Koparka wjechała na posesję plebanii parafii pw. Św. Jadwigi Śląskiej w Karpnikach pod Jelenią Górą przed godziną 11. Towarzyszyło jej ponad dwudziestu parafian. Jeden z nich, Bogusław Kempiński, pokazywał pismo z nadzoru budowlanego, według którego wiata została postawiona nielegalnie.
- Jeśli nie zniknie, będzie nam grozić 50 tysięcy złotych kary! Płacić będzie musiała parafia, czy my – parafianie! - tłumaczył Bogusław Kempiński.
I przekonywał, że skoro ksiądz Marek Skolimowski nie dokonuje rozbiórki, sprawy w swoje ręce muszą wziąć parafianie.
Jedyna zwolenniczka księdza Skolimowskiego, pani Zofia, próbowała powstrzymać społeczną ekipę rozbiórkową. - Ksiądz nie ma tego pisma. Sprawą zajmuje się Wrocław – mówiła, ale nikogo nie przekonała.
Bogusław Kempiński zaprosił na rozbiórkę policjantów. Pokazał im nie tylko korespondencję z nadzoru budowlanego, ale i pełnomocnictwo, udzielone mu przez księdza Erwina Jaworskiego, przysłanego do Karpnik przez władze kościele na miejsce Skolimowskiego (ten, jak wiele razy pisaliśmy, nie chce oddać parafii i nadal zajmuje plebanię).
Policjanci ocenili rozbiórkę jako legalną. Czekali na jej koniec w samochodzie poza terenem plebanii. Bogusław Kempiński mógł spokojnie doprowadzić akcję do końca.
Rozbiórka została przeprowadzona szybko i sprawnie. Było bardzo zimno, ale panie zadbały o gorącą herbatę w termosach. Panowie ostro uwijali się przy sprzątaniu resztek wiaty, a gdy jeden zrobił sobie przerwę na papierosa, od razu został zdyscyplinowany przez Bogusława Kempińskiego.
Pani Zofii było smutno, ale nie traciła rezonu do końca. Pod nieobecność księdza Skolimowskiego sprawiała wrażenie, że czuje się do pewnego stopnia gospodynią terenu. Gdy dziennikarze telewizyjni prosili o wpuszczenie do stajni, by nagrać konie, skutecznie przypilnowała dostępu do nich. Były oczywiście sprzeczki między nią a ekipą rozbiórkową, momentami zamieniały się w bardzo niemiłe osobiste wycieczki. Przypominały trochę dialogi Kargula i Pawlaka.
Jako następny krok w sporze z księdzem Skolimowskim wierni zapowiedzieli starania o odcięcie mu prądu. Już raz im się to udało, ale – jak opowiadali – kapłan pojechał do energetyki i zdołał przekonać jej pracowników, by przywrócili mu dopływ energii elektrycznej na plebanię. Wierni teraz chcą to odkręcić – uważają, że stroną umowy w sprawie dostarczania energii jest parafia, której legalnym przedstawicielem jest ksiądz Jaworski i jego pełnomocnik, a nie ksiądz Skolimowski.
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...