To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Linie kolejowe do Karpacza i Kowar uratowane?

Zarośnięty peron na stacji w Miłkowie.

– We wrześniu Sejmik podejmie uchwałę o przejęciu od PKP linii kolejowych do Karpacza i Kowar – potwierdził marszałek dolnośląski Cezary Przybylski podczas czwartkowej wizyty w Jeleniej Górze. W dalszej kolejności zostaną one wyremontowane a następnie przywrócony zostanie ruch pociągów.

O tych planach marszałek mówił podczas spotkania w ramach tzw. Karkonoskich Inicjatyw Obywatelskich. To cykl spotkań zainicjowany przez Karkonoski Sejmik Osób Niepełnosprawnych, dotyczących rozwoju regionu.

– Jest bardzo realna szansa na uratowanie tych linii. Zarząd województwa podjął już w maju uchwałę intencyjną na ten temat, wkrótce zostanie ona zmaterializowana uchwałą Sejmiku. Możemy powiedzieć, że przejęcie tej linii staje się faktem – powiedział Cezary Przybylski. – To otwiera możliwość rewitalizacji jej.
Chodzi dokładnie o dwie linie: nr 308 z Jeleniej Góry do Kowar i łączącą się z nią linię nr 340 z Mysłakowic do Karpacza. Według wstępnych szacunków, remont umożliwiający przywrócenie ruchu pociągów na tych trasach będzie kosztował około 30 milionów złotych. Pozostaje pytanie, skąd pieniądze?
– Przyjmujemy dwa scenariusze: pierwszy to pozyskanie środków z budżetu państwa, a drugi – bardzo realny – przygotowanie odpowiedniego projektu i uzyskanie dotacji z Regionalnego Programu Operacyjnego – mówi Marek Obrębalski, przewodniczący komisji rozwoju Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Działa on także w komitecie monitorującym RPO. Jak mówi, w puli na transport kolejowy mogą powstać oszczędności po przetargach na zaplanowane zadania.
W RPO jest możliwość uzyskania dofinansowania w wysokości do 85 procent wartości zadania. – Pozostałe 15 procent byłby wkładem własnym samorządu województwa oraz gmin – mówił marszałek Przybylski. Dodał, że uchwała w sprawie przejęcia tych linii ma zostać podjęta na wrześniowej sesji Sejmiku.
W spotkaniu w KSON-ie uczestniczyli przedstawiciele samorządów, przez które przebiegają linie do Kowar i Karpacza.
Burmistrz Kowar Bożenie Wiśniewskiej podoba się to rozwiązanie. – To dla nas duża szansa rozwoju zwłaszcza w perspektywie budowy Stacji Sportów Zimowych w Kowarach – mówi. – Jeżeli uda się wybudować przystanek przy samej stacji to będzie można dojechać do niej niemal bezpośrednio z Wrocławia. Sądzę, że wielu turystów skorzysta z takiej możliwości.
Przyznaje, że jest gotowa znaleźć pieniądze w budżecie na wkład własny. – Nie wiem jeszcze, jakie to będą kwoty a nie chcę mówić o tych szacunkowych. Prosiłam, żeby na bieżąco przekazywano nam informacje na ten temat – mówi. – Projekt jest na tyle ciekawy, że pieniądze na to powinny się znaleźć.
Marszałek mówił też, że na reaktywowanej linii może jeździć nawet do 8 par pociągów dziennie. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi?
– Gdybyśmy rozpoczęli pracę nad tym projektem we wrześniu, to wszystko musiałoby być wykonane w tym okresie programowania, czyli do roku 2020 – powiedział C. Przybylski.
Przedsięwzięcie to nie obejmuje remontu dworców i przystanków kolejowych.
 

linia3.jpg
linia4.jpg
linia5.jpg
linia6.jpg

Komentarze (58)

Zmień chłopie prace! Jeżeli w sezonie przewiozłeś tylko 2!!!!!!!! osoby to chyba taczką jeździsz.

http

http

Ja mieszkam w Kowarach i widzę ile osób jedzie autobusami np do Kamiennej Góry z Jeleniej Góry, czasem jedna osoba siedzi w autobusie mało kiedy jest pełny w połowie. Już to widzę jak mieszkaniec Kowar idzie 10 min na pociąg pod warunkiem że godzina mu pasuje potem jedzie 30 min wysiada na dworcu w Jeleniej na końcu miasta i zasuwa na nogach albo przesiada się na autobusy czerwone i dalej dojeżdza aby załatwić swoje sprawy.Autobus z Kowar do Jel.jedzie co 30 min. około, plus busy które jeżdżą często. Linia nie jest z elektyfikowana ciekawe ile ropy pali lokomotywa aby to się opłacało ciągnąć swoją masę i ze dwa wagony. W latach 80 tych kiedy nie było tyle aut wagony jeździły prawie puste. W Karpaczu stacja końcowa jest na samy dole Karpacza więc wysiadając trzeba potem i tak przesiadać się na autobus który jedzie z Jeleniej totalna bzdura. Chcę aby osoby które decydują o tym bzdurnym pomyśle potem poniosły konsekwencje kiedy to wydane miliony pójdą w błoto,bo pojedzie parę osób a do reszty trzeba będzie dokładać. Tomcio napisał pociąg co godzinę a wie ile pali lokomotywa? Auto stało się powszechnie dostępne i niestety czasy pociągów na lokalnych liniach minęły.

Pokaż mi lokalny pociąg z lokomotywą na Dolnym Śląsku.W całej Polsce lokalne pociągi obsługiwane składami wagonowymi można policzyć na palcach jednej ręki ponieważ zostały wyparte przez szynobusy.Widać zatrzymałeś się w latach 80.Rusz się gdzieś z tych Kowar i zobacz jak świat wygląda.Proponuje wycieczkę pociągiem regionalnym z Jeleniej do Liberca to zobaczysz ile ludzi przemierza tą trasę.Kilka lat temu do Szklarskiej był tylko 1 pociąg dziennie a wielu mówiło,że nie ma sensu odbudowa trasy przez Jakuszyce a dzisiaj zaczyna brakować taboru bo tyle ludzi jeździ.Nowoczesny tabor i naprawa torowiska zrobiły swoje.PKS przegrywa ponieważ nakupował starych gratów z niemieckich szrotów.Ostatnio kupili 10letnią setre.To chyba ich najnowszy wóz.

500 plus zakupiła 500 000 używanych samochodów. To kto będzie tą koleją jeździł.

30 mln to raczej optymistyczna prognoza, a ktoś policzył ile kosztować będzie utrzymanie tego "zjawiska", raczej nie. wypowiadają się zapaleńcy i chcący się pokazać urzędnicy, ale nikt z nich nie mówi ile będzie kosztować utrzymanie takich linii i taboru. Fakt jest dużo osób podróżujących komunikacją publiczną, tylko jest pytanie ile osób będzie korzystać z tego środka, sezony turystyczne są różne, na jednych się zarabia, a drugich traci. I skąd wtedy pieniążki?

@SergiuszjgAnonim

Dworce nie zawsze ulokowane są w ścisłym centrum miasta, a po podróży i tak trzeba przesiąść się do innego środka lokomocji, by dostać się do wybranej części miasta. Faktem jest, że do Karpacza ludzie muszą się przesiadać. Póki z dworca PKP kursował PKS, problemu nie było. Jednak teraz już jest, bo busy nie zawsze kursują, a jeśli podróżny się załapie, ma problem z ulokowaniem bagażu, bo jest wąsko i niewygodnie. Pozostaje więc przesiadka do MZK i jazda do przystanku "Urząd Miejski" lub dworca PKS, skąd jadą autobusy do Karpacza. Wiadomo, że jest to męczące, a przenoszenie i taszczenie ciężkiego bagażu kłopotliwe. W dobie XXI w. zwłaszcza w Polsce rozwiązania powinny być dopasowane do potrzeb podróżujących. Nie każdy przecież jeździ samochodem. Zresztą nie każdy pojedzie koleją, by potem pójść dalej do miasta, tylko po to, by kontynuować podróż.