W tego rodzaju ćwiczeniach st. strażak Jarosław Szulc brał udział po raz pierwszy.
- Zawsze to nowe doświadczenie, które nigdy nie wiemy, kiedy nam się przyda – mówił Jarosław Szulc, którego najbardziej zaskoczyła technika wciągania na deskę lodową poszkodowanego. - Nie wiedziałam, że trzeba ją trzymać pod kątem, inaczej ciężko będzie pomóc ofierze – przyznał strażak, który nie ukrywał, że jak na pierwszy raz to trudno było mu wydostać z wody osobę.
Szkolenie rozpoczęło się od nauki prawidłowego korzystania z sań lodowych, pokazania sposobów na poruszanie się nimi po lodzie oraz wciągania ich z powrotem na brzeg. Dopiero po kilku seriach tak wykonanych manewrów strażacy przeszli do bardziej zaawansowanych ćwiczeń tj. wyciągania zanurzonej w przeręblu ofiary na powierzchnię. Poszkodowanego udawał dziś jeden z zawodowych płetwonurków ze Specjalistycznej Grupy Wodno-Nurkowej, st. sek. Robert Łakomiec.
- A akcji ratowniczej uczestniczą nie tylko strażacy znajdujący się na desce. Pomagają im w tym również koledzy na brzegu, którzy za pomocą linki asekurują ich przez cały czas, a potem holują - opowiadał szkoleniowiec. Podkreślał on, że na uratowanie przykładowego wędkarza strażacy mają naprawdę niewiele czasu. W wodzie, która tak jak dzisiaj miała co najwyżej 2 stopnie Celsjusza, człowiek może wytrzymać co najwyżej 20 minut. Potem skutki przebywania w takim zbiorniku mogą okazać się śmiertelne. Początkowo poszkodowanego dotyka krótkotrwały bezdech, następnie opanowują go dreszcze, które stopniowo zanikają, aż do całkowitego zesztywnienia mięśni.
- By nie doprowadzić do takiej sytuacji warto jest rzucić poszkodowanemu deskę czy gałąź, której może się chwycić. Przez cały czas należy też wspierać go psychicznie, aż do momentu przyjazdu np. strażaków – dodał st. sek. Robert Łakomiec, który nie ukrywał jak ważna jest szybka i fachowa pomoc. Taka której udzielania jeszcze do jutra będą uczyć się strażacy.
- Oby jak najwięcej takich zajęć – skomentował Jarosław Szulc.
Komentarze (3)
Dobrze wyszkolone strażaki to podstawa! ;) Oby jak najmniej takich wyjazdów! ;)
oby jak najwięcej, co się mają nieroby nudzić do szybszej emerytury?? niech popracują, niech się wykażą. A rzeczywistość będzie taka, że jak będą potrzebni to trzeba będzie ściągać sprzęt z innego miasta, bo oni nie mają, i akcja ratownicza przerodzi się w poszukiwawczą.
Strazy Rybackiej powiatu lwoweckiego znad rzece bobrze w odcinek gorskie i nizinna co było za 2 miesiące temu na konca :)
Ochronny ryb tutaj nie ma bez dark zero. Strazy Rybackiej na pojedzie zagranica w praca wojskowa polskiego - Afganistan :):):)