Pani Małgorzata zmarła nagle. - Ogromnie współczujemy dzieciom i panu Zdzisławowi, mężowi pani Małgorzaty. To dla nas wszystkich szok - mówi kierowniczka MOPS w Mirsku.
Rodzina Puchaczewskich jeszcze całkiem nie otrząsnęła się po pożarze domu w Rębiszowie. Ale wszystko zmierzało do dobrego końca. Z całej Polski ludzie słali pieniądze na odbudowę budynku, miejscowi przedsiębiorcy deklarowali wykonanie wielu prac, wsparcie nieśli sąsiedzi, strażacy, władze gminy.
Nad tym, by dzieci, jak najmniej odczuły ciężar sytuacji czuwała pani Małgorzata, "ciocia Gosia". Pełna miłości, współczucia i dobra. Pisaliśmy w "Nowinach Jeleniogórskich" o rodzinie, którą pani Małgorzata stworzyła wraz z mężem dla 30 podopiecznych. Ich wspólnych staraniach, by dzieciom nic nie brakowało, by mieli dokąd wracać, by żyli otoczeni miłością. Opisywaliśmy, jak z optymizmem patrzyli w przyszłość, poruszeni pomocą, jaką otrzymali. Nikt nie przypuszczał, że serce pani Małgorzaty nie wytrzyma ostatnich, ciężkich przeżyć.
Rodzinie składamy szczere kondolencje.
Komentarze (2)
Współczucie dla całej rodziny.
hehehehe pewnie na srovid-69