W parku jest codziennie. Dla Pani Janiny jest to forma odpoczynku i relaksu. Zaczęła od karmienia wiewiórek. Kiedy dawała im pożywienie, przyleciała sikorka. - Pomyślałam, że coś chce – opowiada. No i rzuciła jej ziarno. Z czasem ptaki coraz bardziej oswajały się z mieszkanką. Ale nigdy nigdy nie przechodziło jej do głowy, że może nauczyć je... karmienia z ręki!
Dzisiaj wystarczy, że mieszkanka wejdzie do parku a po chwili zlatują się wiewiórki, przylatują ptaki. Dla tych co nie znają mieszkanki, widok jest szokujący i niezwykły.
Uczyła się i zdobywała doświadczenie przede wszystkim z obserwacji. Przebywanie w parku ze sowimi pupilami sprawia jej ogromną przyjemność.
Pani Janina mówi, że przez ten czas nauczyła się rozmawiać ze zwierzętami. - One rozumieją mnie, jak do nich mówię, wiedzą o co chodzi – przyznaje ciepliczanka. O tym, że kocha zwierzęta, nikogo już chyba nie trzeba przekonywać. Wystarczy obejrzeć zdjęcia naszego reportera.
ZOBACZ ZDJĘCIA |
Komentarze (5)
Normalnie Święty Franciszek w berecie. Pampelini jest pod wrażeniem! :woohoo:
jak to dobrze, że są jeszcze normalnie dobrzy ludzie na tym świecie. Super Pani Janino!
Mi także jadły ptaszki z ręki w tym miejscu. Ale nie domyślił bym się, że to za sprawą jednej kobiety :)