porządku trzeba dodać, że projekt wdrożono, za poprzedniego zarządu spółki.
Inspektorzy krytycznie ocenili też starania Tauron Ekoenergii o środki pomocowe na realizację wydatków związanych z OZE.
Komentarze (7)
A NIK nie chce skontrolować wodociągów w naszym mieście?
Otóż to! Aby się cokolwiek u nich zmieniło, musiał by im się grunt pod nogami mocno zatrząsnąć.
Może skontrolować jeszcze Tauron Dystrybucja i ich piękne projekty. Kupę pieniędzy idzie w błoto. Ale najważniejsze aby projekt zamknąć i kasą się podzielić.
NIK do "WODNIKA" ... Polecam faktury rozliczeniowe skontrolować... Takie wałki że to tylko u nas,,,
NIK do Wodnika! Do Wodnika! Jako projekt obywatelski.
Koryta rzek wysuszone do cna ,żeby wody starczyło dla turbin,np.we Wrzeszczynie ,Perle Zachodu i innych ,zwrot EKO - powinien być prawnie zabroniony dla produkcji takiej energii.Zamiast niego można by było napisać energia uzyskana w wyniku morderstwa rzek i ich mieszkańców.A do tego koszty remontów naszych wspaniałych poniemieckich zapór i zagrożenie dla wszystkich którzy mieszkają za nimi.
do Rybak, tutaj Pan mija się z prawdą, kryta rzek są wysuszone dlatego że nie ma ogólnie wody. EW przez dłuższy czas liczony w miesiącach nie produkują energii elektrycznej ze względu na jej brak umożliwiający prawidłową ich eksploatację. Poniemieckie zapory chronią mieszkańców okolicznych terenów poniżej budowli przed katastrofalnymi gwałtownymi wezbraniami wody spowodowanymi deszczami nawalnymi lub bardzo długimi opadami. Ostatnie powodzie np w m. Leśna i Miłoszów były spowodowane przez potok Miłoszowski nie rzekę Kwisę ( Zapora Leśna, Złotniki). Na rzece Bóbr od dawna nie było gwałtownych powodzi tylko lokalne podwyższenia jej stanów i lokalne podtopienia w przeciwieństwie do potoków płynących przez różne miejscowości stanowiącymi jej dopływy.